28.11.1627 r.
I Rzeczpospolita nie miała w swojej historii zbyt wielu epizodów morskich pomimo, że posiadała dostęp do morza przez ponad 300 lat – od zakończenia Wojny Trzynastoletniej w 1466 r. do I Rozbioru Polski w 1772 r. (a nawet dłużej, bo Gdańsk został zajęty podczas II Rozbioru w 1793 r., a Litwa i Żmudź z ujściem Niemna i dostępem do Bałtyku pozostały przy Polsce do III Rozbioru w 1795 r.).
W XVI i XVII w. królowie polscy próbowali stworzyć regularną marynarkę wojenną (w poprzednich okresach korzystano przeważnie z usług kaprów, czyli korsarzy), ale napotykali na „opór materii” – brak pieniędzy, a także sprzeciw możnowładców i Gdańska, który cieszył się ogromną autonomią i nie życzył sobie wzrostu wpływów polskiego monarchy na morzu. Jako pierwszemu udało się to Zygmuntowi III Wazie, który po utracie tronu szwedzkiego, liczył na to, że własna flota pozwoli mu na jego odzyskanie.
W 1621 r. Król Zygmunt III Waza rozpoczął budowę floty królewskiej w Gdańsku. Współdziałał z miejscową radą miasta, która także dostrzegała niebezpieczeństwo grożące ze strony Szwecji. Docelowo flota królewska miała liczyć 10 okrętów.
W październiku 1627 r. zniechęcony długotrwałym oblężeniem król Gustaw II Adolf pozostawił swoją armię pod Gdańskiem i wyruszył do Szwecji, by zebrać kolejne wojska, zabierając z sobą większą część szwedzkiej floty. Blokadę miasta utrzymywało jedynie 6 okrętów dowodzonych przez wiceadmirała Nilsa Stiernskölda. W tej sytuacji dowodzący bazującą w Gdańsku polską flotą Arend Dickmann podjął decyzję o wyjściu w morze i podjęciu próby rozbicia eskadry szwedzkiej i tym samym zerwaniu blokady.
Polski zespół liczył dwie eskadry, liczące łącznie 10 okrętów, w tym 4 galeony, 2 pinki (małe okręty do zadań rozpoznawczych i patrolowych) i 4 uzbrojone statki handlowe. Łącznie jednostki polskie miały na pokładzie 179 dział i 1160 marynarzy i żołnierzy. funkcję admirała otrzymał Arend Dickmann , dowódcą piechoty morskiej został kapitan Jan Storch, a dowódcą artylerii okrętowej kapitan Herman Witte. Wszyscy byli cudzoziemcami w służbie króla polskiego, np. Arend Dickmann był admirałem floty holenderskiej.
Szwedzka eskadra pod dowództwem wiceadmirała Nilsa Göranssona Stiernskölda liczyła 6 okrętów – 5 galeonów i 1 pinasę, miała na swoich pokładach 140 dział i ok. 700 ludzi. Przewaga liczebna znajdowała się po stronie polskiej, ale Szwedzi mieli przewagę jakościową swoich okrętów, a ich marynarze mieli duże doświadczenie.
Do bitwy doszło, gdy patrolująca Zatokę Gdańską szwedzka eskadra płynąca od Helu w kierunku Redłowa, dostrzegła na redzie Gdańska polskie okręty. Szwedzi płynęli w dwóch grupach – w pierwszej grupie okręt admiralski „Tigern” i okręt wiceadmiralski Pelikanen (dowódca wiceadmirał Fritz), a w drugiej grupie pozostałe okręty z Solenem na czele.
Bitwa szybko rozbiła się na dwa starcia: szwedzkiego okrętu admiralskiego „Tigern” z polskim okrętem admiralskim „Rycerz Święty Jerzy” (walka między tymi dwoma okrętami zapoczątkowała całą bitwę) i pinką „Panna Wodna” oraz polskiego „Wodnika” ze szwedzkim „Solenem”. Po oddaniu salw z dział pokładowych doszło do abordażu. Do walki włączyła się również Panna Wodna, która ostrzelała Tigerna od rufy. W końcu po zaciętej walce szwedzki okręt „Tigern” został zdobyty przez żołnierzy polskich. Radość Polaków z sukcesu zmącił „Pelikanen”, po którego salwie zginął admirał Dickmann.
Walka ze znacznie większym „Solenem” była bardziej zacięta, a załoga zaatakowanego galeonu skutecznie opierała się załodze „Wodnika”. Gdy z pomocą polskiemu galeonowi nadpłynęła fluita „Biały Lew”, Polacy uzyskali przewagę i wdarli się na pokład. Widząc beznadziejność sytuacji szyper szwedzkiego okrętu pobiegł do komory prochowej i doprowadził do wybuchu. Znaczna część walczących Polaków i Szwedów zdołała przeskoczyć na pokład „Wodnika”, reszta zginęła wraz z wysadzonym okrętem. Pozostała część szwedzkiej floty ratowała się ucieczką na pełne morze, natomiast zwycięskie okręty polskie wraz ze zdobytym „Tigernem” odpłynęły do bazy w Wisłoujściu.
Już po faktycznym zakończeniu bitwy, od zabłąkanej kuli wystrzelonej prawdopodobnie z wycofujących się szwedzkich okrętów zginął polski admirał Arend Dickmann – zwany współcześnie polskim Nelsonem, natomiast szwedzki wiceadmirał Nils Stiernsköld zmarł wkrótce na skutek odniesionych ran. Obu admirałów pochowano z najwyższymi honorami w gdańskiej bazylice Mariackiej.
Zwycięska bitwa została następnie rozpropagowana w Europie przez polski dwór królewski; powstało także powiedzenie, że tego dnia pod Gdańskiem „słońce zaszło w południe” („Solen” znaczy ‚Słońce’, wrak „Solena” został odnaleziony w latach 80-tych XX w.). Bitwa nie miała większego znaczenia dla ogólnej sytuacji militarnej, jednakże miała duże znaczenie moralne i propagandowe, udowadniając, że polska flota może pokonać szwedzką. Wzmocniła też pozycję władzy królewskiej wśród mieszczaństwa gdańskiego.
Materialnym efektem zakończonej bitwy było czasowe zdjęcie szwedzkiej blokady portu gdańskiego. Na wiosnę 1628 r. jednak przybyły szwedzkie okręty i wznowiły przerwaną na krótko blokadę polskich portów.
W jednym z późniejszych postów przedstawię Państwu następne wydarzenia które przypieczętowały zniszczenie polskiej floty oddanej na służbę Habsburgom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz