ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

niedziela, 27 grudnia 2020

Wszyscy zostali zwolnieni wcześniej. Według ocen historyków, proces ten, jedyny w historii Polski, w którym na ławie oskarżonych zasiedli funkcjonariusze SB był farsą

 27 grudnia 1984 roku przed Sądem Wojewódzkim w Toruniu rozpoczął się proces zabójców księdza Jerzego Popiełuszki. Na ławie oskarżonych znaleźli się kapitan Służby Bezpieczeństwa Grzegorz Piotrowski, porucznik Leszek Pękala, porucznik Waldemar Chmielewski i pułkownik Adam Pietruszka.

Według ocen historyków, proces ten, jedyny w historii Polski, w którym na ławie oskarżonych zasiedli funkcjonariusze SB był farsą, mającą na celu udowodnienie "dobrej woli" szefostwa MSW, które w ten sposób chciało pokazać, że sama bezpieka chce jak najszybciej ukarać wszystkich winnych tej zbrodni.
Procesowi towarzyszyły szczególne środki bezpieczeństwa. Wprowadzono specjalne przepustki by nie każdy chętny mógł go śledzić; selekcjonowano polskich dziennikarzy (ich teksty podlegały - jak zawsze - cenzurze), pozwolono na obecność tylko kilku reporterom zachodnim; wśród publiczności było wielu oficerów SB. Zrobiono wiele, by na procesie nie zostały ujawnione niewygodne dla władz fakty m.in. o inwigilacji Kościoła katolickiego - np. w relacjach z procesu w kontrolowanych przez państwo środkach przekazu nigdy nie podano, że departament IV zajmował się właśnie tym.
Główna uwaga sędziów i oskarżycieli skupiła się na bezpośrednich wykonawcach mordu. Nie zajęto się natomiast nigdy w większym stopniu osobami generałów Płatka i Ciastonia, na których mocodawstwo w tej zbrodni wskazywały niektóre okoliczności ujawnione podczas tego procesu. Płatek zeznawał jedynie jako świadek; Ciastoń w ogóle nie był wezwany do sądu. Obu odwołano wtedy jednak ze stanowisk i wysłano na podrzędne placówki zagraniczne. Po 1989 r. obaj zostali oskarżeni, głównie na podstawie nowych zeznań Pietruszki, o kierowanie zabójstwem księdza (byli wtedy nawet na dwa lata aresztowani). W 1994 r. zostali niejednomyślnie uniewinnieni, z braku dowodów winy, przez Sąd Wojewódzki w Warszawie.
Jak wielkie zakłamanie towarzyszyło tej sprawie świadczyć może fakt, że główny oskatżony Grzegorz Piotrowski w swoich zeznaniach stwierdzał, że chciał w ten sposób położyć kres "pozareligijnej działalności" księdza Jerzego Popiełuszki, a prokurator, który zażądał dla niego kary śmierci, w mowie końcowej zrównał księdza Jerzego z jego oprawcami, stwierdzając:
" Ekstremalna postawa księdza Jerzego Popiełuszki zrodziła nie mniej szkodliwą ekstremę, której produktem są odrażające zbrodnie będące przedmiotem osądu w niniejszej sprawie (...) W tym procesie spotkały się dwie postawy mające jednak jeden wspólny mianownik. Pierwsza charakteryzuje niektórych duchownych, którzy mieszając ambonę z mikrofonem "Wolnej Europy", lekceważą obowiązujące prawa (...) I druga, dotycząca tych, którzy uznali za możliwe zwrócenie się przeciwko polityce państwa poprzez postawienie się ponad prawem i popełnienie najcięższej zbrodni, zbrodni przeciw życiu ludzkiemu. Obie te postawy trzeba charakteryzować jako ekstremalne. Ksiądz Popiełuszko siał nienawiść, lżył, poniżał, szydził, wzywał do niepokojów społecznych".
Proces zakończył się 7 lutego 1985 roku. Grzegorza Piotrowskiego i Adama Pietruszkę skazano na 25 lat więzienia, Pękala i Chmielewski zostali skazani na 15 lat.
Obraz może zawierać: 1 osoba, stoi

Brak komentarzy: