Historia miecza dwuręcznego i jego trzy rodzaje.
Ta straszna a zarazem piękna broń wkracza do teatru działań wojennych na dużą skalę w II połowie wieku XV. Można zaryzykować stwierdzenie, że miecze zwiększały swoje rozmiary, wagę i skuteczność ciosów w momencie rozwoju uzbrojenia płytowego. Już w latach 40 piętnastego stulecia zbroje płytowe stały się na tyle rozbudowane i na tyle mocno kryły ciało człowieka, że miecz jednoręczny i półtoraręczny nie radził sobie z uzbrojeniem ochronnym. Powstał więc miecz, który dzięki swojemu ciężarowi (od 3,5 do 5 kilogramów) i dzięki swojej długości (od 150 do 180 cm) nadal był bronią bardzo niebezpieczną dla uzbrojonego w pikę piechura, jak i konnego rycerza w pełnej zbroi. Początków miecza dwuręcznego należy szukać już w XIV wieku jednak większymi egzemplarzami tej broni białej posługiwały się eskorty dowódców, nie używano go zbyt chętnie na polu walki. Prawdziwy renesans miecz dwuręczny przeżyje począwszy od II połowy wieku piętnastego i jego dobra passa będzie trwała przez cały wiek XVI – epokę landsknechtów.
Miecz dwuręczny w piętnastowiecznej taktyce bitewnej używany był w trzeciej linii natarcia przez piechotę, natomiast w taktyce obronnej używano go na wałach i murach. W bardzo wielu opracowaniach uznanym jest, ze miecz dwuręczny nie był bronią rycerską, a tylko piechoty zaciężnej. W większości to prawda miecz dwuręczny nie był bronią jazdy jednak właśnie najczęściej szkolona od maleńkości w fechtunku szlachta umiała się nim doskonale posługiwać walcząc w szeregach piechoty zaciężnej bądź najemnej jako doppelsoldner – czyli żołnierze pobierający podwójny żołd za umiejętności walki i stopień ryzyka jakie ponosili w starciu.
Należy wymienić trzy podstawowe typy miecza dwuręcznego występujące w Europie w II połowie XV i w XVI wieku: Najbardziej budzącym grozę był Flamberg (nazwa flamberg pochodzi od przydomku, jaki nadał swemu mieczowi o płomienistym ostrzu rycerz Renaud de Montauban) – miecz o płomienistej głowni obosiecznej, z tzw. pazurami znajdującymi się około 25 cm za jelcem. Służyły one do przechwytywania broni przeciwnika oraz do zadawania ran w zwarciu. Jelec Flamberga był bardzo rozbudowany. Do tradycyjnego jelca krzyżykowego dodano obłęki i kabłąki stanowiące dodatkową osłonę dla dłoni, oraz tzw. baranie rogi – zawinięcia na końcu jelca przypominające winorośl, które umożliwiały złapanie bądź uwięzienie broni lub ręki przeciwnika. Między jelcem i pazurami znajdowała się przestrzeń nie ostrzona, nosząca nazwę ricassa. Ułatwiała ona zadawanie mocnych ciosów, ponieważ można było zwiększyć dźwignię przekładając rękę poza jelec i szerzej rozstawiając dłonie, lub rozpocząć walkę w pozycji półmiecza.. Flamberg był mieczem najchętniej używanym przez niemieckojęzyczną część landsknechtów.
We Włoszech większą popularnością cieszył się espadon. Był to miecz dużo prostszy w formie, o typowym prostym jelcu krzyżykowym, wyposażonym jedynie w obłęki chroniące dłoń. Przestrzeń miedzy jelcem, a pazurami zmniejsza się do około dwudziestu centymetrów.
Różnice w wyglądzie broni mogły wynikać z odrębności szkół fechtunkowych. Oglądając niemieckie traktaty fechtunkowe autorstwa Dürera, Talchofera, czy Kodex Valerstein możemy zaobserwować jak dużą rolę odgrywała walka w zwarciu tj. ciosy jelcem, przechwyty, unieruchomienia i obalenia możliwe tylko w bliskim dystansie, a niejednokrotnie w klinczu. Styl niemiecki to rodzaj siłowego fechtunku – walki przełamującej, w wielu momentach przypominającej zapasy. Włosi natomiast stosowali walkę w dystansie. Traktaty Marozza „Opera Nova”, Agrypy, lub Di Grassiego „Ragione di adoparr…” pokazują oczywiście elementy walki w bliskim dystansie ale gros technik mieczowych polega na pchnięciu po żelazie przeciwnika, obejściu zasłony – a więc jest to styl wymagający dłuższego dystansu.
Trzecim i najprostszym w budowie mieczem dwuręcznym jest angielski clymore o prostej głowni obosiecznej bez pazurów. Jego cechą charakterystyczną był jelec wygięty pod kątem około czterdziestu pięciu stopni w stronę sztychu i zakończony elementem zdobniczym przypominającym czterolistną koniczynę. Wspólną cechą wszystkich mieczy dwuręcznych były masywne głowice nadające mieczom odpowiednie wyważenie i służące do zadawania ciosów kończących.
Każdy miecz bez względu na typ posiada takie same elementy budowy:
Sztych – stanowiący z reguły jedną trzecią głowni, zakończony bardziej lub mniej szpiczasto w zależności od przeznaczenia broni.
Zastawa – jest elementem ostrza służącym do parowania ciosów, stanowiła około siedemdziesięciu procent ostrza. Biegła od jelca, aż do momentu, w którym zaczynał się sztych.
Pazury i ricasso – elementy te występowały w mieczach dwuręcznych. Pazury to zaostrzone haki znajdujące się nad jelcem w odległości przeszło dwóch dłoni i służyły do wyłapywania ciosów i klinczowania ostrza przeciwnika. Picasso to nie ostrzona przestrzeń głowni między pazurami i jelcem często obwinięta skórą.
Jelec – stanowił linię prostopadłą do ostrza miecza i był elementem chroniącym dłoń oraz nadającym prawidłowe wyważenie broni. Jelce w mieczach dwuręcznych często wyposażone były w pierścienie – obłęki chroniące dłoń przed ciosami miecza.
Rękojeść – złożona z trzpienia, czyli stalowej części miecza obłożona okładzinami z drewna, skóry, lub oplatana konopnym sznurem. W mieczach dwuręcznych miała ona przeważnie kształt wrzecionowaty.
Głowica – gałka na końcu rękojeści odpowiedzialny za wyważenie broni. Głowice miały rozmaite kształty: kuli, gruszki, rybiego ogona.
Miecze dwuręczne mimo swojej skuteczności na polu walki i wyglądowi budzącemu grozę, zaczęły ustępować broni lżejszej i szybszej o charakterze kolnym. Również taktyka wojsk pieszych ulegała zmianie. Co raz więcej pojawiało się broni palnej, a żołnierz wyposażony w muszkiet i forkiet musiał posiadać broń osobistą, która będzie wygodna w noszeniu i w walce.
Roty piesze zmniejszyły swoją liczebność i odrzuciły ciężki ekwipunek, żeby stać się bardziej mobilnymi, co uratowałoby je przed ogniem coraz nowocześniejszej artylerii.
Tak, więc miecze dwuręczne ustąpiły pola rapierom, pałaszom, schiavonom i innym mniejszym egzemplarzom broni kolnej i siecznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz