ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

czwartek, 17 października 2024

Bo umiem odróżnić sprawy ważne od mniej ważnych

 


Ważne wyznanie Czabana: O moich wyborach politycznych Nigdy nie ukrywałem, że jest mi bliżej do PiS niż do innych opcji dostępnych polskiemu wyborcy. Niektórych z Was to cieszy, innych wkurza. Poniżej staram się wyjaśnić, dlaczego takie są moje preferencje polityczne. 1. Bo umiem odróżnić sprawy ważne od mniej ważnych Przez sprawy mniej ważne rozumiem w szczególności personalia. Gdybym miał się w swoich wyborach kierować sympatią do poszczególnych polityków, to pewnie bym nigdy nie zagłosował na PiS. Ani zresztą na żadną inną partię. Mam generalnie złe zdanie o politykach (z bardzo nielicznymi wyjątkami), co bierze się po części z faktu, że jestem już na tym świecie dość długo, znam lub znałem pewną liczbę polityków osobiście, wiem jak działa w naszym kraju rekrutacja do tego zawodu itd. Poza tym, gdy byłem młody, to zdarzało mi się być zapatrzonym w tego czy innego polityka – zawód był potem zawsze bolesny. Pomijam już fakt, że spora liczba polityków PiS po prostu mnie odrzuca (nie jestem tu oryginalny, wielu z Was momentalnie narzuci się lista nazwisk, prawdopodobnie trafna). W polityce, tak ja ją rozumiem, nie chodzi głównie o nazwiska, nie chodzi też o deklarowany program, ale o to co dana formacja robiła, robi i – jak można oceniać na bazie doświadczenia – będzie robić dalej. Tym się kieruję, a na resztę zamykam oczy i zaciskam zęby. 2. Bo staram się ustalić drugorzędne cele danej formacji Partie dążą do władzy, chcą ją pozyskać, zdobyć, jakby była czymś materialnym. To, a nic innego, jest ich celem głównym. Nie dajmy się omamić. Celem głównym nie jest żadne dobro wspólne itd. Celem głównym jest władza. To jest cecha wspólna wszystkich partii. Jeżeli jakaś partia sprawia wrażenie, że władzy nie chce osiągnąć w realnym horyzoncie czasowym (a tak można rozumieć niektóre enuncjacje liderów Konfederacji), to albo nie jest poważną partią, albo po prostu robi zasłonę dymną. Ucieleśnieniem tego celu głównego jest obsadzenie „swoimi” różnych „stołków” i „koryt”. Tu także partie nie różnią się za bardzo między sobą – narzuca to system. Władza jest, zawsze była i jeszcze długo będzie systemem zależności pomiędzy ludźmi. Im więcej ludzi zawdzięcza mi stołek i jest mi winna przysługę czy nawet posłuszeństwo, tym jestem potężniejszy, czyli moja władza jest większa. To feudalizm w najczystszej formie, ale idea jest dużo starsza niż feudalizm. Ma wiele tysięcy lat. Z tym wszystkim wiąże się oczywiście także finansowanie „swoich” fundacji, stowarzyszeń (zwane przez przeciwników „wyprowadzaniem pieniędzy z budżetu”) itp. Także tu nie widzę wielkich różnic między partiami. Podobnie dążenie do posiadania „swoich” mediów, wykluczania narracji innych partii itd. Z mojego punktu widzenia istotne są cele drugorzędne. Zadaję partiom pytanie o to, co jeszcze chcą osiągnąć, poza zdobyciem władzy. I analiza zachowania (nie deklaracji!) tych partii prowadzi mnie do następujących odpowiedzi: a) Konfederacja – nie wiadomo. Ta partia nigdy jeszcze nie rządziła, nie wiadomo, czy będzie realizowała jakieś cele drugorzędne, a jeśli tak, to jakie. b) Lewica – tu odpowiedź jest bardzo jasna: skrajnie lewacki program: LGBT, ograniczanie programu szkolnego, walka z Kościołem, aborcja. Nie, dziękuję. c) PO, PSL, Hołownia – brak jakiegokolwiek celu drugorzędnego (chyba, że za taki uznamy robienie dobrze Niemcom czy lobbystom). O kierunkach działań decyduje wyłącznie potrzeba chwili – przede wszystkim różne naciski i sondaże. Zmiany o 180 stopni są na początku dziennym, czego dowodem np. stosunek do Rosji, NS, CPK, migrantów, obrony granic, dosłownie wszystkiego. Do tego dochodzą idiotyczne akcje medialne „bo Donek się wściekł” typu kastracji pedofili itp. Wisienką na torcie jest olbrzymia demoralizacja „kadr” (korupcja, lenistwo, traktowanie „stołków” wyłącznie jako apanaży) i ich niebywale niski poziom merytoryczny (niekompetencja). Tusk z góry wiedział, że miliardy wyciekną ze spółek skarbu państwa, z VAT, CIT itd. Wiedział także, że jego niekompetentni ludzie nie będą w stanie zbudować CPK i EJ w sensowym kształcie i terminie, niezależnie od tego, że zabraknie pieniędzy. Dlatego, nawet pomijając naciski niemieckie, robi wszystko, żeby kraju nie rozwijać, a wszelkie decyzje (CPK, Ideas NCBR) trzeba mu wyrywać z gardła. Rygory antykorupcyjne są zaś celowo luzowane, bo takie jest oczekiwanie „dołów”. Najgorsze zaś jest, służące krótkoterminowym celom i zupełnie jawnie ogłaszane, rozpieprzanie systemu prawnego – z tego będziemy się podnosić dekady. W najlepszym razie. d) PiS – poza zdobyciem władzy celem jest dobro Polski (wiem, że brzmi to patetycznie, ale nie mam na to innego określenia). Dobro to jest czasami pojmowane opacznie, ale znacznie częściej właściwie. PiS kluczowe dla rozwoju kraju „stołki” (ważne instytuty naukowe, CPK, EJ) obsadzał w dużej mierze apolitycznymi fachowcami z najwyższej półki, inne bardzo ważne - ludźmi, którzy są świetnymi menedżerami, nawet jeśli (Obajtek) to tylko genialne samouki. Od wszystkich (także zupełnie przeciętnych) nominatów PJK wymaga dwóch rzeczy: działania dla dobra kraju i uczciwości. Wiadomo, że nigdy nie osiągnie się tu ideału, ale np. nacisk PJK na walkę z korupcją we własnych szeregach jest dobrze znany. O jakości tych kadr oraz ich ukierunkowaniu na rozwój kraju świadczą osiągnięcia: podwojenie wpływów budżetowych, uratowanie gospodarki w czasie covidu, zawsze wystarczająca forsa na wszystko: NFZ, zbrojenia, wielkie inwestycje; a także spadające zadłużenie w relacji do PKB, niski deficyt, doskonałe wyniki spółek państwowych. Przez te 8 lat Polska była po raz pierwszy w swych dziejach państwem bogatym. Przestała nim być w kilka miesięcy rządów Tuska. To nie są przypadki.
Zdjęcie

Brak komentarzy: