ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

poniedziałek, 18 maja 2020

Ostatni, prawdziwy szantymen

Ostatni szantymen z wielkich żaglowców.
Poznałem go w Krakowie na Santhies. Niezwykła osobowość.
Dariusz Prus
na kaphornerach i windjammerach. Stan od najmłodszych lat był związany z morzem i żaglami. Pierwszy raz opłynął przylądek Horn w 1920 r. na czteromasztowym barku "Gustav". Od tego czasu, przez 26 lat pływał na żaglowcach jako zawodowy marynarz. Dwa razy walczył ze śmiercią na tonących statkach: na ostatnim brytyjskim pełnorejowcu "Garthpool" z Liverpoolu i podczas żeglugi do Indii Zachodnich na statku z Nowej Szkocji. W swej przebogatej praktyce morskiej pełnił również rolę szantymena na żaglowcach. Szant uczył się od najlepszych wykonawców, pamiętających jeszcze okres rozkwitu pieśni morskich i sposoby ich interpretacji - od ludzi morza z Liverpoolu, Nowego Jorku, Irlandczyków, kolorowych załóg na Morzu Karaibskim. Przez cztery lata był jeńcem wojennym w Japonii, a po II wojnie światowej osiedlił się w Aberdovey, w Walii. Tam, w szkole morskiej (Outward Bound Sea School) pracował jako instruktor i bosman. Zaczął też organizować pierwsze "wieczory szantowe". Zachęcony zainteresowaniem, próbował spisywać i nagrywać setki pieśni morskich, tak jak je słyszał na pokładzie. Przez 25 lat odbywał prelekcje i wykłady, ilustrowane śpiewaniem szant w wielu miejscach, związanych z tradycją morską, szczególnie w Wlk. Brytanii i USA. Brał udział w licznych programach telewizyjnych i radiowych, napisał setki artykułów i kilkanaście książek, dzięki którym ugruntował swoją pozycję jako główny autorytet w dziedzinie historii życia na morzu.
Wydana w 1961 r. książka "Shanties from the Seven Seas" (Routlege & Kegan Paul Ltd.) była wielokrotnie wznawiana (ostatnio 2 lata temu) i jest uznawana na całym świecie jako "biblia szantymena". Inne, ważniejsze jego dzieła to: "Sailortown" - 360-cio stronicowa monografia dzielnic portowych i przybytków rozpusty całego świata, "Sailing Ships, Sailormen and Sealore" - zawierająca wiele cennych informacji i spostrzeżeń, dotyczących wielkich żaglowców i warunków życia marynarzy. Z bogatej kolekcji szant i pieśni morskich powstały zbiory: "Shanties and Sailor Songs", "Sea Shanties", "Songs of the Sea". Każdy z nich, oprócz tekstów i nut zawiera sporo konkretnych informacji źródłowych oraz szkice i ilustracje wykonane przez autora.
Podczas jednego z pamiętnych wieczorów (11 czerwca 1979 r.) na pokładzie "Cutty Sark" w Greenwich, zarejestrowano wykład Stana Hugilla, ilustrowany kilkoma szantami, śpiewanymi wraz z Jimem Mageeanem i Johnnym Collinsem oraz publicznością. Obszerne fragmenty tego spektaklu zmieściły się w 2-płytowym albumie: "Aboard the Cutty Sark", wydanym przez Greenwich Village (GVRX 207). W ten sposób w wieku 73 lat Hugill, jako pierwotne źródło informacji i ostatni, żyjący szantymen, utrwalił i przekazał potomności charakterystyczny sposób śpiewania szant. W latach osiemdziesiątych nazywany był "muzycznym ojcem wszystkich obecnych szantymenów". Wielu z nich, dzięki bezpośrednim kontaktom, wielogodzinnym dyskusjom i wspólnym koncertom, zweryfikowało swoje poglądy na temat pieśni morskich. Wieloletnia współpraca z zespołem Stormalong John dała w efekcie kilka wspólnych sesji nagraniowych i sporo materiałów źródłowych dla innych wykonawców.
W 1987 r., kiedy "szantowa gorączka" w Polsce osiągnęła kulminację, Stan Hugill, na czele kilkudziesięcioosobowej grupy gości zagranicznych, gościł na VI festiwalu SHANTIES w Krakowie. Pierwsza wizyta w Polsce, "słowiańska gościnność" i kilkutysięczna widownia, śpiewająca natychmiast wszystkie jego refreny, wywarły na nim kolosalne wrażenie. Ze łzami w oczach, publicznie wyznawał, że z czymś takim jeszcze się w życiu nie spotkał. Skandowane przez krakowską publiczność hasło: "Welcome Stasiu", stało się tytułem telewizyjnego filmu w reżyserii Jerzego Woźniaka (scenariusz : Marek Siurawski i Janusz Sikorski). Stan jeszcze zdążył dwukrotnie odwiedzić nasz kraj. Na każdym z koncertów publiczność witała go wyjątkowo gorąco, śpiewała wspólnie z nim cały repertuar i żegnała owacjami na stojąco.
Również na stojąco, ale w skupieniu i z powagą, publiczność TRATWY '92 i SHANTIES '93 przyjęła utwór "Mister Stormalong", dedykowany pamięci Stana Hugilla.
Ostatni, prawdziwy szantymen ze starych żaglowców odszedł na wieczną wachtę 13 maja 1992 r.
W recenzjach i komentarzach do jego dzieł pisano: "Nikt nie mógłby wykonać tej pracy lepiej niż on. Niedługo w ogóle nikt nie będzie w stanie wykonać takiej pracy."
Nic dodać, nic ująć.

Brak komentarzy: