Bolesław Chrobry należał do największych polskich władców, a większość sukcesów zawdzięczał przemocy. Fortele fortelami, taktyka taktyką, ale nie od dziś wiadomo, że wojny wygrywa się żołnierzami. Jak dużą siłą zbrojną dysponował pierwszy polski król?
Cesarz Henryk II przez kilkanaście lat nie był w stanie go zwyciężyć. Rusini bali się go jak diabeł wody święconej. Węgrzy i Czesi woleli go mieć za przyjaciela niż wroga. Wikingowie marzący o tym, by udać się do Walhalli, pragnęli spotkać go w boju. Bolesław Chrobry to chyba jedyny Polski władca, który dokonał nadzwyczajnych czynów wojennych, prowadząc odważnie politykę ekspansji.
Podbił Morawy z Ołomuńcem, Czechy z Pragą, Łużyce, Miśnię, Kijów, ziemie kilku pruskich plemion, tereny dzisiejszej Słowacji, a także tajemniczą krainę Selencję. Nie zrobił jednak tego sam. Wszędzie, gdzie sięgał horyzont jego politycznych ambicji, ciągnęły za nim zastępy wojów, gotowych oddać życie za swojego zwycięskiego wodza.
Nie ma jednak nic za darmo. Władza musiała mieć sukcesy, a te musiały nieść za sobą bogactwo, które spływało na wszystkich: wodza, jego przybocznych i pozostałych wojów. Węgierski historyk György Györffy pisał wprost, że „jeżeli książę nie ma dochodów, z których mógłby płacić żołd i utrzymywać armię, ani nie umie zorganizować przynoszących łupy wypraw, jego wojownicy odwrócą się od niego lub podniosą bunt”.
Ten model działania nie był niczym wyróżniającym państwo Chrobrego. Podobnie działał system militarny Węgier Arpadow, przemyślidzkich Czechów, a nawet odległej kapetyńskiej Francji. Taktyka? Strategia? Geniusz militarny? Owszem, ale podstawą była, jak zawsze, liczebność wojska, a nad tą w przypadku armii Piastów historycy głowią się od lat.
Gallowska potęga
Jednym z pierwszych, który próbował opisać militarną potęgę pierwszych Piastów, był podróżnik Ibrahim Ibn Jakub. W X wieku informował, że władca piastowski Mieszko miał 3000 pancernych – konnych wojowników. To dużo, zważywszy na to, że w roku 1039 Kazimierz Odnowiciel otrzymał od niemieckiego cesarza 500 rycerzy i z ich pomocą zdołał odbudować władzę Piastów w Polsce.
Niestety, ta relacja podróżnika jest wręcz nieweryfikowalna. Podobnie jest zresztą z przekazem Galla Anonim, który zostawił najbardziej kompleksowy opis siły militarnej Bolesława Chrobrego. Słynny kronikarz, który sam stanowi dla historyków zagadkę, zostawił taką oto zapiskę:
Większe są zaiste i liczebniejsze czyny Bolesława, aniżeli my to możemy opisać lub prostym opowiedzieć słowem. Bo jakiż to rachmistrz potrafiłby mniej więcej pewną cyfrą określić żelazne jego hufce, a cóż dopiero przytoczyć opisy zwycięstw i triumfów takiego ich mnóstwa! Z Poznania bowiem [miał] 1300 pancernych i 4000 tarczowników, z Gniezna 1500 pancernych i 5000 tarczowników, z grodu Władysławia 800 pancernych i 2000 tarczowników, z Giecza 300 pancernych i 2000 tarczowników.
Z opisu Galla wynika wprost, że armia Bolesława Chrobrego mogła liczyć prawie 17 000. żołnierzy. Niewątpliwie była to w owych czasach ogromna potęga. W IX wieku wikińska Wielka Armia Pogan podbiła i spustoszyła niemal całą Anglię, licząc jednie – wedle różnych szacunków – od 1000 do 3000 ludzi.
Bliższe liczbom Galla są za to szacunki dotyczące jednej z ważniejszych batalii XI wieku. W bitwie pod Hastings łącznie walczyło od 12 000 do 13 000 wojowników. Niewykluczone, że Bolesław naprawdę mógł liczyć na tak duże siły. Na pewno nie były to jednak wojska strzegące wspomnianych przez Galla grodów. Ośrodki te musiały stanowić po prostu punkty mobilizacyjne przed którąś z kampanii wojennych.
Żelazna pięść
Gallowe liczby robią wrażenie, ale część historyków z Gerardem Labudą i Andrzejm Nadolskim na czele uznało przynajmniej część przekazu kronikarza za wiarygodną. Według jego opisu Bolesław Chrobry miał mieć 3900 ciężkozbrojnych drużynników i podobne szacunki pojawiały się w polskiej historiografii. Pancernych zaopatrywano w najlepszą broń, pancerze i konie. Byli oni odpowiednikiem rycerstwa z czasów feudalnych, w których żył Gall, i jak w niemal każdym państwie średniowiecznej Europy stanowili nieliczną, ale elitarną siłę uderzeniową.
Warto wspomnieć, że nasi sąsiedzi dysponowali wojskami o podobnej liczebności. Ze źródeł ruskich wynika, że Oleg i Jarosław posiadali drużyny składające się z ok. 4000 ciężkozbrojnych. Czeski kronikarz Kosmas pisał, że skłócony ze swoim ojcem książę Brzetysław ruszył na wojnę, mając 3000 rycerzy. Z kolei niemieccy kronikarze Widukind i Thietmar podają, w dramatycznej bitwie nad rzeką Lechem w 955 roku, Otton I wystawił przeciw Węgrom 8 legii, czyli ok. 8000 ludzi.
Pewnych informacji o wielkości Bolesławowej armii dostarcza sama analiza organizacji wojska piastowskiego. Według większości historyków opierała się ona na tzw. systemie trójkowym z elementami dziesiątkowego. Kombinacja obu systemów polegała na rekrutowaniu 1 zbrojnego na 10 ojców rodzin, a następnie dzieleniu zebranych w ten sposób wojów na hufce po 300 ludzi. Podane przez Ibrahima Ibn Jakuba (3000 drużynników Mieszka I) i Galla liczby ciężkozbrojnych odpowiadają w efekcie 10 i 13 takim jednostkom.
Źródła zagraniczne pokazują, że system ten musiał obowiązywać w wielu krajach europejskich i nikogo nie dziwił. Thietmar pisał w swojej kronice, że Bolesław Chrobry ofiarował Ottonowi III 300 wojów, a taki sam oddział przysłał rzekomo Henryk II Bolesławowi na wyprawę kijowską. Od Kosmasa dowiadujemy wiemy się z kolei, że w 1111 roku Czesi wysłali 300 zbrojnych na pomoc Henrykowi V, a w 1113 roku książę czeski Sobiesław udał się na dwór swojego brata Władysława na czele prawie 300 rycerzy. Co ciekawe, podczas oblężenia Londynu w 1016 roku Duńczycy zażądali podobno 300 zakładników wybranych spośród rycerstwa.
Jaki ojciec, taki syn
Jeśli zgodzimy się z tezą, że jazda i ciężkozbrojni byli podzieleni na 300-osobowe grupy, liczby Galla zaczynają wyglądać jednak nieco myląco. Tylko 1500 wojów z Gniezna i 300 z Giecza spełnia wymogi systemu. Poznań (1300) i Włocławek (800) musiały zatem, najrozsądniej rzecz ujmując, mieć uszczuplone stany. Przyjmując to za pewnik, dojdziemy do wniosku, że liczba wszystkich ciężkozbrojnych Bolesława Chrobrego wynosiła 4200 ludzi.
Dane te pokrywają się z szacunkami Andrzeja Nadolskiego, który zakładał, że syn Mieszka musiał każdorazowo zabierać na kampanię wojenną 5000 ciężkozbrojnych, by móc odnosić taktyczne sukcesy. Taka właśnie liczba wojów zdaniem Nadolskiego towarzyszyła mu w 1018 roku podczas wypraw kijowskiej. Pamiętajmy jednak, że 800 zbrojnych otrzymał wówczas Chrobry od cesarza i Węgrów. Zgadzałoby się to z szacunkami: 4200 własnych ludzi plus uzupełnienie w postaci sojuszniczych wojsk. Biorąc pod uwagę, że Pierwszy polski król zarządzał znacznie większym państwem niż jego ojciec, który potrafił zrekrutować 3000 ludzi, zwiększenie tej liczby do 4200 wydaje się bardzo prawdopodobne.
Kupą, mości panowie!
W swoim opisie Bolesławowej amii Gall Anonim dzieli ją na pancernych i tarczowników. Ci drudzy stanowili najprawdopodobniej lekkozbrojną piechotę z pospolitego ruszenia. Henryk Łowmiański szacował, że państwo Chrobrego było w stanie wezwać pod broń nawet 32 000 mężczyzn i młodzieńców – uzbrojonych choćby we włócznię i łuk. Musieliby to być wojownicy zebrani z całej Polski i mobilizacja taka, choć czasochłonna, była możliwa pod warunkiem odpowiednio wczesnego zaplanowania działań wojennych.
Chrobry potrzebował jednak również wojsk zdolnych do walki tu i teraz i w tym wypadku Gallowe 13 000 ludzi stanowiących stałą siłę zbrojną brzmi realistycznie. Pytanie jednak, czy kronikarz rzeczywiście określał mianem tarczowników piechotę, czy może zupełnie inną formację?
Historyk Jerzy Dowiat, analizując Gallowy opis starcia ciężkiej jazdy niemieckiej z polskimi tarczownikami Bolesława Krzywoustego podczas oblężenia Bytomia w 1109 roku, utożsamił ich z najlepszymi oddziałami w całej jego armii, czyli lekkozbrojną jazdą. Zdaniem uczonego stosowany w kronice Galla termin „milites”, opisujący zarówno ciężkozbrojnych, jak i tarczowników, oznaczał de facto rycerzy pełniących służbę konną.
Pytanie tylko, czy Bolesław Chrobry naprawdę mógł mieć aż 13 000 lekkiej jazdy? Trudno to jednoznacznie stwierdzić, ale na pewno nie wolno bezrefleksyjnie traktować terminu „milites” jako określenia jazdy. Tym samym pojęciem bowiem kronikarz określał wojów pomorskich, z którymi walczył Krzywousty. Można zatem przyjąć, że Gall zarówno lekkozbrojną piechotę, jak i ciężkozbrojnych nazywał rycerzami („milites”) w takim sensie, że byli to po prostu wojownicy.
13 000 wojowników brzmi nader racjonalnie, jeśli uznać, że podzielenie tej liczby przez 2 a nawet 10 (jak proponują niektórzy badacze) nie miałoby sensu. Tak znikome siły rozmieszczone w najbardziej newralgicznych punktach granicy zachodniej (szczególnie zagrożonej) nie posiadałyby większej wartości bojowej i strategicznej. Do podobnych zresztą wniosków stosunkowo niedawno doszedł Michał Bogacki, który uznał galowych tarczowników za chłopską piechotę z przymusowego poboru.
Patrząc na dzieje średniowiecznej wojskowości i analogie z innych krajów, można śmiało uznać liczby Galla za realistyczny opis możliwości mobilizacyjnych Polski z czasów Bolesława Chrobrego. O ile nie potrafimy przytoczyć imion bohaterów i dowódców tej armii – których bez wątpienia nie brakowało – można z całą pewnością uznać, że Chrobry dysponował znaczną siłą militarną. Nie powstydziłby się jej zapewne sam Ragnar Lodbrok, Karol Wielki czy Ryszard Lwie Serce.
Bibliografia
- Michał Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej od połowy X wieku do 1138 r., wyd. Adam Marszałek, Toruń 2007.
- Roman Bernat, Siły zbrojne Bolesława Chrobrego w świetle relacji Galla Anonima, „Przegląd Historyczny”, t. 88 (1997), z. 2, s. 223–235.
- Jerzy Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonima w związku z zagadnieniem organizacji sił zbrojnych za Bolesława Krzywoustego, „Kwartalnik Historyczny”, r. 66 (1959), z. 1, s. 29–49.
- Andrzej Feliks Grabski, Polska sztuka wojenna w okresie wczesnofeudalnym, Wyd. MON, Warszawa 1953.
- Andrzej Nadolski, Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego, Łódzkie Towarzystwo Naukowe–Zakład im. Ossolińskich, Łódź–Wrocław 1956.
- Benon Miśkiewicz, Studia nad obroną polskiej granicy zachodniej w okresie wczesnofeudalnym, Instytut Zachodni, Poznań 1961.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz