·
- Przecież zawarliśmy dżentelmeńską umowę. Obaj mieliśmy nie skakać w niedzielę.
- Umowa dżentelmeńska może być zawarta między dżentelmenami.
- Co?! Według Ciebie kim ja jestem?
- Mordercą Chrystusa i Polaczkiem. Umowa zawarta z polskim żydem nie ma żadnej mocy.
- OSZ Ty szwabie cholerny
- Ałaa ratunku!!!!
Być może taki właśnie miała przebieg rozmowa między dwoma wybitnymi lekkoatletami na igrzyskach olimpijskich w 1900r. Pierwszy z nich to, syn piwowara Alvin Kraenzlein urodzony 12.12.1876 w Augsburgu. Drugim był Myer Prinstein, urodzony 22.12.1878r w Szczuczynie na Podlasiu. Był on synem piekarza Jankiela Prinsteina i Juli Rubinsztain. Był on pierwszym Amerykaninem o polsko-żydowskich, który zdobył złoty medal na igrzyskach olimpijskich. Został on, również pierwszym mistrzem olimpijskim który urodził się na dzisiejszych ziemiach polskich. Co ciekawe, jego polskie korzenie są dużo lepiej znane w USA niż w Polsce. Rodziny obu zdecydowały się na poszukiwanie szczęścia za oceanem. Obaj od wczesnej młodości wykazywali wyjątkową szybkość i koordynację. Równocześnie każdy z nich w USA czuł się obco. Alvin został prawdziwą gwiazdą II Igrzysk Olimpijskich. Pierwsze złoto zdobył w swojej koronnej konkurencji biegu 110 m ppł. Już w biegu eliminacyjnym dokonał rzeczy której nikt nigdy zapewne nie powtórzy. Poprawił rekord olimpijski o 2 sekundy. Swój sukces zawdzięczał innowacją techniczną. Atakował płotki wyprostowaną nogą wykroczną, dzięki temu nie tracił tempa. Wcześniej większość biegaczy podkurczała nogę przez co wytracała szybkość. W finale zwyciężył mimo, że starter nie zareagował na wyraźny falstart. Połykał płotki podobnie jak kilkadziesiąt lat później Edwin Moses. Swoją wyjątkową klasę potwierdził zdobywając czwarte złoto. Przed startem na 200 ppł za falstart został cofnięty o jard (91,44 cm). Mimo to wygrał z przewagą ponad 5 metrów. Najbardziej napracował się zdobywając 2 i 3 złoty krążek. Drugie złoto zdobył w biegu na 60 metrów. W finale wygrał o zaledwie kilka centymetrów. Nas najbardziej interesuje 3 złoto zdobyte w skoku w dal. Finał odbywał się w niedzielę a eliminacje w sobotę. Dla purytańskich amerykanów jakkolwiek praca w niedzielę była zabroniona. Rektorzy większość uczelni zabroniły swoim studentom startów. Było to o tyle istotne, że to one ich sponsorowały. Tym którzy się nie podporządkowali groziło wydalenie z uczelni i samodzielne pokrycie wszystkich kosztów udziału w igrzyskach. Myer choć był żydem musiał zrezygnować z szabasu i odpoczywać w niedzielę. W eliminacjach w skoku w dal wyraźnie wygrał Prinstein skacząc 717,5 cm. Kraenzlein był drugi z wynikiem 693 cm. Obaj umówili się, że jeżeli Francuzi nie przełożą finału na poniedziałek w niedzielę skakać nie będą. Według ówczesnego regulaminu, liczone miały być rezultaty z eliminacji. Jak wiecie Alvin słowa nie dotrzymał. Ogólnie skoki na II Igrzyskach Olimpijskich były naprawdę wyjątkowe. To właśnie w nich pojawiły się dwie inne gwiazdy tych igrzysk. Irving Baxter zdobył ogółem 5 medali. Dwa złote i trzy srebrne, jak do tego doszło? W skoku o tyczce część zawodników zrezygnowała ze startu mając informacje, że finał został przeniesiony na poniedziałek. To, że osiągnęli kilka dni później lepsze wyniki nic nie zmieniło. W ten sposób Irving został jedynym w historii zwycięzcą skoku o tyczce i soku wzwyż. Trzy srebrne medale zdobył w skokach z miejsca. Dziś już tej konkurencji nikt prawie nie uprawia, wówczas jednak skoki z miejsca były bardzo modne. Rozgrywano skok w dal z miejsca, skok wzwyż z miejsca oraz trójskok z miejsca. Irving musiał w nich ustąpić człowiekowi gumie. Ray Ewry postać absolutnie wyjątkowa której pewnie kiedyś poświęcę osobny wpis, zaczął swoją serię zwycięstw. Na dekadę zdominował on całkowicie skoki z miejsca.
Wróćmy jednak do skoku w dal. Kraenzlein w finale skoczył o centymetr dalej niż Prinstein. Doszło wówczas między nimi do straszliwej kłótni. Nie wiadomo czy Prinstein pobił Kraenzlein. Pewne jest, że zaczęła się między nimi nienawiść, która objęła swoim zasięgiem obie uczelnie, które reprezentowali. Studenci z Syracuse (gdzie studiował Myer) przestali rozmawiać z „Pensylwańczykami”. Myer wściekły pewnie zwyciężył w trójskoku, pokonując obrońce tytułu z Aten o pół metra. 4 lata później Myer zdobył złoto w obu tych konkurencjach. Ostatni tryumf w skoku w dal świecił w 1906r. Wygrał tak zwane igrzyska między olimpijskie rozegrane na uczczenie 10-lecia wznowienia igrzysk olimpijskich. Zawody te aż do 1948 miały rangę igrzysk olimpijskich. Myer został prawnikiem, zmarł w wieku 46 lat na chorobę serca. Był jednym z pierwszych nie aglosasów uznanych w USA za „swojego”. Alivn podczas imprezy pożegnalnej lekkoatletów zachowywał się dla wielu skandalicznie. Całkowicie porzucił swoją ekipę i pił z Niemcami. Wieczór spędził z kuflem w dłoni, tańcząc na stole. Ukończył stomatologię, jednak, jak sam mówił wytrenował znacznie więcej atletów niż wyrwał zębów. Nie podjął praktyki, został trenerem. W 1912 przyjął propozycję samego cesarza i został trenerem Niemieckich lekkoatletów. Co typowe dla wielu Niemców był bezmyślnym, dzikim jankesem. Uczyć miał, jedynie spluwania na ziemię i palenia cygar. Miał podobno wspaniałe poczucie humoru. Ostatecznie wybuch I wojny światowej przerwał jego karierę w Niemczech. Po powrocie do USA złośliwi śmiali się, że jednak słabo czuł się Niemcem, skoro wyjechał zamiast walczyć po ich stronie. Zmarł w wieku 51 lat na zapalenie płuc. Tak oto upada kolejny mit, że „kiedyś to ludzie żyli długo a duża śmiertelność była tylko wśród niemowląt”.
Inspiracją do napisania tego wpisu była książka pt.: „Igrzyska Lekkoatletów” T.2. Tam opisane zostały losy wszystkich lekkoatletów II Igrzysk Olimpijskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz