Polish Holokaust - Ludobójstwo na Narodzie Polskim
Zagłada Janowej Doliny
W latach trzydziestych XX w. w pow. kostopolskim na Wołyniu wybudowano wzorcowe osiedle górnicze o nazwie Janowa Dolina. Podczas okupacji niemieckiej w 1943 r. osada powieliła los kilku tysięcy polskich kresowych wsi, które zniknęły z powierzchni ziemi w wyniku ludobójczych działań zbrojnych bojówek Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).
W dużym kompleksie leśnym ciągnącym się 18 km na zachód od Kostopola, w zakolu rzeki Horyń odkryto złoża bazaltu, w tym miejscu powstała kopalnia odkrywkowa. W latach 1927-1928 wybudowano kilka budynków mieszkalnych dla kierownictwa kopalni, elektrownię, stację kolejową i linie łączącą Janową Dolinę z Kostopolem. Po rozpoczęciu eksploatacji złóż wybudowano drewniane, dwukondygnacyjne domki dla pracowników oraz duży budynek parterowy w kształcie litery U tzw. „blok”, w którym była sala kinowa i hotel robotniczy. W pobliżu „bloku” urządzono boisko sportowe. W nowych budynkach mieściła się szkoła powszechna, przedszkole, szpital i sklep. W 1939 r. w Janowej Dolinie mieszkało około 2 500 osób, 80% mieszkańców stanowili Polacy, pozostali to Ukraińcy, Czesi i Rosjanie. Po drugiej stronie rzeki Horyń leżały ukraińskie wsie, największą była wieś Złaźne. Świadkowie piszą, że do 1939 r. współżycie między mieszkańcami osiedla i z Ukraińcami z okolicznych wsi było dobre nawet zażyłe. Po wybuchu wojny liczba mieszkańców wzrosła o kilkadziesiąt rodzin polskich i żydowskich, które tu schroniły się przed Niemcami.
W pierwszych dniach września 1939 r. bojówka ukraińskich nacjonalistów dowodzona przez działacza OUN ze Złaźna zaatakowała przechodzący przez Janową Dolinę oddział WP oraz rozbroiła polskich żołnierzy, którzy przyjechali z Kostopola w celu zabezpieczenia kamieniołomów. Ta sama bojówka zajęła budynek dyrekcji, po czym wtargnęła na posterunek policji gdzie leżał chory komendant, zabrała broń, apteczkę, odzież i radioodbiornik, zrabowane rzeczy bojówkarzom odebrała tworząca się milicja ukraińska, w której również byli Ukraińcy ze Złaźna. Po zajęciu Kresów Wschodnich przez Armię Czerwoną do Janowej Doliny przyjechali Rosjanie, Żydzi i Ukraińcy objęli większość kierowniczych stanowisk w kopalni, powołano Radę Osiedla, na jej czele stanął miejscowy polski komunista S. Snarski, antypolskie ekscesy ukraińskich nacjonalistów zostały wstrzymane.
Po agresji Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r. sytuacja uległa radykalnej zmianie. Hotel robotniczy „blok” zajął oddział wojsk niemieckich, szybko zainstalował się posterunek policji ukraińskiej, w osiedlu pojawiły się plakaty z hasłem: „Śmierć Żydom, Lachom i Moskalom”. Żydzi ukryli się, a Polacy zapowiedzi nie traktowali poważnie. W Janowej Dolinie wybudowano obóz dla 2 tyś. jeńców radzieckich, wszelkie próby przerzucania żywności głodującym jeńcom, zmuszanym do pracy w kamieniołomach udaremniała policja ukraińska pilnująca obozu. Część ukrywających się Żydów wyłapali i zlikwidowali sami Ukraińcy, pozostałych, policja ukraińska wspólnie z Niemcami rozstrzelała w Kostopolu w lipcu 1941 r. Dyrektorem kamieniołomów został Niemiec, jego zastępcą Ukrainiec Romaniuk – technik, który przed wojna pełnił wysoką funkcję w dyrekcji kopalni.
W końcu 1942 r. w okolicy Janowej Doliny miały miejsce pojedyncze mordy Polaków dokonywane przez Ukraińców, natomiast w pow. kostopolskim już dochodziło do napadów na polskie kolonie przez zbrojne bandy ukraińskich nacjonalistów. Od pierwszych dni roku 1943 sytuacja ludności polskiej pogarszała się z dnia na dzień, wyjątkowo bestialski mord dokonany przez tzw. Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) w kol. Parośle zapoczątkował eksterminację Polaków na całych południowo-wschodnich Kresach II RP.
W Janowej Dolinie w marcu 1943 r. Niemcy wylegitymowali młodego Ukraińca, który w koszyku niósł granaty i broń krótką, zeznał, że przesyłkę miał dostarczyć do domu Romaniuka. Niemcy w piwnicy wicedyrektora znaleźli broń i ustalili, że on na potrzeby banderowskiej organizacji przekazał znaczną ilość łatwopalnych materiałów. Romaniuk został rozstrzelany. W tym czasie banderowcy spalili drewniany most na rzece Horyń, łączący Janową Dolinę z osiedlami gminy Derażne. Na przełomie marca i kwietnia do osiedla przybywali Polacy z okolicznych miejscowości zagrożonych napadami band upowskich. Banderowcy ostrzelali pociąg jadący z Kostopola i zablokowali tory kłodami drzew. Zamordowano kilka osób, które w tym czasie odważyły się wyjść poza teren osady. Polacy mieszkający na obrzeżach na noc przenosili się do centrum. Niemcy wiedzieli o planowanym napadzie, rozdali mieszkańcom kilkanaście sztuk broni, a sami zabarykadowali się w „bloku” ogrodzonym wysoką palisadą z bali drewnianych z otworami strzelniczymi. W Janowej Dolinie istniała kilkuosobowa, zakonspirowana komórka AK z uwagi na obecność Niemców nie rozwijała działalności, obawiano się, że wykrycie broni przez Niemców spowoduje z ich strony represje wobec licznie zgromadzonej ludności polskiej. Polacy żyli złudzeniami, że w przypadku napadu Niemcy osiedle obronią.
O północy 22-23 kwietnia (Wielki Piątek) od strony Horynia z lasów wtargnęła uzbrojona banda wspierana przez Ukraińców z okolicznych wsi głównie ze Złaźna. Mieszkańców obudziła kanonada z broni maszynowej i rozrywające się granaty wrzucane przez okna, płonęły domy podpalane od strony wejść przez kobiety, które wiązki słomy oblewały naftą. Uratowana z pożogi Janina Orłowska-Łosek pisze: „Strzelano do uciekających, kogo dopadli, zabijali siekierami lub widłami. Domy zaczęły płonąć jak wielkie pochodnie, zapanowała niezwykła groza, krzyki i jęki ludzkie, wycie palącego się bydła, ogólny tumult, nie do opisania. Mieszkańcy którym nie udało się opuścić swoich domów chowali się w piwnicach mając nadzieję, że ogień nie przedostanie się do podmurówek, z ludzi tych nie ocalał prawie nikt, żar i dym były tak wielkie, że zostali uduszeni, a nawet spaleni na węgiel”. Banderowcy do piwnic wrzucali butelki z łatwo palnym płynem, nie pominęli szpitala, z którego wynieśli chorych Ukraińców, budynek podpalili, pozostali pacjenci zginęli w płomieniach, dyżurujących lekarzy wyprowadzono i zamordowano ciosami siekier.
Niemcy nie reagowali, dopiero gdy w pobliżu „bloku” zapaliły się budynki zaczęli strzelać, zabili kilku napastników usiłujących podpalić garnizon. Około godz. 4 nadleciały niemieckie samoloty, krążyły nad płonącym osiedlem, o świcie strzelanina ucichła. Życie straciło ponad 600 osób, wielu rannych było w szoku, większość pomordowanych pochowano w zbiorowej mogile obok krzyża na placu, na którym miał być budowany kościół. Po oczyszczeniu torów, w Wielką Sobotę Niemcy podstawili skład wagonów towarowych, zapewnili ochronę i ewakuowali ludność cywilną do Kostopola, część ocalałej młodzieży wywieźli na roboty do Rzeszy. W osiedlu pozostała obsługa techniczna elektrowni, wodociągu i część pracowników warsztatów. Około 15 maja banderowcy ponownie napadli na Janową Dolinę, zniszczyli elektrownię, hydrofornie i resztę ocalałych budynków znajdujących się poza zasięgiem obrony niemieckiej, ofiar w ludziach nie było gdyż wszyscy zdążyli ukryć się w „bloku”. Po tym napadzie cywilów ewakuowano do Kostopola, w osiedlu pozostała tylko załoga niemiecka. W czerwcu 1943 r. do Janowej Doliny Niemcy skierowali Schutzmannschaftsbatalion 202, w którym służyli Polacy pochodzący ze Śląska.
Jak przygotowywano atak, w archiwalnym dokumencie OUN pisze jego uczestnik: „W czwartek 22 kwietnia po południu, prowidnyk Dubowyj zwołał naradę dowódców. Jak zwykle siadaliśmy na zielonej polanie. Przed nami leżał plan Janowej Doliny. Po środku niebieskiego arkusza widniał główny blok (. . . ) Prędko i praktycznie prowidnyk podaje do naszej świadomości główne zadanie, polega ono na tym, aby zniszczyć miejsce pracy, które stało się przytułkiem dla rozwścieczonych wrogów ludności ukraińskiej. W miarę możliwości zawładnąć wszelkimi, materialnymi wartościami, a najważniejsze żeby zagarnąć skład materiałów wybuchowych”. W dalszej części dokumentu autor opisuje przebieg bandyckiej akcji, którą nazywa „pracą”, podkreślił, że „palące się budynki tworzą obraz majestatyczny i straszny”, w końcu napisał: „Kiedy oddziały Dubowego odeszły w inne miejsce, to zaszczepione porywem zemsty miejscowe bojówki jeszcze kilka nocy nie spały. One tak tradycyjnie, jak w koliszczyźnie, chodziły Lachów wykańczać”. (Wiktor Poliszczuk, Dowody Zbrodni OUN-UPA, Totonto 2000, s. 440).
Napadem na Janową Dolinę dowodził jeden z z najokrutniejszych morderców Iwan Łytwyńczuk, ma on dwa życiorysy, według jednej wersji urodził się w 1920 r. w Biskupicach Ruskich, a według drugiej w 1917 r. w Dermaniu w rodzinie popa prawosławnego. W wieku dziecięcym został półsierotą, wychowywał się w dermańskim Monastyrze, w przytułku prowadzonym przez prawosławnych mnichów. Po ukończeniu 14 lat został skierowany do seminarium duchownego w Krzemieńcu, w 1936 r. wstąpił do OUN. W II RP wieś Dermań w pow. zdołbunowskim była silnym ośrodkiem ukraińskiego nacjonalizmu. Łytwynczuk wychowany na tzw. dekalogu ukraińskiego nacjonalisty był odpowiednio przygotowany do „usuwania wrogów nacji”. Jego droga do zbrodni była typowa, po agresji Niemiec na Polskę w 1939 r. i zajęciu Kresów Wschodnich przez ZSSR, jak większość działaczy OUN uciekł do Generalnej Guberni pod skrzydła Abwehry, zatrzymał się w Krakowie, po rozłamie OUN dołączył do frakcji Bandery. Po uderzeniu Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r. przeszkolony i zaopatrzony w materiały propagandowe z „grupą pochodną” dotarł do Sarn, gdzie organizował struktury państwowe samostijnej Ukrainy. Łytwynczuk był zwolennikiem tworzenia formacji zbrojnych, które oczyściłyby „ukraińską ziemię” z ludności polskiej. Nie czekał na dyrektywy Prowidu OUN-B już w 1942 r. na własną rękę utworzył zbrojną bojówkę, która grasowała w pow. sarneńskim. Po scaleniu luźnych band przez D. Klaczkiwśkiego w 1943 r. Łytwynczuk „Dubowyj” dowodził jednym z trzech zgrupowań UPA-Północ obejmującym powiaty: Sarny, Kostopol i Pińsk. Dowodził m.in. napadem na wieś Lipniki gdzie nocą 26 marca 1943 r. zamordowano 179 Polaków, 4 Żydów i 1 Rosjankę.
Po wejściu frontu wschodniego na Wołyń (styczeń 1944 r.) „Dubowyj” był poszukiwany przez radzieckie służby bezpieczeństwa, często zmieniał miejsce ukrywania się. Podczas obławy specgrupy w Zołotowskich Chutorach usłyszał rozkaz: „Łytwyńczak wychodzić”, w tym momencie wybuchł granat, morderca sam sobie karę wymierzył. Był to rok 1951.
Po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę w Polsce w 1996 r. powołano Społeczny Komitet Upamiętnienia Ofiar w Janowej Dolinie. W wyniku starań Komitetu wybudowano pomnik z nic niemówiącą inskrypcją: „Pamięci Polaków z Janowej Doliny”. 18 czerwca 1998r. grupa byłych mieszkańców z rodzinami wyjechała na uroczystość poświęcenia pomnika, okazało się, że około 50 aktywistów z organizacji :Ruch” nie pozwoliło im wyjść z autokaru, pojawiły się hasła: „Won polscy policjanci”, „Won SS-sowskie sługusy”.W 2003 r. w Bazaltowe (dawna Janowa Dolina) w obecności władz i duchowieństwa odsłonięto tablicę z napisem: „Tu 21-22 kwietnia 1943 r. sotnie grupy Zahrawa pod dowództwem Dubowego zlikwidowały jedną z najlepiej umocnionych baz wojskowych polsko-niemieckich okupantów na Wołyniu. W walce zlikwidowano niemiecką i polską załogę, wyzwolono z obozu jeńców wojennych i powstrzymano terrorystyczne akcje przeciwko okolicznym wsiom, które przeprowadzali polsko-niemieccy zaborcy”.
W latach trzydziestych XX w. w pow. kostopolskim na Wołyniu wybudowano wzorcowe osiedle górnicze o nazwie Janowa Dolina. Podczas okupacji niemieckiej w 1943 r. osada powieliła los kilku tysięcy polskich kresowych wsi, które zniknęły z powierzchni ziemi w wyniku ludobójczych działań zbrojnych bojówek Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).
W dużym kompleksie leśnym ciągnącym się 18 km na zachód od Kostopola, w zakolu rzeki Horyń odkryto złoża bazaltu, w tym miejscu powstała kopalnia odkrywkowa. W latach 1927-1928 wybudowano kilka budynków mieszkalnych dla kierownictwa kopalni, elektrownię, stację kolejową i linie łączącą Janową Dolinę z Kostopolem. Po rozpoczęciu eksploatacji złóż wybudowano drewniane, dwukondygnacyjne domki dla pracowników oraz duży budynek parterowy w kształcie litery U tzw. „blok”, w którym była sala kinowa i hotel robotniczy. W pobliżu „bloku” urządzono boisko sportowe. W nowych budynkach mieściła się szkoła powszechna, przedszkole, szpital i sklep. W 1939 r. w Janowej Dolinie mieszkało około 2 500 osób, 80% mieszkańców stanowili Polacy, pozostali to Ukraińcy, Czesi i Rosjanie. Po drugiej stronie rzeki Horyń leżały ukraińskie wsie, największą była wieś Złaźne. Świadkowie piszą, że do 1939 r. współżycie między mieszkańcami osiedla i z Ukraińcami z okolicznych wsi było dobre nawet zażyłe. Po wybuchu wojny liczba mieszkańców wzrosła o kilkadziesiąt rodzin polskich i żydowskich, które tu schroniły się przed Niemcami.
W pierwszych dniach września 1939 r. bojówka ukraińskich nacjonalistów dowodzona przez działacza OUN ze Złaźna zaatakowała przechodzący przez Janową Dolinę oddział WP oraz rozbroiła polskich żołnierzy, którzy przyjechali z Kostopola w celu zabezpieczenia kamieniołomów. Ta sama bojówka zajęła budynek dyrekcji, po czym wtargnęła na posterunek policji gdzie leżał chory komendant, zabrała broń, apteczkę, odzież i radioodbiornik, zrabowane rzeczy bojówkarzom odebrała tworząca się milicja ukraińska, w której również byli Ukraińcy ze Złaźna. Po zajęciu Kresów Wschodnich przez Armię Czerwoną do Janowej Doliny przyjechali Rosjanie, Żydzi i Ukraińcy objęli większość kierowniczych stanowisk w kopalni, powołano Radę Osiedla, na jej czele stanął miejscowy polski komunista S. Snarski, antypolskie ekscesy ukraińskich nacjonalistów zostały wstrzymane.
Po agresji Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r. sytuacja uległa radykalnej zmianie. Hotel robotniczy „blok” zajął oddział wojsk niemieckich, szybko zainstalował się posterunek policji ukraińskiej, w osiedlu pojawiły się plakaty z hasłem: „Śmierć Żydom, Lachom i Moskalom”. Żydzi ukryli się, a Polacy zapowiedzi nie traktowali poważnie. W Janowej Dolinie wybudowano obóz dla 2 tyś. jeńców radzieckich, wszelkie próby przerzucania żywności głodującym jeńcom, zmuszanym do pracy w kamieniołomach udaremniała policja ukraińska pilnująca obozu. Część ukrywających się Żydów wyłapali i zlikwidowali sami Ukraińcy, pozostałych, policja ukraińska wspólnie z Niemcami rozstrzelała w Kostopolu w lipcu 1941 r. Dyrektorem kamieniołomów został Niemiec, jego zastępcą Ukrainiec Romaniuk – technik, który przed wojna pełnił wysoką funkcję w dyrekcji kopalni.
W końcu 1942 r. w okolicy Janowej Doliny miały miejsce pojedyncze mordy Polaków dokonywane przez Ukraińców, natomiast w pow. kostopolskim już dochodziło do napadów na polskie kolonie przez zbrojne bandy ukraińskich nacjonalistów. Od pierwszych dni roku 1943 sytuacja ludności polskiej pogarszała się z dnia na dzień, wyjątkowo bestialski mord dokonany przez tzw. Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) w kol. Parośle zapoczątkował eksterminację Polaków na całych południowo-wschodnich Kresach II RP.
W Janowej Dolinie w marcu 1943 r. Niemcy wylegitymowali młodego Ukraińca, który w koszyku niósł granaty i broń krótką, zeznał, że przesyłkę miał dostarczyć do domu Romaniuka. Niemcy w piwnicy wicedyrektora znaleźli broń i ustalili, że on na potrzeby banderowskiej organizacji przekazał znaczną ilość łatwopalnych materiałów. Romaniuk został rozstrzelany. W tym czasie banderowcy spalili drewniany most na rzece Horyń, łączący Janową Dolinę z osiedlami gminy Derażne. Na przełomie marca i kwietnia do osiedla przybywali Polacy z okolicznych miejscowości zagrożonych napadami band upowskich. Banderowcy ostrzelali pociąg jadący z Kostopola i zablokowali tory kłodami drzew. Zamordowano kilka osób, które w tym czasie odważyły się wyjść poza teren osady. Polacy mieszkający na obrzeżach na noc przenosili się do centrum. Niemcy wiedzieli o planowanym napadzie, rozdali mieszkańcom kilkanaście sztuk broni, a sami zabarykadowali się w „bloku” ogrodzonym wysoką palisadą z bali drewnianych z otworami strzelniczymi. W Janowej Dolinie istniała kilkuosobowa, zakonspirowana komórka AK z uwagi na obecność Niemców nie rozwijała działalności, obawiano się, że wykrycie broni przez Niemców spowoduje z ich strony represje wobec licznie zgromadzonej ludności polskiej. Polacy żyli złudzeniami, że w przypadku napadu Niemcy osiedle obronią.
O północy 22-23 kwietnia (Wielki Piątek) od strony Horynia z lasów wtargnęła uzbrojona banda wspierana przez Ukraińców z okolicznych wsi głównie ze Złaźna. Mieszkańców obudziła kanonada z broni maszynowej i rozrywające się granaty wrzucane przez okna, płonęły domy podpalane od strony wejść przez kobiety, które wiązki słomy oblewały naftą. Uratowana z pożogi Janina Orłowska-Łosek pisze: „Strzelano do uciekających, kogo dopadli, zabijali siekierami lub widłami. Domy zaczęły płonąć jak wielkie pochodnie, zapanowała niezwykła groza, krzyki i jęki ludzkie, wycie palącego się bydła, ogólny tumult, nie do opisania. Mieszkańcy którym nie udało się opuścić swoich domów chowali się w piwnicach mając nadzieję, że ogień nie przedostanie się do podmurówek, z ludzi tych nie ocalał prawie nikt, żar i dym były tak wielkie, że zostali uduszeni, a nawet spaleni na węgiel”. Banderowcy do piwnic wrzucali butelki z łatwo palnym płynem, nie pominęli szpitala, z którego wynieśli chorych Ukraińców, budynek podpalili, pozostali pacjenci zginęli w płomieniach, dyżurujących lekarzy wyprowadzono i zamordowano ciosami siekier.
Niemcy nie reagowali, dopiero gdy w pobliżu „bloku” zapaliły się budynki zaczęli strzelać, zabili kilku napastników usiłujących podpalić garnizon. Około godz. 4 nadleciały niemieckie samoloty, krążyły nad płonącym osiedlem, o świcie strzelanina ucichła. Życie straciło ponad 600 osób, wielu rannych było w szoku, większość pomordowanych pochowano w zbiorowej mogile obok krzyża na placu, na którym miał być budowany kościół. Po oczyszczeniu torów, w Wielką Sobotę Niemcy podstawili skład wagonów towarowych, zapewnili ochronę i ewakuowali ludność cywilną do Kostopola, część ocalałej młodzieży wywieźli na roboty do Rzeszy. W osiedlu pozostała obsługa techniczna elektrowni, wodociągu i część pracowników warsztatów. Około 15 maja banderowcy ponownie napadli na Janową Dolinę, zniszczyli elektrownię, hydrofornie i resztę ocalałych budynków znajdujących się poza zasięgiem obrony niemieckiej, ofiar w ludziach nie było gdyż wszyscy zdążyli ukryć się w „bloku”. Po tym napadzie cywilów ewakuowano do Kostopola, w osiedlu pozostała tylko załoga niemiecka. W czerwcu 1943 r. do Janowej Doliny Niemcy skierowali Schutzmannschaftsbatalion 202, w którym służyli Polacy pochodzący ze Śląska.
Jak przygotowywano atak, w archiwalnym dokumencie OUN pisze jego uczestnik: „W czwartek 22 kwietnia po południu, prowidnyk Dubowyj zwołał naradę dowódców. Jak zwykle siadaliśmy na zielonej polanie. Przed nami leżał plan Janowej Doliny. Po środku niebieskiego arkusza widniał główny blok (. . . ) Prędko i praktycznie prowidnyk podaje do naszej świadomości główne zadanie, polega ono na tym, aby zniszczyć miejsce pracy, które stało się przytułkiem dla rozwścieczonych wrogów ludności ukraińskiej. W miarę możliwości zawładnąć wszelkimi, materialnymi wartościami, a najważniejsze żeby zagarnąć skład materiałów wybuchowych”. W dalszej części dokumentu autor opisuje przebieg bandyckiej akcji, którą nazywa „pracą”, podkreślił, że „palące się budynki tworzą obraz majestatyczny i straszny”, w końcu napisał: „Kiedy oddziały Dubowego odeszły w inne miejsce, to zaszczepione porywem zemsty miejscowe bojówki jeszcze kilka nocy nie spały. One tak tradycyjnie, jak w koliszczyźnie, chodziły Lachów wykańczać”. (Wiktor Poliszczuk, Dowody Zbrodni OUN-UPA, Totonto 2000, s. 440).
Napadem na Janową Dolinę dowodził jeden z z najokrutniejszych morderców Iwan Łytwyńczuk, ma on dwa życiorysy, według jednej wersji urodził się w 1920 r. w Biskupicach Ruskich, a według drugiej w 1917 r. w Dermaniu w rodzinie popa prawosławnego. W wieku dziecięcym został półsierotą, wychowywał się w dermańskim Monastyrze, w przytułku prowadzonym przez prawosławnych mnichów. Po ukończeniu 14 lat został skierowany do seminarium duchownego w Krzemieńcu, w 1936 r. wstąpił do OUN. W II RP wieś Dermań w pow. zdołbunowskim była silnym ośrodkiem ukraińskiego nacjonalizmu. Łytwynczuk wychowany na tzw. dekalogu ukraińskiego nacjonalisty był odpowiednio przygotowany do „usuwania wrogów nacji”. Jego droga do zbrodni była typowa, po agresji Niemiec na Polskę w 1939 r. i zajęciu Kresów Wschodnich przez ZSSR, jak większość działaczy OUN uciekł do Generalnej Guberni pod skrzydła Abwehry, zatrzymał się w Krakowie, po rozłamie OUN dołączył do frakcji Bandery. Po uderzeniu Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r. przeszkolony i zaopatrzony w materiały propagandowe z „grupą pochodną” dotarł do Sarn, gdzie organizował struktury państwowe samostijnej Ukrainy. Łytwynczuk był zwolennikiem tworzenia formacji zbrojnych, które oczyściłyby „ukraińską ziemię” z ludności polskiej. Nie czekał na dyrektywy Prowidu OUN-B już w 1942 r. na własną rękę utworzył zbrojną bojówkę, która grasowała w pow. sarneńskim. Po scaleniu luźnych band przez D. Klaczkiwśkiego w 1943 r. Łytwynczuk „Dubowyj” dowodził jednym z trzech zgrupowań UPA-Północ obejmującym powiaty: Sarny, Kostopol i Pińsk. Dowodził m.in. napadem na wieś Lipniki gdzie nocą 26 marca 1943 r. zamordowano 179 Polaków, 4 Żydów i 1 Rosjankę.
Po wejściu frontu wschodniego na Wołyń (styczeń 1944 r.) „Dubowyj” był poszukiwany przez radzieckie służby bezpieczeństwa, często zmieniał miejsce ukrywania się. Podczas obławy specgrupy w Zołotowskich Chutorach usłyszał rozkaz: „Łytwyńczak wychodzić”, w tym momencie wybuchł granat, morderca sam sobie karę wymierzył. Był to rok 1951.
Po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę w Polsce w 1996 r. powołano Społeczny Komitet Upamiętnienia Ofiar w Janowej Dolinie. W wyniku starań Komitetu wybudowano pomnik z nic niemówiącą inskrypcją: „Pamięci Polaków z Janowej Doliny”. 18 czerwca 1998r. grupa byłych mieszkańców z rodzinami wyjechała na uroczystość poświęcenia pomnika, okazało się, że około 50 aktywistów z organizacji :Ruch” nie pozwoliło im wyjść z autokaru, pojawiły się hasła: „Won polscy policjanci”, „Won SS-sowskie sługusy”.W 2003 r. w Bazaltowe (dawna Janowa Dolina) w obecności władz i duchowieństwa odsłonięto tablicę z napisem: „Tu 21-22 kwietnia 1943 r. sotnie grupy Zahrawa pod dowództwem Dubowego zlikwidowały jedną z najlepiej umocnionych baz wojskowych polsko-niemieckich okupantów na Wołyniu. W walce zlikwidowano niemiecką i polską załogę, wyzwolono z obozu jeńców wojennych i powstrzymano terrorystyczne akcje przeciwko okolicznym wsiom, które przeprowadzali polsko-niemieccy zaborcy”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz