Co łączy TITUSZKI i tiTUSKI
Co znaczy zakłamana, ale sprawna, skuteczna propaganda. Otoczenie Donalda Tuska usiłuje przenieść ukraińskie pojęcie "tituszki" (są to nieformalne grupy lumpów, na ogół dobrze płatne, używane do mordobicia przeciwników na Ukrainie) na grunt polski. W związku z tym wszyscy, którzy chronią kościoły, miejsca kultu, pomniki - obrzucani są epitetem "tituszki Kaczyńskiego".
Wypraszam sobie. Zarówno ja, jak i wszystkie osoby, które znam - biorące udział w ochronie obiektów sakralnych i pomników pamięci narodowej przed czerwoną dziczą - nie jesteśmy przez nikogo opłacani (a to jest im trudno zrozumieć, naprawdę) i nie służymy żadnej partii politycznej.
Atakowanie ludzi o innych poglądach nożami, kastetami, pałkami, młotkami to domena takich właśnie "tiTusków". Mamy jednak do czynienia z wrzaskiem, że to atakujący i bijący są... bici. Czyli całkowite odwracanie pojęć i ról.
Czymże są "tiTuski", takie jak niemiecka i krajowa Antifa i środowiska im bliskie? Od 2011 r., gdy ujawnili się podczas Marszu Niepodległości (mieli za zadanie go zniszczyć) i w latach następnych, są dobrze rozpoznawalni. Przeszli ulicami Warszawy hajlując i krzycząc: "Auschwitz!" Posługują się kastetami, pałkami, gazem. W 2011 r. sądy skazały zaledwie 5 Niemców, wyłącznie na kary w zawieszeniu (!) i to tylko dlatego, że zaatakowali policjantów.
W piątek w Warszawie bojówki Antify (i środowisk im bliskich) zaatakowały ludzi m.in. młotkami. To narzędzie zbrodni w ręku sprawnego czerwonego terrorysty! Czy któryś z młociarzy został zatrzymany i będzie ukarany? Nic na to nie wskazuje. A "Strajk Kobiet" cieszy się z takiego poparcia, traktując ich jako istotne wzmocnienie swych sił.
Czy ktoś widział potępienie Antify, grasującej na ulicach Warszawy, przez Tuska i jego wyznawców? Przez "Strajk Kobiet"? Znak Antify (trzy strzały na czerwonym tle), były w ich szeregach doskonale widoczne.
Czerwony faszyzm wrzeszczy i wszystkich innych wyzywa od "faszystów".
Tituszki i tiTUSKI, mimo różnic, wbrew pozorom wiele łączy. Przede wszystkim to, że są finansowani, bo nawet ich transport na spore odległości (bandytów z Antify importuje się z Niemiec), zakwaterowanie, wyżywienie - kosztuje. To nie są altruiści. Jedni i drudzy muszą mieć wskazany cel i zapewnienie względnego bezpieczeństwa. I wreszcie, są to metody rewolucyjne, nam najbardziej znane z okresu komuny. Tzw. "tajne zniknięcia", "grupy realizacyjne", szwadrony śmierci", "aktyw robotniczy", "bandy pozorowane" itp. - to wszystko przeszliśmy. Dziś mamy do czynienia wyłącznie z powtórką, niestety, na coraz wyższym poziomie. I to się dobrze nie skończy, albowiem jest to taka walka o "prawa" i o "pokój", że kamień na kamieniu może nie pozostać.
Mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek bronić się przed czerwonym terrorem, choćby stroił się w najbardziej pokojowe i szczytne hasła. Zresztą, już się nie ukrywają: chcą WOJNY.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz