Prawdziwa rewolucja ekologiczna w motoryzacji miała miejsce 50 lat temu.
Fani motoryzacji wiedzą, że istnieją auta niezawodne, które przejadą w cyklu swego użytkowania co najmniej 400-500 tys. kilometrów. Taki był Opel Astra, Volkswagen Passat, Audi 100 c3 czy nieśmiertelny Mercedes 240d (rekordowy przejechał 4,6 mln km). Tymczasem przy samochodach elektrycznych średnia żywotność ogniw szacowana jest na 900 cykli ładowania. Przy średnim zasięgu 300 km oznacza to limit przebiegu w wysokości 270 tys. km. Czy samochody, które starczą na 10-15 lat są ekologiczne?
W latach 70. I 80. XX wieku, jeszcze przed erą zielonych ludzików przyklejających się do jezdni, niemiecki rząd postawił przed sobą cel stworzenia ekologicznego samochodu przyszłości. Miał on oszczędzać zasoby naturalne oraz być zdolnym do pracy przez dekady. Projekty FLA i Auto 2000 były prawdziwą eksplozją innowacji. Nowo opracowane pojazdy przez firmy takie jak Porche, Mercedes, Audi czy Volkswagen. Wówczas pojawił się kurs na aerodynamiczność pojazdów, wykorzystanie lekkich materiałów czy ocynkowane elementy karoserii, odporne na korozję.
Dziś buduje się pojazdy o krótkim terminie przydatności, jest to szczególnie widoczne w pojazdach elektrycznych, gdzie nawet mała kolizja zostaje uznana za szkodę całkowitą przez olbrzymie koszty wymiany akumulatora. Do produkcji elektryków zużywamy olbrzymie ilości zasobów. Aby wyprodukować jeden akumulator do samochodu trzeba wydobyć około 230 ton ziemi z rudą litu.
Tymczasem Unia wprowadziła zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2030 roku. Gdzie tu ekologia Komisjo Europejska?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz