ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Był to poświęcony w cerkwi z wieńcami i świeczkami chleb "objednania" (zjednoczenia) wszystkich Ukraińców przeciwko Polakom.

Obraz może zawierać: 4 osoby, broda, mem, kapelusz i tekst
Obraz może zawierać: na zewnątrz
Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, ślub i na zewnątrz
Agnieszka Marciniuk

"A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: “Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?” Odpowiedział im: “Nieprzyjazny człowiek to sprawił”. Rzekli mu słudzy: “Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?” A on im odrzekł: “Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza". (Mt 13, 24-30)

❗️Na początku maja 1943 r. w Ławrze Poczajowskiej w pow. Krzemieniec, zebrali się przywódcy UPA i podobnych organizacji ukraińskich w celu omówienia planu zniszczenia ludności polskiej. Zapadło tam postanowienie, aby zmieść z powierzchni ziemi polską wieś Kąty (gm. Szumsk), gdzie powstała dobrze zorganizowana , lecz słabo uzbrojona polska samoobrona. Napadu na Kąty dokonały już 3 lub 4 maja 1943 r. wspólnie bojówki UPA Bandery pod dowództwem Iwana Kłymyszyna "Kruka" i bojówki melnykowskie pod dowództwem Mykoiy Nedweźkiego "Chrona".
W lipcu 1943 r. ludność polska wraz ze swym proboszczem opuściła Poczajów i schroniła się w pobliskim Podkamieniu.
-------------------------------
Etapem w przygotowaniu zbrodni ludobójstwa były uroczystości wędrowania po wsiach ukraińskich "wici chlebowego". Miały one miejsce w maju 1943 r. i rozsyłane były z prawosławnego klasztoru Ławry Poczajowskiej, przenoszone przez tzw. "pielgrzymów". Był to poświęcony w cerkwi z wieńcami i świeczkami chleb "objednania" (zjednoczenia) wszystkich Ukraińców przeciwko Polakom. Wici przekazywano z cerkwi do cerkwi z pismem odczytywanym podczas nabożeństw. Oprócz tego odbywały się ceremonie święcenia przez duchownych greckokatolickich (i prawosławnych) noży, siekier i innych narzędzi mających służyć do mordowania Polaków, okraszane biblijnymi przypowieściami o konieczności oczyszczenia pszenicy z chwastów.

✔️W zebranych informacjach przez panią Ewę Siemaszko znajdujemy zapis:

"W maju 1943 r. w cerkwi odbyła się uroczystość przyjęcia wici chlebowych. Na ołtarzu umieszczone zostały trzy wieńce, trzy chleby i trzy świeczki przyniesione z innej wsi ukraińskiej, a duchowny prawosławny odczytał pismo nawołujące do mordowania Polaków. W piśmie zapowiadano, że popłyną czerwone rzeki i będą jeziora polskiej krwi. Najpierw było dzielenie się chlebem, którego zjedzenie zapewnić miało zbawienie. Pozostałe okruszki zostały zmiecione i dodane do ciasta, z którego wypieczono dziewięć nowych chlebów, potem uwito dziewięć nowych wieńców i dodano dziewięć nowych świeczek. Całość po poświęceniu przez duchownego prawosławnego na kolejnym nabożeństwie została przez delegacje zaniesiona do następnych wsi cerkiewnych. Do chlebów dołączone były pisma o tej samej treści".

✔️Fragment wspomnień Heleny Wójtowicz:

"[...] jak zwykle dyskutowaliśmy o tej niełatwej, naszej sytuacji i pamiętam z tamtych dni, następującą historię, którą opowiadali, albo moi rodzice, może rodzeństwo, a może jeden z naszych gości, w każdym razie, było to tak: „W każdej wsi ukraińskiej, gdzie była wdowa, otrzymała polecenie, aby upiec siedem chlebów, a następnie roznieść do siedmiu wiosek, do domów, gdzie także mieszkały ukraińskie wdowy, a one znowu piekły i roznosiły dalej tak samo, jak te pierwsze. Potem zrodziło się w naszej polskiej społeczności słynne powiedzenie: ‘Gdzie piekli, tam siekli!'". W opinii mojej rodziny, to roznoszenie pieczonych bochenków chleba, było znakiem rozpoznawczym do mordowania polskiej ludności, zresztą nie tylko my tak sądziliśmy, ale ogół naszych wołyńskich rodaków. [...]".

✔️Świadkiem antypolskiej agitacji przez duchownego był Konstanty Jeżyński z kolonii Aleksandrówka (Łuckie, Wołyń):

"Ja, jako [że] od dzieciństwa rosłem i bawiłem się z rówieśnikami Ukraińcami, świetnie rozmawiałem po ukraińsku, (...) poszedłem na nabożeństwo do cerkwi (...). Stoję wśród tłumu w cerkwi i słucham przemowy popa do wiernych i to w ten sposób: „Bracia chrystijany Ukraińcy, waszym obowiązkiem jest rżnąć Polaków, a będzie niepodległa Ukraina. I na tę rzeź was błogosławię".

✔️Podobną ceremonię widziała Sabina Tarnawska w Sadowie (również Łuckie):

"Pewnego dnia poszłam z koleżanką-Ukrainką do cerkwi w Sadowie. Działo się tam coś niezwykłego. Ukraińcy znosili siekiery, widły, noże a pop święcił je, żeby szli zabijać Polaków i przez to posiąść wolną Ukrainę".

✔️Ze wspomnień Danuty Kosowskiej (wieś Germakówka, pow. Borszczów, Tarnopolskie):

"(...) powracałam z lekcji. Nagle usłyszałam pieśni śpiewane po ukraińsku, w których słowa refrenu brzmiały: „Smert! Smert Lacham! Komunistom i Żydom!” (...) Zobaczyłam, jak główną drogą idzie liczna procesja odświętnie ubranych Ukraińców niosących chorągwie cerkiewne i krzyż, z księdzem ruskim na czele. Każdy z nich niósł pokaźne zawiniątko w białej chuście. (...) była to ziemia z własnego pola, z której przy cerkwi usypano duży kopiec jako symbol pogrzebania władzy Polaków i powstania „Samostijnej Ukrainy”."
-----------------------
Nie wszyscy prawosławni księża ulegli zaczadzeniu. Znaleźli się również i tacy, którzy mieli odwagę wystąpić w imię Ewangelii przeciwko mordowaniu niewinnych ludzi, stając się męczennikami za wiarę. Należy do nich m.in. prawosławny ksiądz Czerwynśkyj, który nie wpuścił do cerkwi "wici chlebowych" i potępił mordowanie Polaków. Kilka dni później został zastrzelony na ulicy.

Ale ofiara takich księży nie zmienia faktu, że Cerkiew prawosławna ponosi współodpowiedzialność za rzeź wołyńską. Uczestniczyli w niej nie tylko księża, ale także wierni tego obrządku. Na Wołyniu nie da się ludobójstwa Polaków zrzucić na grekokatolików. Tutejsi członkowie OUN-UPA byli też prawosławnymi. Cerkiew prawosławna udzielała również OUN-UPA wsparcia logistycznego. Na prawosławnych plebaniach mieściły się sztaby kureni, a w klasztorach szkoły oficerskie, podoficerskie, szpitale i magazyny.
---------------------
Dzisiaj nie jest lepiej. Świadczyć może choćby fakt z 2019 r., kiedy to podczas wizyty w Lwowskim Narodowym Uniwersytecie Rolniczym zwierzchnik Prawosławnego Kościoła Ukrainy Epifaniusz chwalił Stepana Banderę i utożsamiał się z banderowcami.

➡️W swoim przemówieniu zaznaczył m.in.:

"Historia uniwersytetu świadczy, że wśród jego absolwentów było wielu tych , którzy nie słowem, ale czynem kochali swoją ukraińską ziemię i naród. Wśród nich warto odnotować i wspomnieć geniusza ukraińskiego narodowego i narodowotwórczego duchu Stepana Banderę. Jest on sławnym absolwentem właśnie waszego uniwersytetu. I gdy nazywają nas banderowcami, to my jesteśmy z tego dumni. (...) dla niektórych określenie „banderowiec” jest obraźliwe, lecz „dla nas jest to honor”. (...) „I przyjdzie czas, gdy jeden powie «Sława Ukrainie!», a miliony odpowiedzą «Herojam sława!». (...) Ukraińcy doczekali tego czasu i powinni się cieszyć, że są „spadkobiercami swoich bohaterów i mają możliwość osiągnąć i kontynuować to, co oni nakreślili".

Brak komentarzy: