Relacja Juliusza Wirskiego z wizyty w Drohiczynie, która ukazała się w czasopiśmie Iskry, nr 30, 1936 r.
𝐙 𝐳𝐢𝐞𝐦𝐢 𝐜𝐢𝐬𝐳𝐲 𝐢 𝐰𝐚𝐥𝐤 𝐦𝐢𝐧𝐢𝐨𝐧𝐲𝐜𝐡, 𝐜𝐳. 𝟏/𝟑
Drohiczyn! Dołem płynie Bug. Jest stalowo-błękitny w słońcu sierpniowem i rozdziela się tutaj, pod samym miastem, stalowo-błękitnymi ramionam, biorąc w uścisk kilometrową wyspę, prawdziwy park naturalny na wodzie, pozostający zresztą jako prześliczna perła tej ziemi pod ochroną Państwowej Dyrekcji Lasów. Pójdziemy i tam na zakończenie naszej wędrówki po Podlasiu, narazie włóczymu się po uliczkach Drohiczyna o szumnych i pretensjonalnych nazwach.
Słowa wicepremjera, że większość polskich miast i miasteczek urąga pojęciu kultury, mogłoby ogarnąć i Drohiczyn, miasto czterech tysięcy mieszkańców, pomimo licznych ogrodów i masy zieleni, głucha, zapadła dziura prowincjonalna, pozbawiona kolei, światła, kanalizacji, bruków, zato chlubiąca się swoją niezaprzeczoną chwałą historyczną.
Ach, te ulice Drohiczyna! Po obu ich stronach zasiadły chałupki nie chałupki, domki nie domki, ale z całą pewnością zasiadła tam polska, bezwładna, apatyczna, senna nędza. Może w młodem pokoleniu zrodzi się miłość do polskich miasteczek, których położenie cudnie może pretendować do prawdziwych klejnotów urbanistyki! Może kiedyś oglądać będzie można owe Mielniki, Drohiczyn, Siemiatycze, zabudowane estetycznie i mądrze, zabrukowane, oświetlone i skanalizowane, piękne i zdrowe! Tak jak w Poznańskiem, gdzie co miasteczko — to cacko, co wieś — to radość dla oczu, serca i dumy!
Ale oto nagle cała szarzyzna polskiego miasteczka zaczyna grać wszystkiemi barwami tęczowej historji. Na którejś z uliczek spotykamu starca przed progiem domku; staruszek puka krótką fajeczkę i przygląda się nam przez chwilę.
— Państwo tu przyjezdne? — zagaduje.
Potakujemy skwapliwie, czując, że szczęśliwy los zdarzył nam kogoś, kto odegra rolę przewodnika. Jakoż biały gołąb staruszek wstaje postękując i proponuje:
— To może stary wam pokaże miasto? — zachęca.
— Będziemy naprawdę wdzięczni...
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz