24.12.1914 r.
I Wojna Światowa to jedna z najciemniejszych kart w historii świata. W ciągu czterech lat jej trwania zginęło ok. 8 mln ludzi, a ponad 20 mln zostało rannych. Jednak nawet w tak czarnej rzeczywistości zdarzały się momenty, które – wydawać by się mogło – nie miały prawa mieć miejsca w czasie wojny. Jednym z nich na pewno jest nieoficjalny rozejm bożonarodzeniowy zawarty na froncie zachodnim pomiędzy żołnierzami Niemiec a Francji i Wielkiej Brytanii.
Wojna na froncie zachodnim, którą rozpoczęli Niemcy, miała trwać nie więcej niż 6 tygodni. Takie założenia zakładał plan Alfreda von Schlieffena – Blitzkrieg. Zgodnie z tymi założeniami, sierpniowa agresja zjednoczonych Niemiec na Francję i Belgię miała się zakończyć maksymalnie do października 1914 r., po czym oddziały miały zostać przetransportowane na front wschodni – do walki z carską Rosją. Taktyka wojny błyskawicznej początkowo przynosiła pożądane rezultaty. Jednak tylko do 15 września 1914 r. W I bitwie nad Marną wojska Francji i Wielkiej Brytanii skutecznie stawiły opór niemieckiej ofensywie. Wycofujące się oddziały niemieckie zaczęły robić okopy i w ten sposób, zamiast szybkiego najazdu na wroga, rozpoczęła się powolna wojna pozycyjna.
Po trzech miesiącach wyczerpujących walk w okopach nastała zima. Jeszcze 7 grudnia 1914 r. ówczesny papież Benedykt XV apelował o zawieszenie działań wojennych na frontach w czasie Świąt, jednak nie został wysłuchany. Widmo spędzenia Świąt Bożego Narodzenia z dala od domu wydawało się więc nieuniknione.
Setki tysięcy młodych ludzi tkwiło w okopach. Byli pozbawieni bliskich, od których dostawali raz na jakiś czas paczki czy życzenia. Mimo to nastrój bożonarodzeniowy się udzielił i to przede wszystkim Niemcom. Źródła wskazują, że to oni zaczęli pierwsi dekorować światełkami i choinkami swoje okopy.
Brytyjczycy początkowo uznali zachowanie wroga jako prowokacje i sygnał do ataku. Jednak żadnej agresji po stronie niemieckiej nie było. Zamiast dźwięku karabinów i artylerii usłyszeli kolędę „Stille Nacht” (z niem. Cicha noc). Dla Brytyjczyków słowa kolędy śpiewanej przez wroga nic nie mówiły, ale melodia już tak – gdyż jest ona odpowiednikiem angielskiej kolędy „Silent night” (z ang. Cicha noc). Po odśpiewaniu kolęd, zmęczeni wojną żołnierze zaczęli wychodzić z okopów i bratać się z wrogiem na terenie między okopowym – tzw. „ziemi niczyjej”. Tak rozpoczął się czas, który dziś zwany jest rozejmem bożonarodzeniowym.
Dochodziło do rozmów, a ci, którzy nie znali języka niemieckiego, angielskiego czy francuskiego pomagali sobie gestami. Grano na instrumentach, śpiewano i tańczono. Niektóre źródła podają nawet, że został rozegrany mecz piłki nożnej Niemcy – Anglia, który Niemcy wygrali 3-2, a zakończył się po tym, jak piłka przebiła się o drut kolczasty. Żołnierze wymieniali się nawet prezentami.
Przede wszystkim żołnierze między sobą wymieniali się papierosami i alkoholem. Doszło nawet do tego, że Niemcy przekazali Brytyjczykom beczkę piwa, na co wojska brytyjskie odwzajemnili się puddingiem śliwkowym. Źródła nawet podają, że jeden z żołnierzy zaoferował strzyżenie swoim przeciwnikom, gdyż był fryzjerem. Takie wspomnienia możemy przeczytać z zapisków żołnierzy walczących pod Ypres.
W czasie trwania rozejmu postanowiono wykorzystać czas zawieszenia broni i pochowano żołnierzy poległych na ziemi niczyjej. Utworzono nawet mogiły, w których były chowane zwłoki żołnierzy walczących po obu stronach.
Taki świąteczny nastrój trwał w Ypres do drugiego dnia Świąt. Choć – jak podają źródła – w kilku rejonach nawet do końca roku, lecz tam nie było takiego pojednania jak właśnie we wspominanej miejscowości. Świadkiem opisywanych wydarzeń był niemiecki żołnierz Adolf Hitler – późniejszy Fuhrer III Rzeszy. Według relacji żołnierzy sprzeciwiał się on brataniu z wrogiem.
Ta sytuacja nie podobała się również dowództwu. Ich zdaniem tego typu akcje na froncie demobilizowały żołnierzy zamiast zagrzewać ich do walki. W niektórych przypadkach żołnierze niemieccy odmówili po Nowym Roku wznowienia działań wojennych i oddziały zbuntowane musiały zostać zastąpione nowymi. Odnotowano przypadki, w których próby ponownego bratania się z wrogiem były karane egzekucjami.
Wydarzenie, które zostało nazwane rozejmem bożonarodzeniowym pokazuje, że nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy mogą się zjednoczyć w imię wyższej wartości. Wspólne korzenie chrześcijańskie i pielęgnacja tradycji sprawiły, że żołnierze, którzy każdego dnia oglądali śmierć, mogli chociaż przez okres świąt Bożego Narodzenia poczuć atmosferę jedności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz