05.04.1943 r.
Po 133 dniach dryfowania na tratwie ratunkowej po południowym Atlantyku został uratowany chiński marynarz Poon Lim.
Poon Lim przyszedł na świat na chińskiej wyspie Hajnan 8 marca 1918 roku. Do wybuchu II wojny światowej wiódł spokojne życie w Hongkongu, z którego uciekł w 1941 roku, w obawie przed wkroczeniem wojsk Japońskich. Po opuszczeniu HongKongu Lim zaciągnął się się do Brytyjskiej Marynarki Handlowej i na okręcie SS “Benlomond” pracował jako steward.
Ponieważ SS Benlomond na którym służył Lim był dość wolnym statkiem, nie pływał on w konwoju, lecz poruszał się samodzielnie. W październiku 1942 roku statek wyruszył z Kapsztadu (RPA) do Gujany Holenderskiej (od 1975 roku Surinam). Nocą 23 listopada statek został storpedowany przez niemiecką łódź podwodną, w wyniku czego przechylił się na burtę i zaczął tonąć kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeży Brazylii.
Poon Lim kilka chwil przed wybuchem w maszynowni złapał kamizelkę ratunkową i wyskoczył za burtę statku – najprawdopodobniej był on jedynym członkiem z liczącej 54 osoby załogi, któremu udało się uratować. Dwie kolejne godziny Lim spędził dryfując w wodzie pośrodku otaczającego go oceanu, po czym odnalazł drewnianą tratwę ratunkową, która przygotowana była do ewakuacji załogi.
Lim miał ogromne szczęście, gdyż tratwa nie tylko chroniła go w kolejnych tygodniach spędzonych na otwartym morzu przed grasującymi w okolicy rekinami – była również dobrze zaopatrzona. Na tratwie rozbitek znalazł kilka puszek z sucharami, 40 litrowy zbiornik z wodą, worek cukru w kostkach, czekoladę, race świetlne i dymne oraz latarkę. Drewniana tratwa wyposażona była w brezentowy dach chroniący przed słońcem i deszczem, który zamocowany był na czterech masztach znajdujących się na rogach. Jeśli przyjrzycie się zdjęciu tratwy znajdującemu się poniżej zauważycie również “białe płótno” – był to pas brezentu, który dodatkowo chronił rozbitka przed wiatrem i falami. W sztormowe dni Poon Lim przywiązywał się liną do tratwy, gdyż jak sam wspomniał nie umiał zbyt dobrze pływać.
Choć zapasy wydawały się całkiem spore, to dość szybko się kończyły. Lim zaczął więc łapać deszczówkę za pomocą brezentowego zadaszenia i łowić ryby, które patroszył nożem zrobionym z cynowej puszki, a następnie suszył na lince rozciągniętej pomiędzy masztami tratwy. Haczyk do łowienia ryb zrobił z kawałka drutu, który znajdował się w latarce, a za wędkę służył mu konopny sznurek. Z biegiem czasu zaczął łowić większe ryby, dzięki wyjęciu gwoździa (zębami i przy pomocy puszki) z drewnianego pokładu tratwy, którego następnie używał jako większego haczyka.
Podczas sztormu wiatr wywiał mu cały zapas wody i złowione ryby, a Poon przeżył dzięki złapaniu ptaka, którego krew następnie wypił. Nie był to pierwszy raz, gdy Poon Lim posilał się i gasił pragnienie krwią zwierząt – wykorzystując resztki złapanego ptaka postanowił zapolować na małe rekiny. Rozbitek owinął ręce brezentowym płótnem by wciągnąć rekina na pokład, pojemnikiem na wodę zabił go, a następnie wypił krew z jego wątroby.
Podczas kolejnych dni spędzonych na oceanie Poon kilkukrotnie był bliski uratowania. Najpierw statek handlowy przepływał w niedalekiej odległości, lecz marynarze uznali go za “przynętę” pozostawioną przez wrogi okręg podwodny (podobno była to dość częsta taktyka stosowana przez załogi niemieckich U-bootów). Innym razem został dostrzeżony przez amerykańskie samoloty, które zrzuciły boję radiową, by oznaczyć jego pozycję – dość szybko nadciągnął jednak sztorm, w skutek którego tratwa znacząco zmieniła swoją pozycję. Kolejne spotkanie to przepływająca w okolicy częściowo wynurzona łódź podwodna, która jednak nie zainteresowała się samotnym rozbitkiem.
Początkowo Lim liczył dni i oznaczał je poprzez zawiązywanie węzłów na sznurku – po pewnym czasie stwierdził, że to bez sensu i zaczął liczyć pełnie księżyca. Z jego opowieści wynika, ze każdego wieczora, gdy nie widział w pobliżu rekinów przywiązywał się sznurkiem do tratwy i kilkukrotnie ją opływał, by zachować kondycję fizyczną.
Poon Lim spędził w sumie 133 dni na Oceanie Atlantyckim. Fale zepchnęły jego tratwę bliżej lądu, skąd uratowali go brazylijscy rybacy. Lim schudł 9 kilogramów i mimo dużego osłabienia poruszał się o własnych siłach. Przez pierwsze trzy dni po uratowaniu zajęli się nim rybacy, którzy następnie przetransportowali go do szpitala w Belem.
Podobno kiedy Poon Lim usłyszał, że nikt nigdy nie przetrwał tak długo na morzu, ten odpowiedział: „I nie życzę nikomu, by musiał pobić mój rekord”
Cztery tygodnie później brytyjski konsul zorganizował transport do Londynu. Wieść o wyczynie Lima obiegła świat – Król Jerzy VI odznaczył go Medalem Imperium Brytyjskiego, a pracodawca (firma Ben Line Steamers) nagrodziła go złotym zegarkiem. W kolejnych latach Poon Lim podróżował po świecie i opowiadał o swoich przeżyciach oraz uczył technik przetrwania – z jego cennych doświadczeń skorzystali między innymi Brytyjczycy i Amerykanie, którzy wykorzystali jego zapiski do szkolenia marynarzy. W międzyczasie Lim wyemigrował do USA, a w 1949 roku dzięki wstawiennictwa senatora Warrena Magnusona otrzymał amerykańskie obywatelstwo.
Poon Lim zmarł 4 stycznia 1991 roku. Jego wspomnienia opublikowane są w książce “Sole survivor” autorstwa Ruthanne Lum McCunn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz