24.11.1227 r.
Książę krakowski Leszek Biały został zamordowany w czasie zjazdu władców piastowskich w Gąsawie na Kujawach.
"...Zaskoczenie było zupełne, skoro książęta znajdowali się w łaźni lub łóżku. Teren był szczególnie dogodny do nagłego ataku, Gąsawa leżała w pobliżu dzielnicy ujskiej Odonica i pomorskiej Świętopełka. Miejscowość otoczona była licznymi jeziorami i lasami, które sprzyjały cichemu podejściu zbrojnych pod obóz. Należy spodziewać się, że szykowany atak poprzedzony był umieszczeniem licznych szpiegów w obozie Leszka i Henryka, którzy informowali najeźdźców o postanowieniach wiecujących książąt, wielkości sił i zabezpieczeniach. Atak zastał księcia Leszka Białego w łaźni, gdzie zażywał porannej kąpieli. Ostrzeżony w ostatniej chwili, nie miał czasu i możliwości zorganizowania skutecznej obrony, jedyną nadzieją stała się ucieczka z miejsca zasadzki. Nago wskoczył na konia i rozpoczął ucieczkę w kierunku Gniezna. Najeźdźcy pognali za księciem, wiedząc zapewne, kogo ścigają, nie wydaje się więc prawdopodobne, że książę zginął przypadkowo, a najeźdźcy nie wiedzieli, kogo zamordowali. Odległość z Gąsawy do miejsca śmierci Leszka, w pobliżu wsi Marcinkowo, wynosi ok. 2 kilometry. Świadczy ona o tym, że mordercy wiedzieli, że nagą uciekającą postacią na koniu, był książę krakowski Leszek Biały. W przeciwnym razie, zaniechaliby tak długiej pogoni. Książę będąc praktycznie bezbronnym, nie miał szans na ratunek i zapewne kluczył po polach i zaroślach próbując zgubić napastników. Był przecież koniec listopada, we wczesnych godzinach rannych. Sceneria śmierci Leszka rozgrywała się więc w ciemnościach, rozjaśnianych prawdopodobnie śniegiem, na którym pozostawały ślady pędzącego konia księcia i być może krwawiącego, rannego Leszka. Trudno było księciu zgubić napastników, a na obronę nie miał żadnych szans. Nie ma powodu też przypuszczać, że Świętopełkowi i Odonicowi chodziło o porwanie a nie zabójstwo księcia. Na polu, niedaleko wsi Marcinkowo (dziś Marcinkowo Górne) princeps Polski został w bestialski sposób zamordowany. Nie wiadomo czy zrobili to osobiście książę ujski i pomorski, oni byli jednak zleceniodawcami tej zbrodni.
[...]
Ciało Leszka Białego, odnalezione na polu pod Marcinkowem, przewieziono do Krakowa, gdzie w grudniu 1227 r. odbył się pogrzeb księcia. Pozostawił w żałobie 1,5 rocznego syna Bolesława, 16 letnią córkę Salomeę i żonę Grzymisławę. Miał ok. 43 lat i stał się ofiarą swojej pokojowej polityki. Sam książę swoim życiem dał przykład, że można w sposób godny, uczciwy i prostolinijny sprawować władzę książęcą. Pochowany został w katedrze wawelskiej. W kraju rozgorzał nowy spór, o opiekę nad małym Bolesławem, następcą Leszka w Krakowie i Sandomierzu..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz