Antoni Gut
Żyjemy w czasach, gdy od rakiet często ważniejsza jest świadomość historyczna, narodowa i obywatelska. Wiek XX był czasem, kiedy ta świadomość była wykorzystywana do tworzenia dobra, ale często do niszczenia. Do emancypacji ludzi i narodów, ale i do masowych mordów i totalnych zniszczeń. Od kilku dziesięcioleci polityka historyczna normalnych państw jest ich najważniejszym orężem. My Polacy jesteśmy narodem mającym chlubne i smutne karty, ale jako naród nigdy nie zachowaliśmy się wobec sąsiadów podle. Natomiast sami często padaliśmy ofiarą takich zachowań sąsiadów i gości. Dlatego naszą tragedią jest uleganie obcym i ich narracji historycznej oraz brak polityki historycznej realizowanej w interesie Narodu Polskiego.
Naszym problemem nie są; ustawa 447 ani pomówienia prezydenta Putina czy Macrona. Naszym problemem są osoby wybrane do pełnienia najważniejszych funkcji w państwie. Mamy opozycję sejmową, która stosuje taktykę „ulica i zagranica” i rządy, które ustalają projekty ustaw z MOSAD-em, BND czy CIA. Mamy prezydenta, który przemawiając w Auschwitz mówił o różnych sprawach, ale boi się przypomnieć oczywisty fakt, że Auschwitz był obozem zagłady dla Polaków. Boi się powiedzieć o heroizmie św. Maksymiliana i Rotmistrza Pileckiego.
W Polsce od dawna istnieje zorganizowana grupa fałszerzy podsuwająca ludziom do wierzenia różne mity o osobach zasłużonych, ale nie Polsce - tylko innym nacjom. Robią oni bohaterów z osób niegodnych, osób zachowujących się bezmyślnie. Kreują oni postawy insurekcyjne, bohaterów machających szabelką, swym działaniem prowadzących Naród do zguby. Lekceważy się zasługi i postawy osób zaangażowanych w pracy organicznej – pracy u podstaw, a osoby skutecznie zabiegające o polski interes narodowy, w ich publikacjach nazywane są faszystami, szowinistami, itd. Za nasze pieniądze z podatków, produkują oni filmiki, kłamią w programach telewizyjnych i radiowych a nawet podczas oficjalnych uroczystości państwowych. W ten sposób propagują oni szkodliwe mity, w szczególności te dotyczące Józefa Piłsudskiego nazywając go ojcem niepodległości. Natomiast na prośbę, aby zechcieli wymienić choćby jedno zdarzenie świadczące o jego realnym działaniu na rzecz Niepodległego Państwa Polskiego ucinają dyskusję twierdząc, że „był i koniec - bo tak zostało to ustalone”. Czasem dodają, że nie należy tego zmieniać, ponieważ ludzie w to wierzą i po co to ruszać. Natomiast na argument, że te fałsze i mity szkodzą Polsce i obecnie utrudniają Polakom właściwe wybory zbywają milczeniem.
FAŁSZERZE KŁAMIĄ, ŻE:
• „Legiony Piłsudskiego” a prawda jest taka, że on był przeciwny ich powstaniu. Jednak po sromotnej klęsce wyprawy z Oleandrów na Kielce, pod naciskiem austriackich służb, w grudniu, 1914 r. został dowódcą jednej z trzech brygad. W 1916 został przesunięty z I Brygady do referatu wojskowego Rady Regencyjnej. Jest on autorem roty przysięgi na wierność cesarzom, jaką mieli składać Legioniści. W lipcu 1917 r. wezwał Ich, aby odmówili jej złożenia, spowodował tym zamieszanie i doprowadził do faktycznej likwidacji Legionów.
• 7 października 1918 r. Rada Regencyjna ogłosiła, że Królestwo Polskie jest państwem suwerennym i niepodległym oraz rozpoczęła jego odbudowę. 25 października powierzyła generałowi Tadeuszowi Rozwadowskiemu misję tworzenie Sztabu Generalnego a z resztek Legionów - Wojsko Polskie. Natomiast prawie 100 tysięczna „Błękitna Armia” we Francji pod dowództwem generała Józefa Hallera po kapitulacji Niemiec szykowała się do przyjazdu do Kraju. W tej sytuacji, 10 listopada 1918 r. Niemcy przywieźli do Warszawy Piłsudskiego i przy pomocy „ulicy i zagranicy” zmusili Radę Regencyjną do przekazania mu władzy. Utworzony przez Piłsudskiego lewicowy rząd Moraczewskiego zrezygnował z poboru do Wojska i nie przyjął bardzo korzystnej oferty fabryki zbrojeniowej SKODA z Pilzna. Nie zgodził się na przeniesienie jej produkcji na teren Polski. Sprzeciwiał się też udzielaniu pomocy Powstańcom Lwowskim i Wielkopolskim.
• Piłsudski dla państw zwycięskich był tylko agentem przegranych Niemiec. Potwierdziła to Paryska Konferencja Pokojowa w Wersalu rozpoczęta 18 stycznia 1919 r., gdzie państwa reprezentowane były przez swoich liderów. Polskę reprezentował, uznawany przez zwycięzców - Komitet Narodowy Polski, poszerzony o polityków z Warszawy. W dniu 29 stycznia 1919 r. Roman Dmowski wygłosił pięciogodzinną mowę, w której przedstawił zwycięzcom wielkiej wojny nasze postulaty. Dmowski przemawiał po francusku a następnie tłumaczył na angielski i to w dużym stopniu zdecydowało o polskim sukcesie. Do Wersalu przybył też premier rządu polskiego Ignacy Jan Paderewski, by wspólnie z Romanem Dmowskim w dniu 28 czerwca 1919 r. podpisać Traktat Wersalski.
Te trzy wydarzenia, przełomowe dla sprawy niepodległości pokazują, że rola w nich Piłsudskiego była niewielka a wręcz szkodliwa, tak jak szkodliwe są produkowane i umacniane fałsze i mity. Mamy jeszcze wybór: prawda historyczna albo kłamstwo, fałsze, mity i marazm społeczny i gospodarczy. Polska potrzebuje prawdy, potrzebuje naprawy.
Naprawę Państwa Polskiego należy rozpocząć od przywrócenia właściwego znaczenia słów i dyskusji o historii Polski. Dyskusji o tym, kiedy i dlaczego Polska stawała się wielka i o tym, dlaczego nikczemnieliśmy, dlaczego pozwalamy obcym decydować o naszych najważniejszych sprawach. Dlaczego Polska znowu jest jak karczma przydrożna, gdzie grandziarze i różni złodzieje mogą wejść, żądać i bezkarnie wymuszać.
Mapa przedstawia Linię Dmowskiego jaką prezentował w Wersalu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz