| | Autor: Lutz C. Kleveman
To był jeden z najstraszniejszych pogromów, dokonanych w Europie od czasów średniowiecza. Podburzona przez Niemców ludność zakatowała tysiące żydowskich mieszkańców Lwowa. Co wiemy o tej nieludzkiej rzezi i czy można było jej uniknąć?
[Po wejściu Niemców do Lwowa] rozeszła się wieść, że Sowieci tuż przed odwrotem zgładzili niemal wszystkich przetrzymywanych w trzech miejskich więzieniach (…). Dla nazistowskiej propagandy dokonana przez Sowietów masakra była doskonałym pretekstem do dalszego podjudzania lokalnej społeczności przeciwko Żydom.Niemieccy okupanci otwarli bramy więzień także dla gapiów, zezwolili na relacje radiowe oraz drukowali plakaty, na których winą za zbrodnie obarczali „żydowskich bolszewików”. Tym samym podsycali i tak już silne wśród lwowian nastroje antysemickie – wielu mieszkańców było przekonanych o kolaboracji żydowskich współobywateli z Sowietami oraz denuncjacji licznych ofiar (…).
„Milicjanci chodzili wokoło z pałkami w dłoniach”
[Do prawdziwego pogromu doszło 30 czerwca 1941 roku i w dni następne]. Najpierw ukraińscy milicjanci, za milczącą zgodą, a po części także za wyraźnym przyzwoleniem niemieckich okupantów, schwytali na ulicach i w mieszkaniach setki Żydów i pognali ich do więzień. Już po drodze byli oni opluwani i bici przez wzburzony tłum. Nawet kobiety zabrały ze sobą kije, tasaki, noże kuchenne i pałki.Wystawieni na nienawistne spojrzenia niektórzy Żydzi musieli pełzać na kolanach aż pod bramy więzienia. Tam zmuszano ich do wyciągania z piwnic rozkładających się zwłok i przenoszenia ich w celu identyfikacji na dziedzińce. Żydowskie kobiety musiały myć martwe ciała i całować przy tym ich ręce.
Po wykonaniu tych prac, mających służyć zademonstrowaniu ich odpowiedzialności za sowieckie zbrodnie, wielu Żydów od razu zatłuczono na śmierć. Milicjanci, podjudzani przez cywilów zgromadzonych na dachach sąsiednich domów, traktowali ich nad wyraz brutalnie, używając żelaznych prętów, kolb karabinów i szpadli.
Odcinano ofiarom uszy i wydłubywano oczy. Gwałcono i mordowano żydowskie kobiety, nawet jeśli były ciężarne. Opis tych aktów przemocy opiera się na relacjach żydowskich i nieżydowskich naocznych świadków. Należą one do najbardziej wstrząsających współczesnych dokumentów, jakie można przeczytać na temat historii Lwowa.
Kiedy na lwowskich ulicach doszło do pogromu, szesnastoletni Leon Weliczker ukrył się wraz z całą rodziną w mieszkaniu rodziców. Po latach wspomina te podszyte strachem godziny: „Doszła nas straszna wiadomość, że w mieście zaczęło się prześladowanie Żydów. Byli bici, zatrzymywani, mordowani. Zaczęły się rewizje w domach, wyciągano całe rodziny. Pogromu dokonali Ukraińcy”. Początkowo wydawało się, że Weliczkerom uda się ocaleć, później jednak milicjanci wtargnęli do ich mieszkania, zabrali Leona oraz chorego na grypę ojca i zaprowadzili ich do kwatery milicji:
Młodszych mężczyzn, w tym mnie, poprowadzono przez przedsionek budynku i dalej schodami do piwnicy. Dobywały się stamtąd okropne krzyki, napełniając mnie przerażeniem. Piwnica była podzielona na wiele pomieszczeń. Przed drzwiami jednego z nich zostaliśmy ustawieni w szeregu przez naszych ukraińskich porywaczy. Jeden z nich rozkazał nam wejść do pomieszczenia. Kiedy przestąpiliśmy próg, strażnicy zaczęli nas bić, uderzając na oślep. Czekał nas widok, jakiego nigdy byśmy się nie spodziewali. Bezradni mężczyźni, w ogromnej liczbie, leżeli jeden na drugim na ziemi. Milicjanci chodzili wokoło z pałkami w dłoniach.
W izbie tortur Leon został najpierw pobity do nieprzytomności, następnie wypędzony razem ze swoim równie brutalnie potraktowanym ojcem na plac, gdzie w długich rzędach, z twarzami zagrzebanymi w piasku, leżało już na ziemi tysiące innych mężczyzn. Pod okiem niemieckich oficerów (z bliżej nieokreślonej przez Weliczkera jednostki) ukraińscy milicjanci dręczyli Żydów przez całą noc, okładając ich kijami i batami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz