ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

środa, 25 marca 2020

Ryszard I Lwie Serce


25.03.1199 r.
W czasie oblężenia francuskiego zamku Châlus-Chabrol król Anglii Ryszard I Lwie Serce został trafiony bełtem przez jednego z obrońców, co pociągnęło za sobą zakażenie i jego śmierć 6 kwietnia.

Wkrótce po 15 marca 1199 roku władca Anglii opuścił Chinon i wyruszył do Akwitanii, by dołączyć do Mercadiera. Sprzymierzeńcy Filipa, hrabia Angoulême i wicehrabia Limoges, nie zostali objęci rozejmem, więc Ryszard mógł swobodnie ruszyć przeciwko nim. Od 1176 roku raz po raz nieustannie wchodził w konflikt z tymi magnatami. Ich niemal permanentna wrogość stanowiła spory polityczny problem. Pod koniec miesiąca monarcha przyprowadził wojsko pod zamek wicehrabiego w Châlus-Chabrol niedaleko na południe od Limoges i rozpoczął oblężenie. Jak pisał Rudolf z Coggeshall: „Podczas Wielkiego Postu Ryszard wykorzystał pokój z Filipem i samodzielnie poprowadził armię przeciwko wicehrabiemu Limoges, który zbuntował się w trakcie wojny i zawarł sojusz z Filipem. Ponadto niektórzy powiadali, że na ziemiach wicehrabiego znaleziono wielkie skarby i że król rozkazał ich wydanie. Gdy wicehrabia odmówił, władca wpadł w jeszcze większą wściekłość. Zniszczył ziemie wicehrabiego ogniem i mieczem, jakby nie wiedział, że na czas Wielkiego Postu należy odłożyć broń, a wreszcie dotarł do Châlus-Chabrol”.

Dalszy szczegółowy opis oblężenia równie dobrze może pochodzić z historii opowiedzianej opatowi Rudolfowi przez naocznego świadka – Milo, jałmużnika królewskiego, opata zgromadzenia cysterskiego Le Pin w pobliżu Poitiers. Według Rudolfa z Coggeshall to właśnie Milo wysłuchał ostatniej spowiedzi Ryszarda, namaścił go, a następnie zamknął oczy i usta zmarłego. Przez trzy dni władca prowadził zaciekły atak. Wraz z kusznikami zmusił obrońców, aby nisko trzymali głowy, podczas gdy saperzy skupiali się na podkopywaniu zamkowych obwarowań. Co chwila elementy murów spadały na oblegających, jednak saperzy pracowali dalej równym tempem, chronieni przez specjalnie skonstruowane osłony. W obliczu zagrożenia związanego z zawaleniem się części fortyfikacji czterdzieścioro mężczyzn i kobiet wewnątrz było już niemal gotowych do kapitulacji.

Po kolacji 26 marca 1199 roku, mimo że już zmierzchało, Ryszard wyszedł z namiotu, aby przyjrzeć się postępom oblężenia i poćwiczyć strzelanie z kuszy (co często czynił). Ponieważ nie ruszał do boju, nie przywdział zbroi, z wyjątkiem żelaznego czepca, i chronił się jedynie za niesioną przed nim prostokątną tarczą. Tego dnia znalazł się tylko jeden odważny obrońca, który pojawił się na murach, wykorzystując jako osłonę kuchenną patelnię. Był to odważny akt sprzeciwu, ale na zawodowych żołnierzach Ryszarda okazjonalne strzały obrońcy nie robiły większego wrażenia. Samotna postać kusznika z patelnią była nadal widoczna na blankach skazanego na zagładę zamku i monarcha nie mógł powstrzymać się przed wyrazem uznania dla strzelca, który posłał w jego stronę dobrze wymierzony bełt. W rezultacie władca nie zdążył na czas schronić się za tarczą i został ugodzony w lewe ramię. Nie krzyknął, nie chcąc niepokoić swoich ludzi ani zachęcać obrońców. Po cichu wrócił do namiotu, jakby nic się nie stało. Gdy znalazł się w środku, próbował wyciągnąć bełt, ale udało mu się tylko odłamać promień, a żelazny grot długości dłoni pozostał głęboko wbity w ciało. Przybył chirurg. Pracując przy pełgającym świetle pochodni, zdołał wyjąć grot, jednak ramię było mocno pocięte. Rany od grotu i noża chirurga zostały opatrzone i zabandażowane. Wdała się gangrena i co dzień infekcja rozprzestrzeniała się dalej. Ryszard widział zbyt wiele śmierci, by nie wiedzieć, co się z nim dzieje. Napisał do matki, Eleonory z Akwitanii, która pośpiesznie przybyła. Aby utrzymać sprawę w tajemnicy, król nie opuszczał namiotu, mogło do niego zaglądać tylko czterech najbardziej zaufanych ludzi. Zamek Châlus-Chabrol wkrótce upadł, ale nie było powodów, by radować się ze zwycięstwa. Ryszard wybaczył człowiekowi, który go postrzelił, następnie wyznał swe grzechy i otrzymał ostatnie namaszczenie. Zmarł 6 kwietnia wieczorem w Châlus.

Według Rogera z Howden ciało króla potraktowano zgodnie z jego wolą. Mózg i wnętrzności pochowano na granicy Poitou i Limousin, w Charroux – opactwie, które uważało za swego fundatora samego Karola Wielkiego. Serce znalazło się w Rouen, gdzie pogrzebano je obok starszego brata Ryszarda. Według Gerwazego z Canterbury było to wyjątkowo duże serce, z kolei inni twierdzili, że nieco większe od jabłka granatu. Pozostałe szczątki, a także koronę i regalia, które nosił w Winchesterze, jak pisze tamtejszy kronikarz, pochowano w Fontevraud u stóp jego ojca w Niedzielę Palmową 11 kwietnia. Wizerunek na grobowcu uformowanym na kształt drapowanego katafalku przedstawia króla w koronie, z berłem, wspaniale przyodzianego i z mieczem u boku.

Szczątki powędrowały na północ, a wraz z nimi opowieści, za których pomocą próbowano wyjaśnić to nieoczekiwane wydarzenie. Historie te skupiały się na odkryciu skarbu oraz chęci zawłaszczenia go przez Ryszarda. Jak wynika ze świadectwa Rudolfa z Coggeshall, dotyczącego motywów wyprawy Ryszarda do Limousin, dobrze poinformowany kronikarz słyszał opowieść o zakopanym skarbie, aczkolwiek on również uznał ją za plotkę i oddzielił od własnego sprawozdania z kampanii przeciwko sojusznikom Filipa z Limousin. Możliwe też, że nie było żadnego skarbu. Z pewnością wzmianka o nim nie pojawia się w opisie śmierci Ryszarda przedstawionym przez autora, który znajdował się w najlepszej możliwej pozycji, by znać kontekst tej sytuacji. Mowa o Bernardzie Itierze. W roku 1199 miał on około trzydziestu pięciu lat i był mnichem w wielkim opactwie benedyktynów Saint-Martial w Limoges, gdzie później został bibliotekarzem. Relacje między wicehrabiami Limoges a Saint-Martial, chociaż często napięte, były także bardzo zażyłe. Zamek wicehrabiów stał niemal przytulony do opactwa, które stanowiło też tradycyjne miejsce pochówku wicehrabiów. Duża część historycznych zapisków Bernarda miała formę krótkich notatek na marginesach lub memorandów rozsianych tu i ówdzie pośród manuskryptów biblioteki Saint-Martial. Bardzo często zapiski te zaczynały się od słów: „Napisał to Bernard Itier”. Jego świadectwo dotyczące śmierci Ryszarda zostało sporządzone w formie notatki dodanej do znajdującej się w bibliotece kopii kroniki Gotfryda z Vigeois: „To napisał Bernard Itier w piątek poprzedzający Dzień Świętego Jana Chrzciciela w roku, w którym król Ryszard, zwany Coeur de Lion, zmarł i został pochowany przy swoim ojcu w opactwie Fontevraud ku radości wielu i smutkowi innych ludzi. W roku naszego Pana 1199 Ryszard, najpotężniejszy (fortissimus) król Anglików, został ugodzony w ramię strzałą podczas oblężenia twierdzy w Limousin o nazwie Châlus-Chabrol. Znajdowało się tam dwóch rycerzy i około trzydziestu ośmiu innych ludzi – mężczyzn i kobiet. Jeden z rycerzy zwał się Peter Bru, drugi zaś – Peter Basil, o którym powiadano, że wystrzelił strzałę, która ugodziła króla, wskutek czego [władca] zmarł w ciągu dwunastu dni, czyli we wtorek przed Niedzielą Palmową 6 kwietnia w pierwszej godzinie nocy. Jednocześnie, leżąc na łożu boleści, rozkazał swym ludziom oblegać zamek Nontron należący do wicehrabiego Aimara i inną twierdzę o nazwie Montagut. Tak też uczyniono. Kiedy jednak żołnierze usłyszeli o śmierci króla, wycofali się w niepewności. Monarcha planował zniszczyć wszystkie zamki i miasta wicehrabiego”.
Michał Andruk Ciekawe czym brudzili te bełty; )
1
  • Michiel de Ruyter Przeżywalność zależała nieraz nie tyle od skutków trafienia ile od tego co dalej zrobił chirurg z rannym. Grot trzeba było z rany wygrzebać, a samą ranę odkazić i powstrzymać krwawnienie, najczęściej poprzez przypalenie rozżarzonym nożem - żeby to przeżyć trzeba było mieć końskie zdrowie. Zauważmy też, że nie tylko wiedza medyczna była niższa, ale w ogóle ów chirurg - ten kto składał kości i wykonywał zabiegi - dokładnie przeciwnie niż dzisiejszy chirurg-operator, stał w hierarchii znacznie niżej od lekarza - tego, kto studiował księgi i dobierał medykamenty - i nawet jeśli znał się na anatomii, miał sprawną rękę i doświadczenie, to często nie dostawało mu wyobraźni i ogólnej wiedzy medycznej. Najbardziej spektakularnym przykładem jest śmierć króla Ryszarda Lwie Serce trafionego dotkliwie ale niegroźnie strzałą w ramię - chirurg tak ją wydłubywał że z prostego dziabnięcia zrobił dziurę na pięść, być może naruszył też którąś tętnicę, i król zmarł najbliższej nocy. Często nawet do prawidłowo opatrzonej rany dostawały się zarazki i gangrena zabijała pacjenta. Obok celowego zatruwania strzał (posądza się o to m.in. Słowian z okresu plemiennego wspominają o tym kroniki bizantyjskie) bywało to działanie nieświadome, skutek uboczny wbijania rządka strzał grotami w ziemię przed sobą przez łuczników gotujących się do odparcia szarży konnicy i przy innych okazjach gdzie liczyła się szybkostrzelność a zbędna była mobilność (sięganie po pocisk za pasek lub do kołczana trwałoby dłużej). Z tego powodu Francuzi w okresie Wojny Stuletniej oskarżali Anglików o uzywanie zatrutych strzał. Generalnie popularność kolczugi lub tekstylnej przeszywanicy warstwowej (analogiczna konstrukcja do współczesnej kamizelki kuloodpornej) wynikała jak się przypuszcza właśnie z faktu że chroniły one przed grotami i skaleczeniami od cięć, a skaleczenia powodowały większą śmiertelność niż złamania od broni obuchowej za względu na złe warunki aseptyczne. W kontekście ochrony przed skutkami strzał wspomnieć trzeba natomiast o jedwabnych strojach bojowych u koczowników podczas ich konfrontacji z Frankami. Z ich relacji wynika że nawet prosta jedwabna koszula była cenionym zabezpieczeniem, choć nie zatrzymywała strzał, jednak jedwab był tak mocny i wytrzymały na rozerwanie, iż grot wbijał się w ciało razem z koszulą, nie przebijając jej ale wpychając wgłąb rany. Ułatwiało to usunięcie grotu(ponoć wyciągało się go ciągnąc za materiał koszuli wokół rany i sam wyskakiwał) i częściowo chroniło przed zakażeniami. O ile trafienie nie było śmiertelne, przeżywalność była bardzo wysoka w porównaniu z europejskimi polami bitew. Z drugiej strony przeszywanica warstwowa plus kolczuga (podstawowy europejski strój bojowy doby Krucjat) stanowiła również bardzo dobrą ochronę przed penetracją strzał. Te same źródła saraceńskie a także i europejskie (kronika Jeana de Joinville, konetabla Francji podczas krucjaty Ludwika Świętego) wspominają - jedna z podziwem i nienawiścią, drugie z dumą - że rycerze Franków naszpikowani strzałami jak jeże lub poduszki do igieł nadal walczyli i budzili tym wśród wrogów lęk. Opisuje np. jeden przypadek rycerza, który wjechał samojeden do wioski Saracenów, którzy próbowali go zatrzymać, więc przegalopował przez nią rozpędzając łuczników, którzy go na powitanie ostrzelali. Na końcu uliczki zawrócił, a że łucznicy znów wyskoczyli z ukrycia i znów zaczęli strzelać, powtórzył szarżę, i tak klikakrotnie, po czym odjechał. On także (i jego podobnie chroniony wierzchowiec) był pod koniec epizodu ze wszystkich stron naszpikowany strzałami, ale większość z nich nawet go nie drasnęła. Dla równowagi należałoby wspomnieć że w późniejszych czasach siła i łuków, i kusz stopniowo wzrastała, tak że ani kolcza, ani przeszywka, ani nawet zbroja płytowa wprowadzana stopniowo od XIV wieku nie stanowiły przed strzałami ochrony - że zacytuję za Bradburym wspomnianego w innym wątku Gerarda z Walii, który opisał kilka epizodów przyszpilenia do siodła rycerza przez walijskich łuczników, gdzie strzała przeszła na wylot przez udo, chroniącą je zbroję, połę skórzanej kurty (zapewne subarmalis) i samo siodło. W jednym wypadku strzała przebiła na wylot także siedzisko siodła, zabijając konia.
  • Michiel de Ruyter Prymitywne plemiona w Amazonii zatruwają ostrza strzałek i strzał najsilniejszym jadem pochodzącym z gruczołów naskórnych pewnego gatunku żab. Efektywne stosowanie toksyn odzwierzęcych było pierwszym wykorzystaniem broni chemicznej i biologicznej... Chemicznej no może nie do końca - w zależności co uznamy za taką broń - czy palone pióra, siarkę itp.
    3
  • Michał Andruk wyszedł z tych komentarzy całkiem nowy i ciekawy temat wart całego posta. Szkoda tej wiedzy na komentarze.
  • Michiel de Ruyter Epizodycznie był tylko jeden konkretny temat dotyczący obrony Dura-Europos przed Sasanidami. A to tylko pojedynczy przykład - wyjść od mitów np Herkulesa i wojny trojańskiej przez rzeczywiste użycie przez Hannibala (który służył wtedy Antiochowi III WiZobacz więcej
    1

Brak komentarzy: