ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

niedziela, 14 czerwca 2020

Ci uciekli, zaparli się prawdy, sprzeniewierzyli się swojej misji.

Nasza przyszłość - antyklerykalizm. Apologia siebie samego.

W ogniu antyklerykalnej fali jaką obserwujemy coraz bardziej w ostatnim czasie, filozoficzna, logiczna, artystyczna propozycja obecna na Naturalnie jest regularnie krytykowania. Kto by się tym "odrealnionym" podejściem do spraw zajmował, gdy spór w narodzie wrze?!
Od czasu do czasu, redakcja słyszy głosy i wezwania do większego zaangażowania się w bieżące spory polityczne. Dla jednych zbyt wyrozumiały ton artykułów jest powodem do wysuwania żądań większego rygoryzmu, dla innych jasna linia moralna daje asumpt do domagania się większej dozy liberalizmu. Co zrobić?

Niewątpliwie, pisanie dziś na tematy religijne nie jest łatwe. Kościół Katolicki depozytariusz prawd religijnych wydaje się (a przynajmniej w części hierarchicznej - szczególnie najwyższej) oderwany od praktyki życia. Nie chodzi tu o zmienianie czy odrzucanie przez ludzi czegokolwiek w doktrynie, lecz o akcentowanie spraw, które jeśli w ogóle powinny Kościół zajmować, to na trzecim, czwartym czy jeszcze dalszym planie. Ludzi kłują w oczy wszelkie formy romansu ze światem grzechu, władzy, pieniądza, kłują polityczne sojusze budowane dla doraźnych zysków - kosztem Ewangelii, albo co gorsza pod jej płaszczykiem generowanie podziałów. Nie licuje to nijak ze słowami Apostoła Pawła: "Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych."

Trudno się dziwić w takiej sytuacji wzrostowi nastrojów antyklerykalnych. Jednak antyklerykalizm nie zawsze oznacza to samo...
Można wymienić wiele nurtów antyklerykalizmu, dla tych rozważań ważne będą dwa: liberalny, ludowy.
Liberalny opiera się na zwalczaniu wszelkich form wpływu religijności na świat, który ma kierować się zasadami pełnej wolności i nieskrępowania zasadami - także moralnymi. Wiąże się on szczególnie z poprawą stanu majątkowego ludności i kultem materialistycznego stylu życia. Niejako także wiąże się z tym liberalnym antyklerykalizmem nurt racjonalistyczny, dla którego podbudową walki z Kościołem jest podstawa filozoficzno-religijna (ateizm, agnostycyzm, deizm) i uznawanie roli Kościoła za hamulec rozwoju człowieka. Oba te nurty w przeszłości nigdy nie były wśród "szeregowych" Polaków zbyt popularne.
Bardziej typowy dla mas nurt, w zasadzie fenomen, stanowił antyklerykalizm ludowy. U jego podstaw leżał rozdźwięk miedzy wyższym klerem, a ludem wiejskim w czasach zaborów (kler popierał szlachtę i jej posiadanie ziemskie, niechętnie patrząc na uwłaszczenie chłopów, zwłaszcza w Galicji). Zarysowała się więc poważna niechęć, nienawiść ludu wiejskiego do kleru, przy jednoczesnym zachowaniu wielkiej pobożności i uczestnictwie w kulcie katolickim. Więcej, zdarzali się nawet szeregowi księża stający po stronie tego antyklerykalnego stronnictwa jak np. ksiądz Stanisław Stojałowski.

Jaki dziś mamy natomiast antyklerykalizm w Polsce? Niestety chyba raczej ten liberalny. Większość obrażonych na Kościół porzuca jednocześnie same praktyki religijne. Dlaczego? Nie chodzi o to, że dziś co innego oddziela ludzi od Kościoła (swoją drogą przecież Kościół to ludzie, a nie sama hierarchia!). Kłania się brak porządnej formacji intelektualnej narodu, dziś sprawy ducha są przykryte materialistyczną wizją świata, co gorsza mało się robi żeby te wizję zmienić, nie tylko potępić ale dać godną alternatywę! W takich warunkach łatwo zastąpić naturalne potrzeby religijne bożkiem materii i wpaść w objęcia nihilizmu.

Proces jest postępujący, jeśli nie odwróci go jakaś nagła sytuacja (na przykład prześladowania Kościoła) to wizja przyszłości Katolicyzmu w Polsce jest nieciekawa. Można hamować postępującą laicyzację i antyklerykalizm przez zmianę prezentowanego podejścia. Zmianę na wciąż konserwatywne nauczanie, ale z ludzką twarzą. Konserwatywne, które najpierw wymaga wysokiego standardu i właściwej hierarchii działań od samego kleru. Niemniej to nie zatrzyma procesów, już zaczętych, dlatego istnieje szeroka potrzeba rozbudzania u ludzi potrzeb wyższych niż materialne. Zmuszanie ludzi to refleksji intelektualnej o samym sensie istnienia, prawd moralnych, religii. Pozwoli na to, aby przyszły antyklerykalizm był raczej tylko tym ludowym buntem niż liberalnym zobojętnieniem. Może dzięki temu kiedyś, gdy procesy się odwrócą (a stanie się tak!) będzie jeszcze co ratować.
Skąd pewność, że sprawa się odwróci? Mamy doczynienia z procesami cyklicznymi, nie takie kryzysy Kościół ma już za sobą. Wszak pierwsza klęska Kościoła to już to Wielki Piątek, dosłownie jeden dzień po tym jak Jezus ustanowił apostołów kapłanami, Ci uciekli, zaparli się prawdy, sprzeniewierzyli się swojej misji. Kościół zawsze upadając na dno odbijał się z wielką, ożywczą siłą, nie ma powodu sądzić, że nasze czasy są inne niż cała historia, natura ludzka pozostaje niezmieniona, odbicie nastąpi znów... kiedyś.

Taki własnie podejście - chęć wzbudzania refleksji, która ratuje sens wiary, a przez to i sam Kościół. Przecież jaki by nie był ten Kościół, to i z naturalnej potrzeby człowieka i z objawienia chrześcijańskiego wynika jasno, że dla pełnego życia wiary i zbawienia jest niezbędny i niezbędną do tego prawdę i zbawcze środki (mimo wielkich słabości i błędów swoich) przechowuje. Zresztą co jest wspaniałe, analiza wszelkich czynników filozoficznych, logicznych, społecznych do tego wniosku prowadzi i to wbrew temu co nas odrzuca od wiary i Kościoła - wbrew temu co stara się nam wmówić świat. Jak mówił John Henry Newman, XIX wieczny konwertyta na katolicyzm: "Wszystko w Kościele Katolickim mnie odrzucało i obrzydzało, a jednak poznając prawdę mimo tych uczuć nie mogłem spać spokojnie wiedząc, że do niego nie należę."

Takie podejście - prezentowane na Naturalnie przemyślenia, mają ten zmysł intelektualnej wiary aż do czasu prawdziwej odnowy obronić i zachować (mimo wszelkich przeciwność) w kurczącej się społeczności Kościoła. Bo nie da się zbudować nowego Kościoła, lepszego niż ten, który został ustanowiony przez Chrystusa.

Wybierając więc drogę wzbudzania refleksji, redakcja nie zaangażuje się w doraźny konflikt, a uprawienie "bezsensowenej" filozofii, refleksji logicznej i naukowej uważa za jedno z ostatnich skutecznych narzędzi zdolnych do uratowania ducha wiary.
Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę gdy przyjdzie?

Na obrazie: "Moïse brisant les Tables de la Loi" (Mojżesz niszczący tablice Bożego Prawa), Gustave Doré, 1866.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Opłacona przez Adam Mar...

Brak komentarzy: