Sean Connery w wieku 17 lat podczas służby w Royal Navy. Zdjęcie wykonano podczas szkolenia na pancerniku HMS Vanguard. Connery w późniejszym czasie służył na lotniskowcu HMS Formidable. Podczas służby przyszły aktor zrobił sobie dwa tatuaże: Mum & Dad i Forever Scotland. Zmarł 31 października 2020 r. po długotrwałej chorobie.
jako pochodna określonego zbioru informacji w nie określonej rzeczywistości
ORP " Groźny" 351
sobota, 31 października 2020
Feliks Koneczny (1862-1949)
1 listopada - 158 lat temu urodził się prof. Feliks Koneczny (1862-1949)
1 listopada - 158 lat temu urodził się prof. Feliks Koneczny (1862-1949)
Historyk i historiozof, profesor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, bibliotekarz, dziennikarz, krytyk teatralny, twórca oryginalnej teorii cywilizacji.
Urodził się w Krakowie, dokąd jego ojciec przybył z Moraw. Po maturze zdanej w Gimnazjum św. Jacka, w 1883 r. rozpoczął studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim pod kierunkiem St. Smolki i M. Bobrzyńskiego, uwieńczone 5 lat później doktoratem z zakresu mediewistyki. W latach 1889-1890 jako pracownik Polskiej Akademii Umiejętności prowadził badania w archiwach watykańskich. W latach 1897-1919 pracował w Bibliotece Jagiellońskiej na stanowisku skryptora. Publikował wówczas recenzje teatralne w krakowskim miesięczniku „Przegląd Polski”, a także działał społecznie w Towarzystwie Szkoły Ludowej, Macierzy Polskiej i Uniwersytecie Ludowym jeżdżąc z odczytami po Galicji i Śląsku.
Lata I wojny światowej przeżył na Morawach pracując nad redakcją zbiorowego dzieła "Polska w kulturze powszechnej" (1918). Od października 1919 r. przez 10 lat był związany z reaktywowanym Uniwersytetem Stefana Batorego w Wilnie, gdzie rok później otrzymał habilitację ("Dzieje Rosji do roku 1449") i w 1922 r. profesurę, obejmując katedrę historii Europy Wschodniej. Jako filister honoris causa należał do korporacji akademickiej Conradia.
Ponieważ sympatyzował z Narodową Demokracją i po zamachu majowym nie ukrywał poglądów wobec rządów sanacji i Piłsudskiego, w 1929 r. minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Czerwiński odesłał go na emeryturę.
Od 1929 r. do śmierci mieszkał w Krakowie. W latach 30. koncentrował uwagę na historiozofii, etyce i religii publikując swoje najważniejsze dzieła. Uczestniczył w sesjach naukowych organizowanych przez KUL. Kwestie polityczne poruszał w artykułach na łamach "Myśli Narodowej".
W okresie II wojny pozostał w Krakowie, pisał nowe książki o cywilizacjach i prawach dziejowych, brał udział w naukowym życiu polskiego podziemia. Niemcy zamordowali mu dwóch synów, prawników: starszy Czesław zginął z rodziną w czasie Powstania Warszawskiego, młodszy Stanisław, uwięziony za działalność konspiracyjną, w październiku 1944 r. został ścięty w Brandenburgu.
W styczniu 1945 r. władze UJ odrzuciły podanie sędziwego profesora o pracę. Przez kolejne lata żył z zasiłku i z publikacji w prasie katolickiej ("Tygodnik Warszawski", "Niedziela").
Zmarł 10 lutego 1949 r. Został pochowany w grobowcu rodzinnym na Cmentarzu Salwatorskim w Krakowie (kw. SC7, rz. 10, gr.1).
***
Przez wiele lat dorobek naukowy Feliksa Konecznego pozostawał zapomniany. W 1962 r. z inicjatywy Jędrzeja Giertycha staraniem Towarzystwa im. Romana Dmowskiego ukazał się w Londynie angielski przekład książki „O wielości cywilizacji”, później kolejne dzieła. W kraju początek renesansu myśli Feliksa Konecznego nastąpił po 1990 r.
We wczesnych pracach Koneczny zajmował się historią średniowieczną Europy Środkowej i Wschodniej, a niektóre z jego syntez miały charakter pionierski ("Dzieje Ślązka", 1897). W niepodległej Polsce poświęcił się przede wszystkim rozważaniom historiozoficznym, które złożyły się w spójną i oryginalną teorię cywilizacji. Pierwszą obszerniejszą pracą historiozoficzną była książka "Polskie Logos a Ethos. Roztrząsanie o znaczeniu i celu Polski" (1921). Ostateczny kształt nadał swej teorii w dziele "O wielości cywilizacyj" (1935). Z czasem coraz więcej miejsca poświęcał znaczeniu Kościoła w dziejach Polski i łacińskiej Europy („Święci w dziejach narodu polskiego” 1937; „Kościół jako wychowawca narodów”,1938). W 1927 r. podczas wykładu na KUL postawił tezę, że „Polska albo będzie katolicką, albo jej nie będzie”.
----------------------------------
Cywilizację definiował jako „metodę ustroju życia zbiorowego”, która określa, w jaki sposób dane społeczności odnoszą się do pięciu kategorii bytu (tzw. quincunxu) t.j. dobra (moralności), prawdy (przyrodzonej i nadprzyrodzonej), zdrowia, dobrobytu oraz piękna. Wyróżnił ich w historii 22, z których 7 uznał za nadal żywe (arabska, bizantyńska, bramińska, chińska, łacińska, turańska i żydowska). Najważniejsza z zasad prawa dziejowego, którą formułował stwierdzała, że „nikt nie może być cywilizowany na dwa sposoby”, a pomiędzy cywilizacjami (w odróżnieniu od kultur) nie może być syntez, natomiast próby ich wprowadzenia kończą się zdominowaniem jednej cywilizacji przez drugą (najczęściej przez tę, która nakłada mniejsze obowiązki moralne).
Wskazując na trzy źródła cywilizacji łacińskiej: Grecję (poznanie), Rzym (prawo) i chrześcijaństwo (etyka), podkreślał jej niesakralny i personalistyczny charakter, odróżniający ją od większości pozostałych (żydowskiej, bramińskiej, turańskiej, do których zaliczał również Rosję) których wyróżnikiem była "gromadność" i sakralność.
Bitwa pod Megiddo
Bitwa pod Megiddo - pierwsze starcie zbrojne w historii które zostało odnotowane w źródłach pisanych.
"...podążałem za dobrym bogiem, królem prawdy. Widziałem zwycięstwa króla, odnoszone przezeń we wszystkich krainach, gdy brał do niewoli książąt fenickich i uprowadzał ich do Egiptu, gdy plądrował wszystkie ich miasta i ścinał ich drzewa, i żadna kraina nie mogła oprzeć się jemu. Utrwaliłem na piśmie zwycięstwa, odnoszone przez niego we wszystkich krainach..."
"Zdobyć tą warowną osadę (Megiddo) to jak zdobyć tysiąc miast."
Bitwa pod Megiddo (XV w. p.n.e.) – zbrojne starcie armii Egiptu i koalicji książąt syryjskich, zjednoczonych wokół Kadesz i Megiddo. Bitwa, wygrana przez Egipcjan, miała decydujący wpływ na przebieg podbojów terytorialnych faraona Totmesa III w Palestynie i Syrii. Było to pierwsze starcie zbrojne w historii, które zostało odnotowane w źródłach pisanych, zawierających dane o przygotowaniach do niej, uzbrojeniu armii egipskiej, przebiegu i wysokości zdobytych przez Egipcjan łupów.
Totmes III ugruntował pozycję Egiptu jako imperium. Jego następcy nie wykazywali się podobną konsekwencją.
Już prawie sto lat temu James Henry Breadsted, sławny egiptolog, nazwał króla Totmesa III Napoleonem Egiptu. Niewątpliwie jego podboje na Bliskim Wschodzie nie mają sobie równych w historii tego starożytnego państwa. Panowanie tego faraona rozpoczęło także okres, kiedy Egipt stał się liczącym graczem na arenie międzynarodowej, a władcy państw całego Bliskiego Wschodu dawali wyraz swojego szacunku wobec egipskich królów.
Badacze przekonują, że Egipscy władcy nie mieli żadnej odgórnie sformułowanej polityki wobec zewnętrznych państw, szczególnie wobec Azji Zachodniej. Niewątpliwie niektórzy królowie, jak Sezostris III, Amenhotep II, czy Echnaton mieli konkretny stosunek do tych krain, ale zależał on od ich osobistego upodobania, często podatnego na kaprysy.
Egipski król uważał, że obce ziemie należały do niego prawem jego boskich przodków. Zdaniem Egipcjan obcokrajowcy nie wiedzieli jak żyć, ani jak używać swoich zasobów. Stąd obce ziemie, ich mieszkańcy i bogactwa musiały być dobrowolnie oddane faraonowi. Jeśli tak się nie działo, ten miał słuszne prawo, by wziąć je siłą. Dla tych, którzy się podporządkowali, były nagrody, dla krnąbrnych tylko zniszczenie.
Tyczy się to także Totmesa III, który jak każdy faraon był przedstawiany jako bohater królewskiej mitologii. Faraon staje do walki w pełnym, frontalnym ataku i nigdy nie ucieka się do podstępu. Jego imię ma być znane przez wieki właśnie dzięki jego czynom. Choć można Totmesowi III przypisać racjonalne pobudki, które kierowały jego podbojami, to nie sposób wskazać jakiejś konsekwentnej myśli politycznej, która za tym stała.
Poprzednicy Totmesa III nie wykazywali poważnego zaangażowania militarnego w Azji Zachodniej. Jedynie Totmes I podjął kampanię w drugim roku swojego panowania i zapewne jako pierwszy egipski władca dotarł do Eufratu. Jednak nie miało to żadnych trwałych efektów. Wkrótce potem w Syrii wzrosło w siłę państwo Mitanni, które zneutralizowało Hetytów i podporządkowało sobie większość lokalnych władców, co odbywało się bez udziału Egiptu.
Totmes III rozpoczął swoje panowanie około 1479 roku p.n.e., będąc jeszcze dzieckiem.
Regencję w jego imieniu objęła jego ciotka Hatszepsut, która kilka lat później ogłosiła się faraonem i panowała formalnie mając Totmesa za koregenta. Możliwe, że śmierć Hatszepsut, około 1458 roku p.n.e. (w 22-gim roku panowania Totmesa III), zachęciła syryjskich władców do uderzenia na Egipt. Wasalni królowie Mitanni pod dowództwem króla Kadesz, miasta leżącego pośrodku doliny rzeki Orontes (obecnie w zachodniej Syrii niedaleko Homs), zjednoczyli swe siły, by zaatakować Egipt, co odbywało się za milczącym przyzwoleniem Mitanni. Armie syryjskich królów rozpoczęły mobilizację i gromadziły się na równinach pod Megiddo w Kanaanie (dzisiejszy Izrael).
Totmes zapewne przewidział problemy ze strony syryjskich władców, gdyż szybkość jego reakcji była zdumiewająca. Zwerbował swoją armię i ruszył na północ przez pustynię Synaju wkraczając bez oporu do Jehem, które było położone na południe od Megiddo. Totmes III odniósł pod Megiddo druzgocące zwycięstwo nad syryjską koalicją. To ta bitwa wielokrotnie potem była wspominana w jego annałach, stąd można sądzić, że skala sukcesu rzeczywiście była znacząca. Po bitwie nastąpiło oblężenie miasta Megiddo, które trwało siedem miesięcy i zakończyło się uznaniem zwierzchnictwa Egiptu przez władców Kanaanu łącznie z królami z Doliny Jordanu i Damaszku.
Totmes III sam był zaskoczony zdobyczami, które uzyskał dzięki tej kampanii. Jak podają jego inskrypcje, zdobył 894 rydwany, 200 pancerzy, w tym dwa brązowe należące do władców Megiddo i Kadesz, 2000 koni i 25 tysięcy zwierząt. Niewątpliwie łupy wojenne stały się jedną z przyczyn kontynuowania wypraw do Azji Zachodniej w następnych latach jego panowania.
Konflikt z państwem Mitanni:
Przez kolejne lata walk Totmes III nie naruszył jednak zasadniczo terytorium Kadesz, najważniejszego konkurenta w regionie, ani Tunip, innego ważnego królestwa syryjskiego. Najpierw skoncentrował swoje wysiłki na umocnieniu zdobyczy w Kanaanie, a potem, w latach 29 i 31 swojego panowania, skupił się na opanowaniu wybrzeża fenickiego, co było o tyle ważne, że ze znajdującego się w tym regionie Byblos Egipcjanie nabywali drewno.
Totmes III rozpoczął budowę imperialnej struktury w zdobytych przez siebie krajach Lewantu. Lokalni władcy nie tylko musieli złożyć przysięgę lojalności wobec swojego nowego suwerena, ale także zostali zmuszeni do oddania części swoich dzieci i krewnych w ręce Egipcjan. Ci byli z kolei kształceni w Egipcie, by zająć potem miejsce dawnych władców na wakujących tronach lokalnych, lewantyjskich państewek.
Co więcej, Totmes III zadbał o to, by niektóre miasta w Syrii miały obowiązek gromadzenia i zaopatrywania w zboże armii egipskiej. Przez to koszty wojny znacząco się obniżyły. Skala i rozmiar akcji militarnych Totmesa III w na południowym i zachodnim Lewancie Bliskim Wschodzie nie miała sobie równych do tej pory w historii Egiptu, ani, po prawdzie, w całej historii tego regionu.
W 33 roku swojego panowania Totmes postanowił uderzyć na źródło oporu przeciw Egipcjanom w Syrii – państwo Mitanni. Ten potężny przeciwnik sukcesywnie wspierał syryjskie państewka w działaniach przeciw egipskim egipskiemu panowaniu. Stąd egipski władca musiał powtarzać swoje wyprawy do Lewantu, by zabezpieczyć zdobycze. Atak Totmesa III całkowicie zaskoczył władcę Mitanni, który najwidoczniej nie spodziewał się tego posunięcia i nie zdołał na czas zwerbować odpowiednich sił. Faraon odniósł duże zwycięstwo. Niestety wydarzenia te znamy jednostronnie, jedynie ze źródeł egipskich, które zwą Mitanni „Nahrin” i nie wymieniają władcy tego królestwa z imienia, stąd niejasne jest który z władców tego państwa uciekł, jak mówią egipskie przekazy, przed atakującą armią faraona.
Niezależnie od tego jak „tchórzliwym” był władca Mitanni i jak zwycięskim Totmes według jego własnych inskrypcji, nie ulega wątpliwości, że zwycięstwo było tymczasowe. Dwa lata później armia Mitanni powróciła, tym razem przygotowana do walki. Choć żadna ze stron nie odniosła zdecydowanego zwycięstwa w stoczonej bitwie niedaleko Aleppo, nie ulega wątpliwości, że było to z korzyścią dla Mitanni: o ile oni walczyli na swoim terytorium, to król egipski znajdował się daleko od domu i każdorazowo musiał sprowadzać armię z Egiptu na kampanie trwające kilka miesięcy. Stąd Mitanni było w stanie skutecznie kontrować wiele z wysiłków faraona.
Podboje w Syrii i kontakty dyplomatyczne:
W tym czasie Totmes III skupił się na opanowaniu regionu zwanego Nuchaszsze, który znajdował się na południe od Aleppo. Region miał duże znaczenie dla Totmesa, który ustanowił władcę zależnego od Egiptu nad tym regionem. Sukces ten jednak nie powstrzymał Tunip i Kadesz od akcji wymierzonych przeciw Egiptowi, które zagrażały jego panowaniu na fenickim wybrzeżu.
Informacje o następnych kampaniach Totmesa III w Azji Zachodniej są niejasne. Wydaje się, że przed 42-gim rokiem jego panowania Mitanni rozpoczęło podjudzać rebelie na opanowanych przez Egipcjan terytoriach. Totmes III wyruszył wtedy ponownie do Syrii i opanował sytuację. Zdołał pokonać i zająć Tunip, chociaż najwyraźniej jedynie przejściowo. Następnie zaatakował terytorium Kadesz. Aż do panowania jego następcy, Amenhotepa II, w egipskich posiadłościach zapanował względny spokój i król mógł powstrzymać się od dalszych kampanii w tym rejonie.
Totmes III zdołał trwale opanować Kanaan i Syrię aż do Damaszku, oraz wybrzeże fenickie. Inne jego wyprawy nie przyniosły trwałych zdobyczy w Azji Zachodniej, choć zdołał wkroczyć nawet na terytorium Mitanni. Zarówno Mitanni, jak i wasalne państwa zależne od tego imperium, Kadesz i Tunip, zostały zasadniczo niepokonane, a władza Mitanni w północnej Syrii była silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Od czasu rozpoczęcia kampanii wojennych, szczególnie od wielkiej kampanii 33-go roku przeciw Mitanni, Totmes III nawiązał szerokie kontakty dyplomatyczne. Władcy ościennych imperiów wysyłali faraonowi dary, by podkreślić swój respekt i uzyskać profity kosztem tracącego wpływy Mitanni. Wśród obcych delegacji czterokrotnie pojawili się wysłannicy Hetytów, którzy byli największymi przeciwnikami Mitanni. Kolejnym ważnym państwem była Assuwa, czyli państwo znajdujące się w zachodniej Anatolii. Spośród syryjskich państw dary władcy Egiptu wysłało między innymi Alalach (znajdujące się na zachód od Aleppo). Także władcy Mezopotamii, to jest królowie Asyrii i władcy kasyckiej Babilonii, nie omieszkali wysyłać prezentów potężnemu faraonowi.
Totmes III także kilkakrotnie prowadził wojny w Nubii (czyli Kusz), znajdującej się na terenie dzisiejszego Sudanu, na południe od starożytnych posiadłości Egiptu. Może nawet cztery kampanie przeciw Nubijczykom podjęto w czasach regencji Hatszepsut, co najmniej ostatnie z nich mógł prowadzić Totmes. Na pewno dowodził on kampanią w Nubii w 20-tym roku swego panowania, czyli jeszcze za czasów koregencji z Hatszepsut. Nie jest jasne ile kampanii prowadził w tym kraju za czasów swojego samodzielnego panowania. Obecność Egiptu w tym rejonie była na tyle silna, że władcy tamtejszych krain regularnie wysyłali faraonowi trybut.
Faraon otrzymywał daniny z Wawat (na granicy Nubii i Egiptu), Kusz, a nawet z egzotycznego kraju Irem, będące częścią Puntu. Inskrypcja Totmesa III z 50-go roku jego panowania wspomina także jego wyprawę poza pierwszą kataraktę na Nilu, która być może obejmowała także działania wojenne w Nubii. Była to ostatnia kampania Totmesa III. Władca ten zmarł w 54-tym roku swojego panowania, tj. ok. 1425 roku p.n.e.
Historia kampanii Totmesa III króla sugeruje, że pragnął on zachować kontrolę nad terytoriami, które tradycyjnie znajdowały się w sferze wpływów Egiptu (tj. nad Kanaanem i wybrzeżem fenickim), ale nigdy wcześniej nie wchodziły w skład egipskiego państwa. Większość posunięć faraona była po prostu konsekwencją pierwszej kampanii w Lewancie: porzucenie regularnego prowadzenia kolejnych kampanii na tym terytorium oznaczałoby pozwolenie na utratę wpływów w regionie na rzecz Mitanni. Dzięki temu Totmes III ugruntował pozycję Egiptu jako imperium. Jego następcy nie zawsze wykazywali się podobną konsekwencją.
Grób gen. Pattona
Nie tylko we Wszystkich Świętych warto odwiedzić grób gen. Georga Smitha Pattona na amerykańskim cmentarzu wojennym w Luksemburgu. Cmentarz jest pod każdym względem monumentalny, nawet po kilkunastu wizytach, ciągle jest się pod ogromnym wrażeniem, zwłaszcza tych setek białych, jednakowych krzyży ułożonych równo na gładko przystrzyżonym trawniku. Potężna brama, zdobiona liśćmi laurowymi – symbolami triumfu, otwiera się na kaplicę z wrotami z brązu, do której często przybywają rodziny poległych żołnierzy. Na dwóch kamiennych blokach przed kaplicą ukazano mapę operacji wojennych w 1944 r. Z tyłu, spisano na nich nazwiska 371 żołnierzy zaginionych w akcji, tylko część z nich została później odnalezionych, są oni oznaczeni metalowymi rozetkami. Wśród nich odnalazłem dzisiaj jedno polskie nazwisko, Franka Chrzanowskiego. Na terenie cmentarza znajdują się też dwie trzypoziomowe fontanny, mające symbolizować zmartchwywstanie i życie wieczne.
Dzieje cmentarza sięgają grudnia 1944 r. i Bitwy o Ardeny, kiedy to powstało na obecnej lokalizacji tymczasowe miejsce pochówku. Grobów jest ponad 5 tys, w tym 118 uwieńczonych gwiazdą Dawida. Spoczywają w nich amerykańscy żołnierze polegali w toczonych w regionie walkach, zarówno w Bitwie o Ardeny, jak i nad Renem.
Sam Patton spoczywa w identycznym grobie jak wszyscy inni żołnierze, odgrodzonym jedynie łańcuchem, by zapobiec zdeptaniu go (cmentarz odwiedza rocznie ok. 80 tys. osób). Luksemburska Księżna Charlotta oferowała niegdyś przeniesienie grobu do katedry w Luksemburga, czyli najbardziej chyba honorowego miejsca w kraju, jednak zarówno rodzina, jak i rząd USA, zdecydowali o pozostawieniu grobu na obecnym miejscu.
Patton zginął w wyniku wypadku samochodowego, który nastąpił w dniu 8 grudnia 1945 r., już po zakończeniu wojny, kiedy to samochód Pattona, wybierającego się na polowanie na bażanty, uderzył w amerykańską ciężarówkę wojskową. Pozostali pasażerowie odnieśli tylko lekkie obrażenia, jednak obrażenia generała, zwłaszcza kręgosłupa i kręgów szyjnych, okazały się dużo poważniejsze. Dwa tygodnie trwała walka o utrzymanie Pattona przy życiu, odszedł w dniu 21 grudnia 1944 r. Mając już świadomość nadchodzącej śmierci, Patton miał powiedzieć ‘“This is a hell of a way to die,” (co za pieprzona śmierć).
,,Dziady''
31 października 1901 roku w Teatrze Miejskim w Krakowie odbyła się prapremiera dramatu ,,Dziady'' Adama Mickiewicza.
Karl Theodor Wilhelm Weierstraß
31.10.1815 r.
Urodził się Urodził się Karl Theodor Wilhelm Weierstraß (zm. 19 lutego 1897), wielki niemiecki matematyk, twórca precyzyjnego pojęcia granicy funkcji.
W ogóle był jednym z twórców nowoczesnych ścisłych metod matematycznych. M.in. pracował jako nauczyciel w gimnazjach w Münster, w Wałczu, a od roku 1848 w Braniewie. Po tym, jak jego publikacje matematyczne spotkały się z uznaniem, otrzymał mianowanie na profesora Uniwersytetu Berlińskiego, gdzie wykładał przez 30 lat.
Przede wszystkim nie istnieje żadne świadectwo Marcina Lutra, w którym on sam mówiłby o przybiciu 95 tez
31.10.1517 r.
Marcin Luter przybił do drzwi katedry zamkowej w Wittenberdze swoich 95 tez.
W 1961 roku ogromne zainteresowanie historyków i teologów, zajmujących się historią reformacji, wzbudził tekst ks. prof. Erwina Iserloha, niemieckiego profesora teologii katolickiej, jednego z pierwszych uczestników tajnych spotkań teologów ewangelickich i rzymskokatolickich w czasie, gdy ci ostatni nie mogli jeszcze legalnie w nich uczestniczyć. Iserloh był jednym z najznamienitszych badaczy zajmujących się późnym średniowieczem i historią reformacji po stronie rzymskokatolickiej. 8 listopada 1961 roku wygłosił na Uniwersytecie w Moguncji referat, którego tytuł wzbudził ogromne poruszenie: Przybicie tez przez Lutra. Fakt czy legenda?
Wg Iserloha legendarne przybicie 95 tez skierowanych przeciwko nadużyciom w związku z handlem odpustowym nigdy nie miało miejsca, a heroiczna sceneria zbudowana wokół wydarzenia to po prostu dramaturgia, wyznaniowy mit założycielski i jeden z wielu elementów protestanckiej kultury pamięci, naturalny odruch i potrzeba jakiejś mitologizacji dawnych wydarzeń, dodania im aury wyjątkowości. Takie zabiegi – dziś byśmy powiedzieli wizerunkowe, PR-owskie – nie były niczym nadzwyczajnym i towarzyszyły historii chrześcijaństwa od najwcześniejszych wieków.
Opinia Iserloha spotkała się zarówno z entuzjastycznym przyjęciem, jak i krytyką. Dziś jego wnioski uznawane są przez większość historyków zajmujących się dziejami reformacji, w tym także historyków Kościoła, zarówno z tradycji rzymskokatolickiej oraz protestanckiej, za uzasadnione. A zatem co wydarzyło się w wigilię święta Wszystkich Świętych w Wittenberdze?
Według Iserloha nic szczególnego poza przygotowaniami do wielkich uroczystości związanych ze świętem oraz towarzyszącymi mu wydarzeniami. To właśnie tego dnia do Wittenbergi tłumnie przybywali pielgrzymi. Zdążali do kościoła Wszystkich Świętych, zwanego kościołem zamkowym, w którym książę elektor saski Fryderyk Mądry, bez którego Luter i reformacja w ogóle nie miałyby żadnych szans na powodzenie, gromadził praktycznie do końca życia relikwie i wystawiał je na widok publiczny, licząc na wdzięczność poddanych i ich kieszenie. Również przy tym kościele można było uzyskać odpusty, w tym szczególnie Odpust Porcjunkuli nawiązujący do zbudowanej własnoręcznie przez św. Franciszka z Asyżu kapliczki ku czci Matki Bożej Anielskiej. Początkowo odpust dotyczył tylko niektórych kościołów franciszkańskich, później rozszerzono go na wszystkie zgromadzenia franciszkańskie I i II reguły. Rozbudowa przywilejów związanych z tym odpustem trwała aż do pontyfikatu Pawła VI w XX wieku, jednak w czasach Lutra był on ograniczony do zgromadzeń franciszkańskich. Tym bardziej wielkim zaszczytem było przyznanie przez papieża Bonifacego IX przywileju odpustowego właśnie kościołowi Wszystkich Świętych w Wittenberdze.
Luter i tezy:
W 1505 roku papież Juliusz II rozpoczął nową budowę bazyliki św. Piotra. Miała ona demonstrować potęgę papiestwa bez względu na koszty, a te były niewyobrażalne. Zgodnie z panującym wówczas zwyczajem papież ogłosił odpust, aby pokryć koszty budowy. Odpust ogłoszono w 1507 roku, zanim jednak machina zaczęła sprawnie działać i zarabiać jeszcze więcej, musiało minąć kilka lat. Nie wszędzie odpusty spotykały się z zachwytem ludzi i Luter nie był pierwszym zakonnikiem, który źle wypowiadał się o odpustach. Więcej, istnieją świadectwa znacznie bardziej krytycznych głosów przeciwko odpustom, koncentrujących się głównie na zachłanności kleru i kurii. Sprzedaż odpustów w Niemczech szła dość opornie. Sytuacja zmieniła się w 1515 roku, a więc na dwa lata przed wystąpieniem Lutra. Ówczesny biskup Magdeburga z rodziny Hohenzollernów, niespełna 23-letni Albrecht, zapragnął objąć kolejne i znacznie bogatsze biskupstwo Moguncji, które dawało mu praktycznie kontrolę nad całym Kościołem w Niemczech i tytuł prymasa. Był jednak mały problem: prawo kanoniczne zabraniało obejmowania dwóch stolic biskupich jednocześnie. Jednak i na to był sposób: pieniądze. Dyspensa sporo kosztowała, a poza tym Rzym chciał sobie zagwarantować lepszą ściągalność funduszy płynących z handlu odpustami.
Umowa była prosta: Albrecht otrzymuje biskupstwo Moguncji, płaci za dyspensę, zostaje papieskim pełnomocnikiem ds. sprzedaży odpustów w Niemczech, a w zamian może zatrzymać aż 50% przychodów z listów odpustowych. Albrecht potrzebował pieniędzy –musiał spłacić nie tylko dług u papieża, ale również zadłużenie nowej diecezji. Jej kapituła optowała za wyborem Albrechta, gdyż ten obiecał spłacić jej gigantyczne zadłużenie wobec Rzymu. Spirala finansowa była zawrotna, a Albrechta nie było stać na tak astronomiczne wydatki. Jednak również i z tego było wyjście: pomoc rodziny Fuggerów z Augsburga, u której Albrecht zaciągnął dług na swoje zobowiązania. Abp Albrecht Hohenzollern wydał specjalną instrukcję dotyczącą sprzedaży – oferta była szeroka: od wykupienia siebie i zmarłych członków rodziny od kar czyścowych za wybaczone już co do winy grzechy, aż po listy odpustowe umożliwiające uzyskania rozgrzeszenia za grzechy zastrzeżonego dla Stolicy Apostolskiej.
Jednym z podkomisarzy dla magdeburskiej prowincji kościelnej został dominikanin Johannes Tetzel. To właśnie dominikanie byli głównymi organizatorami odpustowego przemysłu ze względu na swoje zdolności kaznodziejskie. Tetzel rozpoczął swoją działalność 22.01.1517 roku, jednak nie mógł handlować odpustami w Wittenberdze, gdyż książę Fryderyk zakazał ich sprzedaży na swoim terytorium. Powód był prosty: nie chciał się dzielić dochodami z kimkolwiek. Mimo że Tetzel nie mógł działać w Wittenberdze, to jednak zbliżył się do niej na tyle, że poddani Fryderyka mogli bez większych problemów udać się do pobliskiego Jüterbog i zakupić papieski odpust.
Luter nie wiedział o umowie Albrechta z papieżem, bo wiedzieć nie mógł. Była to wiedza znana wąskiemu gronu. Więcej, Luter nie wiedział nawet – przynajmniej na początku – że działalność Tetzla ma jakiekolwiek umocowanie. Zresztą wystąpienie Lutra przez wielu było odbierane – jako kolejna odsłona walki między mniszymi kastami (augustianów i franciszkanów) w walce o wpływy i konfitury. Było jednak inaczej.
O działalności Tetzla Luter dowiadywał się od swoich parafian, studentów i kolegów uniwersyteckich. Sporządził słynne 95 tez, w których skrytykował nadużycia związane z odpustami, nie atakując wprost samej instytucji odpustów. Augustiański mnich wciąż nie wiedział, kto stoi za listami, stąd też zachowując drogę służbową, wysłał tezy do swoich dwóch przełożonych – biskupa diecezjalnego Hieronymusa Schultza oraz… Albrechta, któremu zadedykował pismo, błagając o ojcowskie wysłuchanie i położenie kresu nadużyciom, w tym przede wszystkim rozpowszechnianej herezji, że pozyskanie odpustu oznacza pewność zbawienia i uwolnienie od kary za grzechy. Nie miał pojęcia, że to właśnie Albrecht stoi za całą akcją. Dla Lutra było oczywiste, że Jezus Chrystus odpuszcza grzechy każdemu, kto szczerze wyzna swój grzech i odczuwa prawdziwe skruszenie serca (contritio cordis) z miłości do Boga, po poznaniu swojego upadku, a nie ze strachu przed piekłem, śmiercią i szatanem (atritio cordis). W tej optyce nie było miejsca na list odpustowy, pieniądze, czy nawet kapłana. W tej narracji Kościół nie był egzekutorem prawa kanonicznego i nadzorcą, ale Kościołem, którzy strzeże skarbu, Ewangelii i Łaski Bożej (Teza 62). I właśnie na tym polegał rewolucyjny element tez Lutra – reformator nie tyle naruszył dogmat Kościoła nt. odpustów (takiego wówczas nie było), co dotknął niezwykle wrażliwej tkanki Kościoła w ogóle – pytania o autorytet Kościoła i w tym kontekście o relację wierzącego i Boga. Późniejsze teksty Lutra odczytywane były jako zamach na pozycję Kościoła, jego autorytet i wszechmoc papieża, a działo się to wszystko zaledwie 100 lat po spaleniu ks. Jana Husa na stosie, który był zdecydowanym zwolennikiem podporządkowania papieża soborom.
Luter wysłał swoje tezy (napisane po łacinie) nie tylko do biskupów, ale także do kilku kolegów uniwersyteckich, zaangażowanych wraz z nim w rozsianych po kraju solidacjach, pielęgnujących devotio moderna oraz zgłębiających tajniki nadreńskiej mistyki z dziełami Jana Taulera i Theologia Deutsch na czele. Bez wiedzy i zezwolenia Lutra tezy zostają przetłumaczone na język niemiecki. Kolportaż odbywa się głównie za pomocą odpisów, a nie druków! Wersje drukowane pojawiają się później. Korespondencja do biskupich kancelarii trafia dopiero po ponad dwóch tygodniach i wtedy rozpoczyna się długotrwały proces, kiedy to uruchomiono biurokratyczną machinę kościelną przeciwko Lutrowi, zmierzającą do późniejszej ekskomuniki.
Według najbardziej rozpowszechnionej wersji, Luter miał około południa 31 października 1517 roku przybić 95 tez do drzwi kościoła zamkowego. I właśnie tutaj zaczynają się problemy, na które wskazał wspomniany Iserloh, ale także inni badacze:
Przede wszystkim nie istnieje żadne świadectwo Marcina Lutra, w którym on sam mówiłby o przybiciu 95 tez. Relacje, w tym słowa Melanchtona wypowiedziane już po śmierci Lutra, nie są wiarygodne, gdyż osoby je wypowiadające nie były świadkami wydarzeń. O „przybiciu tez” milczą ówcześni kronikarze – zarówno przychylni, jak i wrodzy reformacji. Milczy też o tym superintendent Gothy, ks. Friedrich Myconius, który opiekował się Lutrem w 1537 roku, gdy wydawało się, że nagła choroba doprowadzi do śmierci reformatora, i zaistniała potrzeba spisania testamentu.
Przeciwko legendzie o przybiciu tez przemawia przede wszystkim sekwencja zdarzeń, a także wspomnienia samego Lutra zawarte w listach do przyjaciół, w których opisuje zmagania z papiestwem. Luter wielokrotnie podkreślał, że nie było jego zamiarem wszczynanie publicznej debaty. Wysyłając list do swoich przełożonych i jednocześnie udostępniając go szerokiej publiczności, nie tylko w sposób rażący złamałby drogę służbową, ale i zadałby kłam własnym słowom kierowanym w korespondencji do przełożonych, uniemożliwiając biskupom zajęcie się sprawą. Upublicznienie tez przed zajęciem się sprawą przez przełożonych zupełnie się Lutrowi nie opłacało, a fakt ich rozpowszechnienia nie pomógł sprawie, o czym sam Luter pisał. Nie ukrywał irytacji, że tezy są bez jego wiedzy drukowane i krążą po całym kraju. Lutrowi zależało, aby dać czas odpowiedzialnym biskupom na usunięcie nadużyć. Przypomnijmy, że Luter nie mógł wówczas wiedzieć, kto stoi za przemysłem odpustowym. Nie to zresztą było w zakresie jego zainteresowań, a teologia łaski Bożej.
Wprawdzie praktyka przybijania tez była powszechna – używana również do celów świeckich, w tym do informowania o eksmatrykulacji studenta lub nowych obciążeniach fiskalnych – to jednak statut Uniwersytetu w Wittenberdze z 15. 11. 1508 roku jasno stwierdza, że przybijanie ogłoszeń poprzedzone jest odpowiednią procedurą, a samego aktu nie dokonuje główny zainteresowany, a wyznaczony do tego przez władze uczelni posłaniec lub po prostu woźny. Nawet na niektórych starszych rycinach przedstawiających legendarne przybicie tez, widać, że to nie Luter, ale posłaniec lub właśnie woźny przybijają do drzwi plakat z tezami. Te same statuty nakazują również ogłaszanie tez na drzwiach kościoła uniwersyteckiego i ważniejszych kościołach miasta – stąd też tezy musiałyby się ukazać właściwie na drzwiach kościoła NMP, gdzie Luter rozpoczynał reformacyjną działalność. Więcej, wywieszenie tez na drzwiach kościoła należącego do władcy i jednocześnie beneficjenta odpustowego handlu i kultu relikwii, byłoby niebywałym afrontem i niewybaczalnym aktem krnąbrności bez perspektyw na przychylność. Czy Luter strzelałby sobie w ten sposób w kolano?
Inną sprawą jest sama data. W liście z 1527 roku datowanym na 1 listopada reformator wspomina wydarzenia sprzed 10 lat, milcząc nt. domniemanego przybicia tez, ale pisze o dokładnej rocznicy wydarzenia. Przez lata toczyły się dyskusje, czy ogłoszenie/wysłanie tez miało miejsce 31.10 czy może 1.11. Żadnej z dat nie można w 100% wykluczyć – jednym z wyjaśnień jest również praktyka liczenia końca dnia już po zachodzie słońca. Zgodnie z tym akt przybicia/ogłoszenia tez musiałby się odbyć nie w południe, a pod wieczór. Ale po co ogłaszać coś ważnego pod osłoną nocy, licząc na rozgłos?
Powyższe argumenty nie są jedynymi. Sam Iserloh przytacza kilka innych. Autor jednej z najbardziej uznanych biografii Lutra, prof. Heinz Schilling, również przychyla się do tezy Iserloha, a ewangelicki historyk Kościoła i badacz mistycznych aspektów teologii reformatora, prof. Volker Leppin stwierdza wprost, że wszystko odbyło się najprawdopodobniej na sposób biurokratyczny.
Zwolennicy „tradycyjnej” narracji nie składali jednak broni, szczególnie po 2006 roku, gdy w bibliotece w Jenie odnaleziono notkę na używanym przez Lutra egzemplarzu Nowego Testamentu z 1540 r. Sekretarz Lutra, Georg Rörer, napisał: „W roku 1517 w przededniu Święta Wszystkich Świętych dr Marcin Luter ogłosił przy drzwiach kościoła swoje odpustowe tezy.” Świadectwo to datowane jest na rok 1540, a więc jeszcze za życia Lutra – nie ma jednak informacji o konkretnym kościele i nie ma nic o przybijaniu tez.” Historycy wątpią w wiarygodność tej notki, argumentując, że jest ona odosobniona i stanowi przykład późniejszej autoinscenizacji.
Bez wątpienia można jednak stwierdzić, że tezy Lutra – w całości lub w fragmentach – były później rzeczywiście przybijane do drzwi kościołów, również poza granicami Saksonii. Novum 95 tez inspirowało wielu – tezy nie trafiły na suchy grunt, lecz na żyzną glebę. Średniowiecze obfituje w wiele krytycznych wobec Kościoła instytucjonalnego głosów, także przeciwko odpustom, a antyklerykalne treści nie były obce średniowiecznym chrześcijanom. Tezy Lutra czytali i rozpowszechniali nie tylko możnowładcy, akademicy, czy księża – w tym niektórzy biskupi – ale też zwykli ludzie, także ustnie.
Argumenty Iserloha i współczesnych badaczy są rozsądne, a z perspektywy sekwencji wydarzeń i prowadzonej korespondencji, przekonujące. Tradycja „przybicia tez” jest jednak silniejsza – przez wieki kształtowała legendę o drzwiach, młotku i wbijaniu gwoździ, których dźwięk dochodził aż… do Rzymu. Dziś na drzwiach kościoła zamkowego wyryte są tezy, które przypominają o kluczowych tematach początku reformacji. Drzwi pochodzą z XIX wieku, poprzednie spłonęły.
Dobrą wiadomością jest nie tylko to, że autentyczności tez nikt nie podważa, w tym i autorstwa Lutra, ale też fakt, że to właśnie one wciąż pozostają ważnym elementem identyfikacji kulturowej i religijnej milionów, jeśli nie miliardów ludzi na świecie. Wciąż inspirują, wciąż prowokują, szczególnie do myślenia. I o to chyba Lutrowi chodziło bez względu na to, czy je przybił, ogłosił czy „tylko” wysłał do przełożonych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)