04.10.1655 r.
Potyczka pod Kościanem. Starosta babimojski Krzysztof Żegocki pokonał szwedzki garnizon Kościan, a następnie zagarnął wozy skarbowe armii szwedzkiej, eskortowane przez 100 żołnierzy pod dowództwem Ludwika de Nassau.
Wielkopolska była pierwszą polską prowincją, która zetknąwszy się ze szwedzkimi rabunkami, stawiła opór najeźdźcom. Po zajęciu Kościana w sierpniu 1655 r. Szwedzi rozpoczęli systematyczną grabież mienia miejskiego, rzemieślników i kupców kościańskich. Zabierali mieszkańcom złote i srebrne monety, kosztowności oraz wszelkie sprzęty i przedmioty stanowiące jakąkolwiek wartość. Nie oszczędzali również dóbr kościelnych.
Wobec narastających grabieży okoliczna ludność zaczęła organizować się w oddziały partyzanckie złożone głównie z niewyszkolonych chłopów i słabo uzbrojonych ludzi. Na czele oporu stanął Krzysztof Żegocki, starosta babimojski i brat starosty kościańskiego Piotra Żegockiego.
4 października 1655 r. uzbrojeni w kosy, topory, widły i kilkanaście sztuk broni palnej partyzanci zaatakowali z zaskoczenia stacjonujący w mieście szwedzki garnizon. Udało się to dzięki podstępowi. Polacy uśpili czujność Szwedów dostając się pod mury grodu w przebraniu chłopów wiozących do Kościana drewno. Pozorując uszkodzenie wozu rozsypali na moście ciężkie sosnowe bale uniemożliwiając wartownikom zablokowanie bramy do miasta. Na opuszczonym moście wywiązała się walka, w trakcie której wycięto w pień całą szwedzką załogę. Zdobycie kościańskiego grodu przez Żegockiego było pierwszym poważnym sukcesem odniesionym przez nieregularny oddział partyzancki w walce z okupującymi Polskę Szwedami. Stało się to przy znacznym udziale mieszkańców miasta.
W czasie gdy Żegocki zdobywał Kościan, landgraf heski Fryderyk, szwagier króla szwedzkiego Karola Gustawa, wraz ze swoją strażą i uzbrojonym oddziałem przebywał na wyprawie łupieskiej, plądrując okoliczne podkościańskie wsie. Ten mianowany przez Karola Gustawa namiestnik Wielkopolski dał się już poznać mieszkańcom Kościana z jak najgorszej strony. Nieświadomy zaszłych w mieście wypadków wpadł w zasadzkę urządzoną przez Żegockiego. Zbliżając się do bram miasta został zaatakowany przez przebranego za Szweda wartownika. Jedna z kul zwaliła go z konia, a druga śmiertelnie zraniła w udo. Zmuszeni do ucieczki żołnierze porzucili ciało zabitego landgrafa i zbiegli do Poznania. Partyzanci Żegockiego przejęli szwedzkie uzbrojenie, konie oraz kilkadziesiąt wozów załadowanych łupem, pochodzącym głównie ze zrabowanych kościołów.
Wieść o śmierci szwagra szwedzkiego króla szybko rozeszła się po całej Polsce. Świadomi nieuchronnego odwetu partyzanci opuścili Kościan zabierając ze sobą zdobyte na Szwedach łupy, broń, żywność oraz pieniądze znalezione w zamkowej kasie. Rozwścieczony Karol Gustaw zgotował miastu okrutną zemstę.
10 października 1655 r., pod osłoną nocy, wkroczyła do miasta ekspedycja karna po dowództwem czeskiego hrabiego Jana Wejharda Wrzesowicza, oficera szwedzkiego w stopniu generała. W odwecie Szwedzi zamordowali 300 mieszczan, z czego kilkunastu z nich ukrzyżowali. Na rynku ścięto 40 szlachciców. Miasto zostało doszczętnie zrabowane i spalone. Zniszczeniu uległ kościół Bożego Ciała, wiele domów mieszczan i chłopskich zagród pod Kościanem. Szwedzi oszczędzili jedynie kościański zamek. Z 318 budynków przed „potopem” zostało jedynie 80. Kościan opustoszał i już nigdy nie odzyskał swojego dawnego miejsca w czołówce miast Wielkopolski.
Kilka miesięcy później, w maju 1656 r. pod Kościanem miała miejsce bitwa, która była jednym z najbardziej krwawych epizodów szwedzkiego potopu. Poległo w niej tysiące szwedzkich żołnierzy, przy niewielkich stratach polskich oddziałów. Regularne wojsko królewskie uległo pospolitemu ruszeniu szlachty wielkopolskiej dowodzonej przez Piotra Opalińskiego. Pogrom był tak wielki, że uciekających spod Kościana najeźdźców ścigano do samego Poznania, a po drodze leżało mnóstwo zabitych Szwedów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz