·
#IcchakKacenelson Bezpośredni świadek dokonanej przez żydów zbrodni na żydach, którego poezja stanowi niepodważalne źródło historyczne. Żydowski poeta i dramaturg. Przeszedł przez piekło getta warszawskiego, skąd deportowano jego żonę i synów do niemieckiego obozu zagłady w Treblince. W maju 1944 roku trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie od razu trafił do komory gazowej. Zostawił po sobie poezję ,gdzie słowo ból, jest symbolem. Utwory są przesycone uczuciami poety, który doskonale wiedział, jaka jest jego bezsilność. W swoim codziennym bólu życia i rozpaczy był obserwatorem wielu niegodziwych czynów ,ze strony swoich żydowskich braci. Nigdy nie mógł się z tym pogodzić. Opisał to w strofach swoich przejmujących wierszy.
Icchak Kacnelson, „O bólu mój”
"Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,
Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych
Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał
I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.
Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy –
O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…
I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby –
Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom – bezbronnym Żydom!
Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy
Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli
Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,
Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli.
Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,
Z pałką wzniesioną do ciosu – do domów przejętych trwogą.
Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych
Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu.
Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek,
I klęli: „Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!”
Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej,
By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę.
A na ulicy – oszaleć! Popatrz i ścierpnij, bo oto
Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą –
Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd –
Wozy! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom…
W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce.
Niektórzy milczą – ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem.
Patrzą… Ich wzrok… Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej?
Przy nich żydowska policja – zbiry okrutne i dzikie!
A z boku – Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich,
Niemiec przystanął z daleka i patrzy – on się nie wtrąca,
On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami!"
----------------------------------------------------------------------------------------
Utwór powstał w okresie między 3 października 1943 a 18 stycznia 1944 r. W tym czasie Kacenelson przebywał kolejno w getcie warszawskim, Hotelu Polskim oraz obozie w Vittel we Francji. Utwór został zakopany przez Kacenelsona w butelce na terenie obozu, tuż przed deportacją poety do obozu w Drancy, i wydobyty przez Miriam Novitch w momencie wyzwolenia obozu przez aliantów 12 września 1944 r. Dzieło składa się z 15 pieśni, stanowiących historię zagłady narodu żydowskiego i jego swoisty testament. Utwór przesycony jest uczuciami poety, który utracił rodzinę i jednocześnie jest świadomy swojej bezsilności. Poemat zawiera opisy życia w getcie, śmierci prezesa gminy żydowskiej, Adama Czerniakowa, oraz powstania w getcie warszawskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz