Celowo zapomniany obóz zagłady Polaków. Skala terroru była tam przerażająca!
Napisane przez Robert Wit Wyrostkiewicz
W Polsce, na Mazowszu, w Forcie III w Pomiechówku istniał obóz koncentracyjny, w którym zginęło ok. 65 tys. osób. Tym razem głównie Polaków, a nie Żydów. To także szczególne miejsce martyrologii polskiego duchowieństwa. Owszem, byli tu także bestialsko mordowani Żydzi z getta nowodworskiego czy warszawskiego, a ich głównym oprawcą był kapo, Żyd, o nazwisku Majloch, ale tym razem to nie oni byli główną nacją zgładzoną przez Niemców.
Skala terroru była tu podobna do takich obozów jak KL Majdanek, jednak o miejscu kaźni w Forcie III w Pomiechówku przez lata nikt nie mówił, co idealnie wpisywało się w zawłaszczanie zagłady przez jeden tylko naród. Anonimowość miejsca ma jeszcze inne źródła. Po wojnie obiekt forteczny wchodzący w skład Twierdzy Modlin należał do wojska i był objęty tajemnicą wojskową. Nie bez znaczenia jest też fakt, że poza nieliczną obsadą gestapowców, na forcie torturami, gwałtami (był tam osobny barak gwałtów) i eksterminacją zajmowali się volksdeutsche z Nowego Dworu Mazowieckiego, kolonii Modlin i okolic, których rodziny do dzisiaj tam zamieszkują.
Temat zapomnianego obozu wciąż wydaje się dla wielu niewygodny, jednak napisy martyrologiczne wyryte na ścianach nie zostały zatarte i krzyczą o pamięć…
Fort nie jest miejscem turystycznym. Przez lata stacjonowało tu w PRL-u Ludowe Wojsko Polskie. Później zorganizowano na rozległym terenie fortyfikacji magazyny wojskowe. Zabytek (wpisany do rejestru dopiero w 2006 r.!) do dzisiaj należy do Agencji Mienia Wojskowego. Tajemnicze miejsce okala drut kolczasty. Nie widać tu pielgrzymek turystów, nie ma biletów wstępu, sklepu z publikacjami i pamiątkami. Kilku pracowników ochrony strzeże zapomnianego obozu zagłady, którego historia mogłaby stanowić pomnik polskiej martyrologii, jednak nie stanowi… Od lat trwają rozmowy pomiędzy Agencją i gminą Pomiechówek na temat przejęcia miejsca przez samorząd. Pozostaje pytanie, czy władze lokalne posiadają środki na urządzenie terenu zgodne z duchem tego miejsca oraz czy mają taki program i jakie są szczegóły planów, takich jak otworzenie na forcie współczesnego cmentarza komunalnego? – pytał Stefan Fuglewicz, wieloletni pracownik Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków i ekspert zabudowy fortecznej Twierdzy Modlin podczas niedawnej wizji lokalnej w forcie Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl”. Tego dnia pasjonaci z Mazowsza i ich goście za zgodą AMW w towarzystwie m.in. wójta gminy Pomiechówek Dariusza Bieleckiego i dr. Piotra Oleńczaka z Urzędu Wojewódzkiego, historyka, który zajmuje się kwerendą dotyczącą obozu w Forcie III w Pomiechówku, zapowiedzieli przed kamerami MSHE, że zapomniane miejsce powinno stać się obszarem misji archeologicznej, programu upamiętniającego, wspartego nie tylko przez samorząd, ale również przez jednostki centralne. Chyba dzisiaj jest najlepszy ku temu czas.
Obóz koncentracyjny w Pomiechówku to historycznie jeden z fortów Twierdzy Modlin, wzniesiony w ramach budowy pierwszego pierścienia fortów w latach 80. XIX w. To największy tego typu fort wśród licznych modlińskich budowli fortecznych. Fort w kształcie trapezu posiada koszary szyjowe, dziedzińce, kazamaty, poterny (przejścia podziemne), fosy, a całość okolona jest dzisiaj drutem kolczastym. Obiektu strzeże ochrona (wcześniej wojsko) i pewnie dlatego tylko tu zachowała się krata forteczna i wszystkie pancerne drzwi, na których do dzisiaj widać ślady po kulach. Na ścianach, zwłaszcza jednej, widoczne są ślady egzekucji, a pociski dalej tkwią w murach. W roku 1915 fort znajdował się na głównym kierunku niemieckiego natarcia, walki o niego przypadły już na okres wygasania rosyjskiego oporu, jednak druga wojna wycisnęła na miejscu swoje wyjątkowo krwawe piętno. We wrześniu 1939 r. fort obsadzali żołnierze 32. Pułku Piechoty, wspierani przez działa pociągu pancernego „Śmierć”. Atakowany przez Niemców obiekt, wsparty żołnierzami gen. Thomme z Armii Łódź, bronił się do końca, czyli do kapitulacji Twierdzy Modlin.
W 1940 r. Niemcy zaczęli ściągać tu wysiedlanych mieszkańców północnego Mazowsza. Nie wiadomo, jaka była skala śmiertelności w pierwszym etapie zbrodniczej działalności hitlerowców. Według Michała Grynberga, zajmującego się zawodowo martyrologią żydowską, więzieni tu byli także Żydzi, przez 2 miesiące, a celem ich izolacji była eksterminacja. Później to tu nowodworskie Gestapo urządziło więzienie karno-śledcze. Następnie, w 1942 r. zorganizowany został na miejscu obóz koncentracyjny na dużą skalę. Ostrożny w analizach różnych przytaczanych liczb dr Oleńczak pisał: Według szacunków specjalistów przez mury katowni przewinęło się w czasie wojny około 100 tys. ludzi. Zginęło prawdopodobnie 50 tys., w tym kilkanaście tysięcy Żydów.
W obozie mordowano głównie Polaków, a czynili to najczęściej nie Niemcy, ale okoliczni volksdeutsche. Za to w przypadku Żydów niechlubną rolą zasłynął żydowski kat o nazwisku Majloch. Z początkowej fazy funkcjonowania mechanizmu śmierci w forcie przytaczane są też często martyrologiczne obrazy prześladowania duchowieństwa. Widziałem, jak pewnego dnia przywieziono grupę księży katolickich – zeznawał po wojnie Feliks Skolasiński. Wkrótce usłyszałem potworne jęki i ujadania sfory psów. Następnego dnia palono strzępy kapłańskich szat – mówił. Z kolei Wiktoria Karaszewska opowiadała po wojnie, że na dziesięć cel jedna była kobieca. Przywożono również do obozu dzieci razem z zakonnicami. Co się z tymi dziećmi stało? Nie wiem. Zakonnice zostały zamordowane. Dzieci pewnie też, gdyż zwyczajowo topiono je w dołach kloacznych – wspominała po wojnie.
Warunki w obozie były przerażające, a maltretować więźniów mógł każdy. W zatłoczonych koszarach pamiętających czasy cara Mikołaja II, na ziemi lub w wodzie ludzie leżeli bokiem, jeden obok drugiego (inaczej nie wystarczyłoby dla nich miejsca); „odpoczywali”, zalegając na betonie w całkowitej ciemności. Osobny barak przeznaczono do gwałcenia kobiet. Egzekucje wykonywano w różny sposób. Niektórzy umierali na skutek tortur, inni z głodu, najczęściej jednak rozstrzeliwano i wieszano na szubienicy.
Obóz w Pomiechówku mogę krótko określić jako jedną z największych katowni i najbardziej ohydne miejsce zbrodni, jakie istniało podczas okupacji na terenie III Rzeszy i terenach zagarniętych przez wojska niemieckie. Stwierdzam to z całą odpowiedzialnością. Podczas okupacji przeszedłem aż przez 5 obozów hitlerowskich – Pomiechówek, Oświęcim, Mauthausen, obóz w Jugosławii i Neumark. Katownia w Pomiechówku pod każdym względem była najgorsza. W najbardziej zwyrodniały sposób faszyści niemieccy znęcali się nad więźniami – wspominał Władysław Grylak, były więzień obozu. – Więźniów mordowano masowo, bez jakichkolwiek podstaw, w sposób szczególnie wyrafinowany i zwyrodniały. W Pomiechówku było również najgorsze wyżywienie i najgorsze warunki sanitarne – dodawał były więzień. Przeżyłem Pomiechówek, Stutthof i roboty na terenie Niemiec. W Pomiechówku były najcięższe warunki – zeznawał Kazimierz Baniak.
Po Powstaniu Warszawskim masowo przywożono tu żołnierzy Armii Krajowej. Jednak po wkroczeniu Armii Czerwonej Niemcy zacierali ślady zbrodni. Zwłoki palono i zalewano wapnem. Do dzisiaj widać na terenie fortu długie zagłębienia – masowe mogiły, które tylko częściowo były po wojnie ekshumowane. Ile szczątków i ton prochów skrywa do dzisiaj miejsce, które powinno nazywać się tak, jak na to zasługuje – KL Pomiechówek? Nie wiadomo. Mieszkańcy wspominali, że przed wycofaniem się hitlerowców smród palonych ciał i kłęby popiołu były tak duże, że osadzały się na okolicznych domostwach w Pomiechówku.
Członkowie MSH „Exploratorzy.pl” apelują do środowisk akademickich o objęcie fortu programem badawczo-ekshumacyjnym. Po latach w końcu może i obóz koncentracyjny, gdzie mordowano głównie Polaków doczeka się wieloletnich badań archeologicznych, jakie np. prowadzone są od dawna w Treblince. Apelujemy do środowisk archeologicznych – zainteresujcie się Fortem III w Pomiechówku – mów Piotr Pałys z MSHE. – Pytaniem otwartym pozostaje też podnoszona czasami kwestia późniejszej katowni na terenie obozu, którą dla członków podziemia antykomunistycznego miało zorganizować tu NKWD. Ten trop będziemy weryfikować – dodaje Pałys.
Dr Piotr Oleńczak przypomina, że większość niemieckich katów obozowych dożyła późnej starości, nie nękana wyrokami sądowymi.Co ciekawe, okoliczni pół-Niemcy po wojnie mieli często służyć nowym, czerwonym panom, a nawyk kolaboracji wyćwiczyli już w II Rzeczpospolitej (w Nowym Dworze Mazowieckim na skrzyżowaniu obecnych ulic Sukiennej i Wybickiego od początku lat 30. odbywały się spotkania mieszkańców należących do V kolumny). Dla lokalnych rodzin, których nazwiska zapisały się na czarnych kartach katowni, temat podnoszenia masowych zbrodni w Forcie III wciąż jest wiszącym w powietrzu wyrzutem sumienia. Obóz koncentracyjny w Pomiechówku swoim rozmiarem terroru, a zwłaszcza jego wyjątkowo perfidną formą, stawia go w jednym szeregu z innymi obozami koncentracyjnymi, z tą różnicą, że tu ginęli głównie Polacy i tylko ten obóz jest tak bardzo zapomniany i anonimowy. Czasami myślę też o pewnej pozornie nieznacznej różnicy... W Oświęcimiu czy Treblince więźniowie byli osadzeni w barakach; czasami spoglądali na wolność przez drut kolczasty; innym razem się na niego rzucali… Tu, poza dwoma minutami wyjścia na wrzącą zupę ze zgniłych liści kapusty, osadzeni, stłoczeni do granic możliwości, leżeli jeden obok drugiego na betonie w całkowitych ciemnościach. Wyprowadzeni na śmierć, mogli co najwyżej podbiec do wysokiego muru Carnotta i czekać na pocisk… – mówi Sławomir Kaliński, regionalista z Nowego Dworu Mazowieckiego.
Tekst ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta. Kupujcie nowe numery w naszym kiosku internetowym: https://wogoole.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz