25.12.1025 r.
Mieszko II Lambert został koronowany na króla Polski.
Drugi koronowany na króla władca Polski Mieszko II Lambert miał być godnym i wybitnym następcą swojego ojca Bolesława Chrobrego, z powodzeniem ucząc się u boku swojego wielkiego rodzica monarszego oraz wojennego rzemiosła, otrzymując staranne wykształcenie, oraz szczęśliwie rozpoczynając w 1025 roku królewskie panowanie.
Księżna szwabska Matylda tak oto wychwalała go w liście datowanym na 1027 rok:
„…Ponieważ łaska boża użyczyła ci królewskiego tytułu, zarówno jak i zaszczytu i w najznakomitszy sposób wyposażyła w niezbędną do tego umiejętność rządzenia, poświęciłeś (…) samemu Bogu początki twego panowania. Któż bowiem z przodków twoich tyle powznosił kościołów? (…) Nie dość ci tego, że możesz we własnym i łacińskim języku chwalić godnie Boga, zapragnąłeś jeszcze i w greckim! (…) Oby Bóg wszechmogący, za którego zrządzeniem królewskim zostałeś ukoronowany diademem, darząc cię długim życiem i palmą zwycięstwa, wywyższył nad wszystkich twoich wrogów. …”
(tłum. Roman Grodecki)
Jednak Mieszkowi nie dane było w spokoju dokonać swych dni, mając jedne z najtrudniejszych rządów w polskich dziejach. Już w XII wieku tak opisywał je kronikarz Gall Anonim:
„Ten zaś Mieszko (…) stał się przedmiotem nienawiści dla wszystkich sąsiadów, a to skutkiem nienawiści, jaką żywili dla jego ojca; lecz nie odznaczał się już tak jak ojciec ani zaletami żywota, ani obyczajów, ani też bogactwami.”
(tłum. Roman Grodecki)
Trudno nie zauważyć, że lata jego panowania nie zapisały się w najstarszej polskiej tradycji równie złotymi głoskami, co jego ojca, a dość cierpki przekaz pierwszego polskiego kronikarza był tej opinii pierwszym, choć jeszcze w miarę beznamiętnym przykładem. Późniejsi nasi dziejopisowie nie byli już tak wyważeni w ocenach, niesłusznie obarczając Mieszka coraz gorszymi przymioty umysłu, posuwając się aż do przypisania krzywdzącego dlań przydomka „Gnuśnego” oraz wbrew faktom obarczając go cechami szaleńca.
Trzeba jednak pamiętać, w jak trudnych warunkach przyszło mu panować i z jak wielkimi trudnościami musiał się zmierzyć w trakcie swego dziewięcioletniego panowania, za którego uaktywniły się wszelkie siły wrogie silnej i niezależnej pozycji młodej polskiej monarchii. Musiał bowiem nie tylko toczyć ciężkie wojny z sąsiadami – Niemcami, Czechami czy Rusią, tracąc w nich wobec współdziałania wrogów wszystkie zdobycze terytorialne swojego ojca, ale i walczyć z buntem własnych braci Bezpryma i Ottona oraz stawić czoło ogólnemu niezadowoleniu wobec mocarstwowych aspiracji dynastii. Pomimo utraty władzy na rzecz Bezpryma w latach 1031-32 jak również tytułu królewskiego oraz przejściowego uznania podziału kraju na zjeździe z cesarzem Konradem II w Merseburgu w 1032 roku, udało mu się jeszcze przed śmiercią zrzucić cesarskie zwierzchnictwo oraz doprowadzić do ponownego zjednoczenia kraju, co stawia w jak najlepszym świetle jego zdolność stawienia czoło przeciwnościom. Jednak jego nagła śmierć dnia 10 maja 1034 roku, przez dużo późniejszych kronikarzy niemieckich przypisywana działaniu zabójcy, pogrążyła cały kraj w kryzysie, dając początek kilkuletniemu okresowi anarchii, buntu możnych i reakcji pogańskiej, zakończonej usunięciem Piastów z kraju oraz najazdem w 1038 roku czeskiego księcia Brzetysława. Kryzysowi położył kres dopiero królewski syn Kazimierz, zwany później Odnowicielem, który powracając około 1039 roku z wygnania, rozpoczął długotrwały proces odbudowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz