Andrzej Gontarczyk oraz Jolanta Gontarczyk (dziś Lange) to byli działacze SB, którzy rozpracowywali działalność ks. Franciszka Blachnickiego w Carlsbergu w czasach PRL. 21 kwietnia 2020 roku zostało wznowione śledztwo w sprawie zabójstwa duchownego, które umorzono w 2006 roku.
Wybitny kapłan i jego prześladowcy
Ks. Franciszek Blachnicki urodził się w Rybniku 24 marca 1921 roku. Brał udział w walkach zbrojnych po wybuchu II wojny światowej oraz w konspiracji antyhitlerowskiej. Został aresztowany i umieszczony w KL Auschwitz. Dostał wyrok śmierci za działalność antyniemiecką. Po czterech miesiącach wyrok zmieniono na 10 lat pozbawienia wolności. Po zakończeniu II wojny światowej wstąpił do seminarium w Krakowie. Jako ksiądz pracował na krakowskich parafiach, w katowickiej Kurii oraz w „Gościu Niedzielnym”. Założył Ruch Światło-Życie oraz Instytut Niepokalanej Matki Kościoła. Zmarł 27 lutego 1987 roku. W roku 1995 rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. Papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót Czcigodnego Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego w 2015 roku.
Intensywna inwigilacja ks. Franciszka rozpoczęła się w roku 1984 i trwała aż do jego śmierci. Bezpośrednimi wykonawcami operacji była para agentów SB o pseudonimach „Panna” i „Yon”, czyli małżeństwo Jolanty i Andrzeja Gontarczyków. Przerzuceni do RFN zostali w roku 1982, już rok później otrzymali niemieckie obywatelstwa dzięki pochodzeniu Jolanty Gontarczyk (dziś Lange). Ojciec „Panny” to Julian Pławski (prawdziwe nazwisko – Lange), który to, jak wynika z teczki, w 1942 roku podpisał volkslistę i do 1943 roku walczył dla Wehrmachtu, po czym zdezerterował ukrywając się pod fałszywym nazwiskiem. Po wojnie jako Tajny Współpracownik kooperował z Wojewódzkim Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi, jednak później zerwano z nim współpracę. Andrzej Gontarczyk współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa w Łodzi już w 1974 roku. Był wykorzystywany do rozpracowywania NSZZ „Solidarność” oraz Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”.
Gontarczykowie po przeprowadzce do RFN mieszkali początkowo w Dusseldorfie. Do Carlsbergu przenieśli się dopiero po nawiązaniu kontaktu i zdobyciu zaufania przez ks. Blachnickiego. Niczego nie podejrzewający wtedy ksiądz zaprzyjaźnił się z agentami, dzięki czemu „Panna” szybko została prezesem Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów, a „Yon” najbliższym doradcą ks. Franciszka. Poza inwigilowaniem organizacji ks. Blachnickiego, w kręgu zainteresowania Gontarczyków leżały również oddziały „Solidarności”, Polska Partia Socjalistyczna, Radio Wolna Europa działające na terenie Niemiec. Oprócz tego nawiązywali również kontakty z działaczami antykomunistycznymi na emigracji celem inwigilacji – Zdzisławem Najderem z Radia Wolna Europa, Piotrem Jeglińskim czy Rafałem „Gan” Ganowiczem jako przedstawicielem „Solidarności Walczącej” we Francji.
Kłopoty agentów
Rok 1986 i 1987 nie były szczęśliwe dla pary agentów. W czerwcu 1986 doszło do aresztowania agenta SB – Leszka „Blesara” Bobrowskiego, który również był odpowiedzialny za rozpracowanie działalności ks. Blachnickiego w Carlsbergu. Bobrowskiego złapano wraz z ważnymi dokumentami na granicy węgiersko-austriackiej.
W 1987 roku Centrala Wywiadu PRL dzięki wtykom w „Solidarności Walczącej” otrzymała informację o rozpracowaniu Gontarczyków przez SW jako agentów SB. Na kilka dni przed zgonem ks. Franciszek oraz oddziały „Solidarności” w Niemczech zostali poinformowani o agenturalnej działalności Gontarczyków dzięki rozpowszechnieniu informacji przez Andrzeja Wigrę – szefa SW w Niemczech. Oznaczało to również zainteresowanie się duetem przez służby niemieckie.
Gontarczykowie poinformowani zostali przez centralę o ich rozpracowaniu. Dwa tygodnie po ostrzeżeniu zmarł ks. Blachnicki. Agenci pozostali w Carlsbergu jeszcze rok, po czym wrócili do Polski w 1988 roku przez Jugosławię i Węgry, przedtem zakopując wszystkie dokumenty niedaleko miejsca zamieszkania. Nie wiadomo jednak, czy później wywiad podejmował kroki w kierunku odzyskania dokumentów.
Powrót Gontarczyków do Polski i ich działalność
Powrót agentów do Polski został wykorzystany propagandowo, co promował między innymi Jerzy Urban, wówczas pełniący funkcję rzecznika rządu. Oprócz tego, w piśmie „Polityka” ukazał się artykuł o tytule „Powrót”, który opowiadał o wyjeździe polskiej pary do RFN i chęci działania w Radiu Wolna Europa, co miało się nie udać ze względu na ciężką asymilację i antyPRLowskie podejście tamtejszych polskich organizacji. Autorem tego artykułu był Wojciech Markiewicz, który do dzisiaj jest w zespole redakcyjnym „Polityki”. W podobnym tonie puszczono wówczas materiał w TVP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz