Odsłaniamy kolejne karty historii „Gawędy”! Od 31 lipca do 19 sierpnia 1978 roku Zespół uczestniczył w XI Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów w Hawanie na Kubie. Dla młodych ludzi było to wówczas niezwykłe przeżycie.
Swoimi wspomnieniami z tej wyprawy podzieliła się z nami Anna Michalak-Pawłowska, „gawędziara”:
„Wyjeżdżając na Kubę, XI Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w Hawanie, miałam lat szesnaście. Nikt z mojej szkoły – pięć klas razy pięć roczników razy trzydzieści osób – nie znał kogoś, kto był na Kubie. W mojej rodzinie nikt nie miał dotychczas paszportu. Jak się czuje nastolatka, przed którą otwiera się taka szansa?
Nasza delegacja – jako kraju zaprzyjaźnionego politycznie z Kubą – była dosyć duża. Wielka ekipa artystyczna: cała czołówka, w tym Maryla Rodowicz, ale mało kto pamięta, że był tam także Czesław Niemen; piosenkarki, piosenkarze, chór Politechniki Szczecińskiej i my, około pięćdziesięciu osób. Dodatkowo pojechała z nami ekipa polityczna młodzieżówki partyjnej: Socjalistycznego Związku Młodzieży Polskiej, którego jednym z szefów był Aleksander Kwaśniewski.
W Hawanie daliśmy z «Gawędą» dwu- lub trzygodzinny koncert w teatrze. Najpierw byliśmy na festiwalu, a później poznawaliśmy Kubę. Część delegacji, jak Maryla Rodowicz, mieszkała w modnym, hawańskim hotelu; my – w małej wiosce Guanabo pod Hawaną i stamtąd wszędzie dojeżdżaliśmy. Znajdowały się tam ośrodki wczasowe: maluteńkie domki, basen, miejsce do jedzenia. Codziennie wieczorem przychodziło do nas muzyczne trio: śpiew, gitara, akordeon, specjalnie dla nas grali koncerty. Typowy kubański klimat: muzyka rządzi, jest gorąco, życie wolno płynie – coś pięknego.
A jedzenie… My, jako dzieci z Peerelu, pomarańcze dostawaliśmy na święta. Tam, na miejscu, dowiedzieliśmy się, że przysługują nam talony na wybrany pakiet żywieniowy: obiady mięsne albo składające się z owoców. Pierwszy raz w życiu przez te wszystkie dni jadłam tylko owoce! Bezkarny dostęp do ananasów, bananów, pomarańczy – tego, co u nas było reglamentowane. Niesamowite i wyjątkowe doświadczenie. Podobnie jak korowód kolorowych statków jadących na wielkich paletach wzdłuż promenady nadmorskiej Malecón. Każdy statek był wielopoziomowy; na każdym z nich tańczyła, śpiewała i bawiła się ekipa z danego kraju.
To był biedny kraj, więc młodzież kubańska kradła nam ubrania. Uprałyśmy coś sobie i powiesiłyśmy na noc do wyschnięcia, a to… zniknęło. Nasi koledzy ustalili ze sobą, że będą się nami, dziewczynami, opiekować i wyznaczyli dyżury nocne. Siedzieli przed naszymi domkami i pilnowali ubrań, co było bardzo ładnym zachowaniem; że chłopcy w ogóle podjęli taką decyzję – ukazuje to, jakie mieliśmy ze sobą relacje”.
[Rozmowa z Anną Michalak-Pawłowską przeprowadzona przez Swietłanę Rudowicz w Warszawie w czerwcu 2022.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz