Przypomnijmy sobie, jak uszczuplone przez Krzyżaków państwo otrzymał po ojcu Kazimierz Wielki. Główną troską jego rządów była dążność do odzyskania zaborów poczynionych przez Zakon. Ale jakże wystąpić przeciw nim, skoro byłaby to zarazem wojna z nową dynastią czeską, z Luksemburgami, którzy używali ciągle tytułu królów polskich i czekali tylko na sposobność, żeby razem z Krzyżakami ruszyć na Polskę. Kazimierz okazał się jednak dobrym politykiem i powiodło mu się rozerwać te związki. Stanęło na tym, że król Jan Luksemburski zrzekł się tytułu króla Polski, zastrzegając sobie tylko, że zostaną lennikami korony czeskiej ci z książąt śląskich, którzy mu już hołd złożyli. Należało do nich księstwo wrocławskie.
Rządy nowe spowodowały we Wrocławiu przykre wydarzenie. Szerzyła się wówczas sekta tak zwanych beginów, a był głos powszechny, że król czeski im sprzyja. Zwalczali herezję najusilniej Dominikanie; heretycy, pozyskawszy część pospólstwa, rzucili się na dominikański klasztor przy kościele św. Wojciecha, wyważyli wrota, dobili się do cel zakonnych, a tego Ojca, który kazaniami swymi najmocniej ich dotykał, imieniem Jan, wywlekli na zewnątrz klasztoru, włóczyli go po ulicach, bijąc tak, iż mózg z głowy wypadał od srogiego tłuczenia, a w końcu przebili go mieczem. Stało się to w październiku roku 1341.
Tegoż samego roku zabito w Pradze innego Dominikanina, Polaka imieniem Konrad, również na tle walki z odstępcami od wiary św. Powiadano, że kazał go zabić król Jan. Dla grobie męczennika działy się cuda, a mieszczanie prascy zwracali się później do Rzymu o kanonizację, lecz proces kanonizacyjny nie został przeprowadzony do końca.
Nie odstępował jednak Kazimierz Wielki Śląska czeskiej koronie i na przyszłość pozostawiona była Piastom śląskim wolność, żeby mogli uznawać nad sobą zwierzchność korony czeskiej lub polskiej według własnej ochoty.
Dużo kłopotów i trudności miał król polski ze swym węgierskim dziewierzem, Karolem Robertem. Utrzymanie przyjaźni z dynastią Andegaweńską na Węgrzech stanowiło konieczność polityczną, bo jeżeli Kazimierz chciał wystąpić przeciwko Krzyżakom, musiał mieć za wszystkie inne strony ręce wolne. Przyjaźń Węgier musiał sobie Kazimierz Wielki zapewnić umową, że gdyby zmarł bezpotomnie, następcą tronu polskiego zastanie królewicz węgierski Ludwik, jego siostrzeniec (po siostrze Elżbiecie Łokietkównie). Kazimierz był zresztą jeszcze młody, liczył dopiero 29 lat, gdy układ ten zawierał. A jednak nie doczekał się nigdy syna.
Zasłynął król Kazimierz jako gospodarz. Chwalono go, że "zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną". Zdawał sobie sprawę z tego, że społeczeństwo choćby było pełne przymiotów najcenniejszych, państwa potężnego nie utworzy bez dobrobytu! A do tego nie wystarczy samo rolnictwo, lecz trzeba handlu i przemysłu. Pod jego mądrą opieką rozwijał się handel na wschodzie, przez Lwów i dorzecze Dniestru ku wybrzeżom morza Czarnego.
Im bardziej rozumiano za jego czasów, co znaczy wybrzeże morskie, tym bardziej pragnięto, żeby odzyskać od Zakonu Pomorze Bałtyckie. Na Krzyżaków uzyskał król w r. 1339 ponowny wyrok papieski, że mają nam zwrócić wszystkie zabory, ziemię gdańską, chełmińską, michałowską, dobrzyńską i kujawską, a nadto wypłacić odszkodowania blisko dwieście tysięcy grzywien srebrem. Wiedział jednak król, że oni żadnego wyroku nie usłuchają, a raczej gotowi rzucić się ponownie na Polskę. Rozumiał też, że Polska nie zdoła jeszcze prowadzić wojny wielkiej, a długiej, bez czego nie odzyska się ujścia Wisły; na taką zaś wojnę jeszcze nie stać, jeszcze jest za uboga. Wolał więc załatwić się z Zakonem pokojowo, a tymczasem pilnować spraw gospodarczych, ażeby następne pokolenie mogło prowadzić wojnę dużą armią i choćby przez lat kilkanaście aż do wypędzenia drapieżców. Zawarł więc w r. 1343 w Kaliszu pokój z tym największym wrogiem. Odstępował mu nadane przez Konrada Mazowieckiego ziemie chełmińską i michałowską na "wieczystą jałmużnę", a Pomorze Gdańskie oddawał w lenno od polskiej korony z warunkiem płacenia rocznej daniny i dostarczania posiłków na wyprawy wojenne (do czego każdy lennik był zobowiązany). Oni zaś ustępowali od razu z Kujaw i Dobrzynia.
A Polska stawała się pod królem-gospodarzem poważnym państwem. W krótkim stosunkowo czasie, po ciężkich przejściach Władysława Niezłomnego, stał się Kraków jedną z ważniejszych w Europie stolic politycznych. Z końcem września 1364 r. odbył się nawet w Krakowie kongres monarchów z całej środkowej Europy. Zjechało się piętnastu panujących, dziesięciu książąt z Moraw, Śląska i Niemiec, i pięciu królów: polski, czeski Karol IV Luksemburczyk, będący zarazem cesarzem niemieckim, węgierski Ludwik, duński Waldemar i jerozolimski Piotr z Cypru. Ten objeżdżał właśnie dwory europejskie, żeby zwracać uwagę na nowe niebezpieczeństwo, grożące chrześcijaństwu z powodu najazdu Turków na cesarstwo bizantyńskie. Już wtedy zaczynali Turcy czynić zdobycze na Półwyspie Bałkańskim.
Kongres podniósł wielce powagę Kazimierza Wielkiego i uświetnił wielkie w dziejach Polski wydarzenie, jakim było w Krakowie założenie uniwersytetu w tymże roku 1364 za zezwoleniem Stolicy Apostolskiej. Należyte urządzenie uniwersytetu ze wszystkimi wydziałami wymaga dłuższego czasu. Nie było dane dożyć tego wielkiemu monarsze. Ledwie młody uniwersytet począł stawiać pierwsze kroki, przecięła śmierć zasłużone życie w r. 1370.
Zaczyna się w dziejach Polski nowy okres, który staje się zarazem nowym okresem świętości, całkiem różny od poprzedniego. Od bł. Salomei aż do królowej Jadwigi mamy nieprzerwane pasmo świętych niewiast. To się kończy, a zaczyna się na przeszło dwa stulecia pasmo świętych mężów. Zobaczymy, jak cnoty życia publicznego występowały coraz bardziej na pierwszy plan, a to życie jest z reguły życiem męskim. A wszyscy niemal ci święci przechodzą przez studia uniwersytetu krakowskiego. Uniwersytet ten sprawił, że uczeni byli świętymi, a święci uczonymi.
Żył jeszcze bł. Jakub Strepa, kiedy w r. 1406 przodownik nowego szeregu świętych, Ambroży Boner, zdawał w uniwersytecie pierwszy egzamin, zwany wówczas "bakałarstwem", a studiował następnie jeszcze dalej, aż do stopnia doktora teologii. Urodził się w Krakowie w r. 1380 jako syn Floriana Bonera i Bronisławy z Brzezia Lanckorońskiej (miasto Lanckorona o cztery mile na południe od Krakowa). Bonerowie byli w Krakowie wielkimi kupcami i kapitalistami, posiadali domy, składy, wozownie itp. Ambroży pochodził z najbogatszego w mieście stołecznym rodu, a postanowił zostać zakonnikiem; mianowicie wstąpił do Augustianów w podkrakowskim mieście Kazimierzu.
Augustianie powstali we Włoszech z kilku rozmaitych zgromadzeń, tak zwanych eremickich tj. pustelniczych. Historia ich zaczyna się od roku 1168, a w r. 1256 Stolica Apostolska kazała im się złączyć i nadała wspólną regułę. Na prawdziwe pustelnictwo nie było już miejsca, toteż Augustianie zmienili się w najstarszy zakon nauczający, utrzymujący szkoły i dostarczający nauczycieli o wyższym poziomie. Do Polski wprowadził ich Świętopełk, ten sam, który Pomorze zapisał Przemysławowi. Najstarszy klasztor augustiański powstał w r. 1265 na Pomorzu w Chojnicach. Po Świętopełku odziedziczył sympatie do Augustianów król Przemysław i w ostatnim roku swego życia fundował im dwa klasztory, w Starogardzie i Bydgoszczy. Potem Kazimierz Wielki stawiał im klasztory i kościoły w Wieluniu, Olkuszu i Kazimierzu, mieście nowym. Założone było przez tego króla tuż obok Krakowa (dwa te miasta oddzielone były korytem Wisły, tamtędy wówczas płynącej). Później stało się częścią Krakowa, jako jego przedmieście. Kościół augustiański na Kazimierzu, fundacji Kazimierza Wielkiego, należy do najwspanialszych świątyń całej Polski. Nie było miasto Kazimierz wcale siedzibą Żydów, nie dla Żydów przecież zakładał wielki król polski miasto! Miasto żydowskie powstało poza murami miasta Kazimierza, dalej ku wschodowi nad rzeką Wilgą, wpadającą do Wisły. Na Kazimierz wtargnęli Żydzi dopiero pod sam koniec wieku XVIII.
Feliks Koneczny - Święci w dziejach narodu polskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz