ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Powstańcze "Pantery" cz. 1

 Powstańcze "Pantery" cz. 1

“...2 sierpnia rano. Alarm przeciwpancerny. Podobno czołgi niemieckie sforsowały barykady na ulicy Karolkowej na wysokości stanowisk „Palasola”. Jadą Karolkową w stronę Mireckiego. Gorączkowa krzątanina. Łapiemy butelki z benzyną owinięte w słomiane wiechcie. Ktoś montuje wiązkę granatów z niemieckich trzonkowców. Z butelkami wbiegamy na piętro od strony ul. Karolkowej. Słychać potężny huk motorów. Wyglądamy przez okno. Suną dwa kolosy typu „Pantera”. Piechoty dookoła nie widać, jadą więc samotnie. Przez moment klapa włazu się otworzyła i mignęła sylwetka Niemca w czarnym mundurze, który z km na obrotniku oddał szereg strzałwó po budynku. Muszą być zaskoczeni, bo nie strzelają z dział. Są na naszej wysokości, rzucamy butelki, które z trudem zapalamy zapałkami i w przypadkowo znalezionym piecyku żelaznym. Część trafia, część spada na jezdnię. Widok niesamowity. Czołgi z palącymi się pancerzami jadą dalej. Ogień spływa na jezdnię. Skręcają w Mireckiego. Ktoś rzuca butelki, ktoś inny rzuca pod gąsienicę wiązkę granatów. Niestety chybia. Czołgi jadą Mireckiego w kierunku Okopowej...”
*Relacja Kazimierza Kaladyka „Sławomira” z 3. Kompanii „Giewont” Batalionu „Zośka”, z książki Anny Wyganowskiej-Erikson – „Pluton Pancerny Batalionu „Zośka”.
Powstanie warszawskie już od samego początku naznaczone niesprzyjającymi okolicznościami, takimi jak nieskoordynowany wybuch walk, niedostateczna ilość broni czy niepełna mobilizacja o godzinie „W”, w początkowej fazie wydawało się zdolne do wypchnięcia Niemców z miasta. Tak przynajmniej myśleli, a przynajmniej mieli taką nadzieję ci, którzy z bronią w ręku postanowili stawić opór ciemiężycielom. Jednym z dających nadzieję tym zdesperowanym ludziom momentem było zdobycie już 2 sierpnia, czyli drugiego dnia powstania, dwóch „Panter”. Dzięki temu powstał Pluton Pancerny Batalionu „Zośka”.
Wszystko zaczęło się pochmurnego i wilgotnego poranka na naznaczonej pierwszymi walkami Woli.
Wzdłuż ulicy Okopowej rozlokowane były oddziały zgrupowania „Radosław”, jednostki Pułku „Broda”. Na Okopowej 41 swoją kwaterę założył podpułkownik „Radosław”, oraz dowództwo „Brody”. Niedaleko tych oddziałów, na ulicy Dzielnej znajdował się sztab Komendy Głównej.
Rankiem 2 sierpnia 1944 roku, poprzez docierające z daleka od strony ulicy Wolskiej pojedyncze strzały i sporadyczne wybuchy zaczął przebijać się inny dźwięk. Zgrzyt gąsienic na bruku ulicy Karolkowej. Obserwatorzy rozlokowani na dachach zobaczyli po chwili sylwetki dwóch „Panter”. Czołgi sunęły obok siebie, przebijając się przez barykady ustawione przez powstańców. Atak tych maszyn wyglądał jednak dosyć chaotycznie i bez planu. Jeden z czołgistów w pewnym momencie zaczął ostrzał z KMu, znajdującego się na wieżyczce, jednak ogień był prowadzony na oślep. Żadna z maszyn nie zatrzymała się i nie wzięła na cel ani budynków, w których znajdowali się powstańcy, ani barykad.
W pewnym momencie powstańcom udało się podpalić jedną z „Panter”, ta zatrzymała się już na ulicy Okopowej i załoga opuściła czołg. Druga Maszyna ruszyła w stronę placu Kercelego, gdzie natknęła się na kolejną powstańczą barykadę. Polacy obrzucają tego stalowego potwora kolejnymi wiązkami granatów, pod wpływem eksplozji i czarnego dymu otaczającego czołg, „Pantera” zjeżdża z drogi i przełamując parkan, zsuwa się z nasypu do ogrodu RGO. Tam pojazd wbił się w altankę ogrodnika, gdzie znieruchomiał.
Podporucznik Tadeusz Bednarek ps. „Błyskawica” z Batalionu „Miotła” wspomina w książce „Pluton Pancerny Batalionu »Zośka«” tę scenę w następujący sposób:
„Dnia 2 sierpnia około godz. 9°° rano znajdowałem się po przeciwnej stronie u zbiegu ulic Okopowej i Wolność. Zobaczyłem czołg, który jechał Okopową w kierunku placu Kercelego. Został zaatakowany z narożnego budynku ul. Mireckiego przez żołnierzy osłony Radosława. Zaatakowany czołg raptownie skręcił, przełamując parkan i stoczył się w dół. Kiedy przybiegłem do miejsca, gdzie utkwił, zobaczyłem, jak z czołgu wychodziła załoga niemiecka z rękami do góry. […] Czołg był otoczony przez dużą grupę żołnierzy, którzy zaczęli opróżniać wnętrze. Jednym z pierwszych był pchor. „Tomek” (Jerzy Misiewicz). Widziałem, jak wydobył z czołgu dwa czarne mundury grenadierów pancernych”.
Czołgi pomimo pełnego zapasu pocisków nie oddały ani jednego strzału z armaty. Posuwały się z dużą prędkością bez osłony piechoty. Ogień z karabinów był bardzo chaotyczny i zupełnie niecelny. Zdobycie tych dwóch maszyn nie pociągnęło za sobą żadnych ofiar po stronie powstańców. Niemcy z czołgu, który utknął w ogrodzie, dostali się do niewoli i zostali niezwłocznie przesłuchani. Okazało się, że załogi nie miały pojęcia o wybuchu powstania, a czołgi cofnięto z frontu pod Zielonką do bazy remontowej pod Warszawą ze względu na drobne uszkodzenia. Polacy mieli więc ogromnego farta, ponieważ wróg dał się zupełnie zaskoczyć i niemalże w prezencie oddał dwa nowoczesne czołgi.
Prawo do zdobycia Maszyny na okopowej mógł sobie rościć Batalion „Zośka”. Harcerze postanowili to uczcić, ozdabiając ją harcerskimi lilijkami, monogramem GS oraz znakiem „Polski Walczącej”. Nie zabrakło również biało czerwonej szachownicy w stylu lotniczym, pod wieżą. Harcerze chcieli również uczcić swojego pierwszego poległego towarzysza, Tadeusza Tyczyńskiego ps. „Pudel” i tak właśnie ochrzcili zdobyczną maszynę. Po prawej stronie z przodu czołgu wymalowano nazwę własną oraz rysunek psa. Jednak nazwa ta nie przyjęła się i późniejsza załoga czołgu nazwała go „Magda”.
Źródło:
Anna Wyganowska-Erikson – „Pluton Pancerny Batalionu „Zośka”. Finna - oficyna wydawnicza
*Na fotografii:
1. "Pantera" uwięziona w domku ogrodnika, w ogrodzie RGO. Z lewej strony wieży widać wybitą wiązką granatów dziurę w pancerzu.
2. Powstańcza "Pantera" z wymalowaną szachownicą i napisem "Pudel"
3. Czołg "Magda" z obróconą wieżą.
4. Książka Anny Wyganowskiej-Erikson – „Pluton Pancerny Batalionu „Zośka”.

Brak komentarzy: