Chiński cios w amerykańskie rolnictwo.
Dlaczego Pekin nie uderzył w technologię, tylko w serce elektoratu Trumpa?
Waszyngton właśnie podniósł cła na chińskie towary.
Odpowiedź Chin była spodziewana — ale nie w tej formie. Pekin nie zaatakował sektora technologicznego, nie uderzył w amerykańskie banki ani przemysł. Zamiast tego wycelował w rolnictwo.
Dlaczego? Bo rolnictwo to nie tylko kolejna gałąź gospodarki.
To broń gospodarcza USA i zarazem serce ich eksportowej potęgi.
Stany Zjednoczone eksportują każdego roku towary rolne o wartości ponad 150 miliardów dolarów.
Jednym z największych odbiorców były właśnie Chiny. Słowo klucz: „były”. Drzwi się zamykają. A to nie tylko kwestia pieniędzy.
To kwestia nacisku.
Pekin dobrze wie, gdzie uderzyć.
Chiny nie atakują abstrakcyjnych wskaźników. Uderzają w realne życie.
Rolnicy w środkowych stanach USA — Iowa, Nebraska, Kansas, Missouri, Dakota — to bastion poparcia dla Donalda Trumpa i Partii Republikańskiej.
Jeśli farmerzy odczują ból, presja polityczna rośnie.
A o to właśnie chodzi Pekinowi.
I tu pojawia się pytanie: czy to tylko pierwszy ruch? Czy Chiny szykują grunt pod długofalową, asymetryczną wojnę handlową, której USA — politycznie — nie są w stanie wygrać?
Eksport to życie amerykańskiego rolnictwa.
Amerykanie nie produkują żywności wyłącznie na własne potrzeby. Karmią świat. Ponad 20% wszystkich zbóż, mięsa i produktów rolnych trafia na rynki zagraniczne.
Chiny przez lata były największym klientem: soja, kukurydza, wieprz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz