Według Janiny Ochojskiej Niemcy to "ludzie o szlachetnych sercach, wrażliwi na cierpienie innych". Czy naprawdę tacy byli?
Ochojska to ta od obrzydliwych wyzwisk w stosunku do obrońców naszej wschodniej granicy.
Z listów żołnierzy niemieckich z grudnia 1941 r., przechwyconych przez wywiad ZWZ wynika, że od samego początku wiedzieli o ludobójstwie i mieli z tego ogromne pożytki, wysyłali do domów paczki nawet z postrzelanymi, pokrwawionymi ubrankami dziecięcymi. No i ta szczególna, niemiecka wrażliwość na cierpienie innych: "trzeba być twardym".
Żołnierze frontowi pisali do rodzin, że trwa "przesiedlanie" Żydów na wschód. Zapewniano im następujące warunki: "Fachowo wyrażamy się, że każdy z nich otrzymuje jeden metr kw. ziemi. Co dzień rozstrzeliwuje się tysiące".
Bardzo dobrze wiedzieli, w czym biorą udział i całkowicie to akceptowali. Wtedy jeszcze nie było mitycznych "nazistów". Bo to byli Niemcy. Po prostu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz