W ramach współpracy, kolejny mój starszy post na stronie Historia jakiej nie znacie
NIEMCY DOBRZE WIEDZIELI O ZBRODNIACH? HISTORIA ANNY HAAG
"Są w Niemczech ludzie, którzy udają, że nigdy nie słyszeli o masakrach i prześladowaniach Żydów" – zauważyła Anna Haag 3 lipca 1942 roku, zaledwie kilka dni przed swoimi 54 urodzinami. Od jesieni 1941 roku pociągi deportacyjne z Rzeszy Niemieckiej toczyły się na wschód, a masowe mordy ludności Europy Wschodniej trwały już pełną parą. Z niedowierzaniem i przerażeniem dodała: "Człowiek łapał się za głowę".
W swoim pamiętniku opisała wiele przykładów tego, co zwykli Niemcy wiedzieli o zagładzie Żydów i innych zbrodniach nazistowskich. Szczegółowo rejestrowała to, co usłyszała od sąsiadów, przyjaciół i znajomych, to, co usłyszała w tramwaju, w pociągu, czy podczas zakupów. Albo to, co obwieszczały Niemcom tak zwane "nadajniki wroga". Swoje notatki rozpoczęła w maju 1940 roku, a ostatnie zapiski nakreśliła w kwietniu 1945 roku.
W tym okresie Anna Haag mieszkała głównie w Stuttgarcie-Sillenbuch razem z mężem Alfredem. Starszą córką Isolde, która ponownie się do nich wprowadziła w oczekiwaniu na rozwód z mężem, który był zagorzałym nazistą. Młodsza córka Sigrid wyszła za mąż za Anglika i mieszkała w Birmingham, gdzie jej i jej rodzinie groziły niemieckie bomby. Syna Rudolfa zabrano do brytyjskiego obozu internowania w Kanadzie – ku uldze swojej matki, która wiedziała, że jest tam bezpieczny.
Anna Haag pracowała zawodowo jako dziennikarka i pisarka, ale w czasach nazistowskich nie otrzymywała prawie żadnych zleceń. Rządzący byli podejrzliwi wobec zdeklarowanej pacyfistki, a ona zawsze bała się, że zostanie zadenuncjowana do gestapo za wygłaszanie zbyt krytycznych uwag. Mimo to musiała po prostu jakoś odreagować w obliczu zbrodni, o których się dowiadywała i obłudy wielu swoich rodaków. Robiła to szczególnie intensywnie i bez upiększania w swoim potajemnie prowadzonym pamiętniku, który ukryła w domu w piwnicy na węgiel.
Po wojnie skompletowała 500-stronicowy maszynopis z 20 zeszytów. Jednak żaden wydawca nie chciał wydać tego w formie książki. Autorka zbyt bezlitośnie i niepochlebnie portretowała Niemców pod nazistowskim reżimem-jako posłusznych władzom, oportunistycznych i często szokująco bezdusznych.
"Czasami mam wrażenie, że naród niemiecki został ogarnięty masowym szaleństwem i atrofia mózgu pożera ich na wielką skalę. Myślenie nie jest już dziś modne" - napisała Anna Haag w styczniu 1941 roku.
Ze wpisu z 24 września 1940 roku wynika, że Anna Haag wcześnie dowiedziała się o systematycznym mordowaniu chorych przez narodowych socjalistów: "Straszne plotki! Szaleni i chorzy psychicznie są zabijani" - napisała przerażona. A także wiedział o konkretnym przypadku do opisania - "syna pewnej miejscowej kobiety, który popadł w melancholię z powodu zawodu miłosnego, również spotkał ten los".
Akcja T4 spotkała się jednak ze sprzeciwem niemieckiej opinii publicznej. Hitler musiał więc przynajmniej częściowo zrezygnować z tego programu.
Jednak inne przerażające niemieckie zbrodnie wojenne wzbudzały znacznie mniejszy opór wśród społeczeństwa. Anna Haag wielokrotnie opisywała, jak mało często jej rozmówcy przejmowali się losem "wroga", mimo że byli o tym dobrze poinformowani. Przecież ojcowie, bracia i synowie walczyli na froncie i donosili w listach z poczty polowej lub na urlopie domowym, co tam robili i co przeżyli.
Okrucieństwa wobec Polaków i Rosjan, Serbów i Czechów są w pamiętniku kilkakrotnie wspominane. We wpisie z 25 września 1943 roku Anna Haag zacytowała list z poczty polowej, który prawdopodobnie syn znajomych lub krewnych przysłał z Rosji: "Drodzy Rodzice, to straszne, co musimy tu robić… Jeśli to, co my tu zrobiliśmy, choć w połowie zostanie pomszczone, to biedne Niemcy! Będzie źle, źle dla nas ... "
Doniesienia o traktowaniu rosyjskich jeńców wojennych również nie były tajemnicą.
"Wczoraj słyszeliśmy od znajomych, że schwytanych Rosjan zabijają tysiącami, że ich ubrania i buty oddano niemieckiemu wojsku, że zwłoki »oczywiście« również poddano recyklingowi" – zanotowała 13 października w pamiętniku, 1941 roku.
W obozie jenieckim we Frankfurcie dodała w tym samym wpisie, przebywający tam Rosjanie podobno nawet zjadali się nawzajem z głodu. Powiedział jej sąsiad, który dowiedział się o tym od innych. Opowiadając to, uśmiechał się, zanotowała w pamiętniku. Więc nie tylko zobojętnienie było udziałem ówczesnych Niemców, można by rzec, że częściowo bawił ich los tych biednych ludzi.
Anna Haag często wracała w pamiętniku do zbrodni dokonanych na europejskich Żydach. Po rozpoczęciu deportacji z Rzeszy Niemieckiej jesienią 1941 roku pisała:
"Co my znowu robimy Żydom w tych dniach! Muszą opuścić dom w ciągu dwóch godzin. Co mogą wziąć ze sobą? Tyle ile dadzą radę unieść. Dokąd idą? Stąd najpierw do H., gdzie zostają stłoczeni z wielu miast i jadą prosto do Polski. Bóg wie, co się z nimi stanie!"
Podejrzewała, że tam deportowanych czeka straszny los. Od lata 1941 roku wspominała o masakrach Żydów na wschodzie. Dowiedziała się o masowych rozstrzelaniach, które miały tam miejsce przy różnych okazjach. O tych morderstwach podobno wiedzieli wszyscy Niemcy. Anna Haag usłyszała, jak żołnierze rozmawiają o tym w pociągu. A w listopadzie 1941 roku pracownik odczytujący liczniki wody zwierzył się jej: „Powiedział, że ma krewnego, esesmana, który opowiadał, że rozstrzeliwał w Polsce 500 Żydów, kobiet i dzieci, że wielu z nich nie było jeszcze martwych, kiedy inni już byli na nich rzucani, i że już po prostu dłużej nie daje rady".
Takie opisy mocno wstrząsnęły Anną Haag. Zdania, które przelała na papier rok później – 10 grudnia 1942 roku są dosyć znamienne:
"Nie wymyślono jeszcze słów, które mogłoby wyrazić to, jak znów się dzisiaj czuję. Chociaż na ogół wiem, co się dzieje z Żydami, i jakie wszelkiego rodzaju okrucieństwa dzieją się z Polakami, Rosjanami i innymi, to ja, ilekroć słyszę szczegóły, niemalże tracę rozum".
W związku z prześladowaniami Żydów użyła kiedyś słowa "zgazować" i napisała w innym miejscu, że miejscowi Żydzi obawiają się przyjazdu do Grafeneck. Znajdujący się tam zamek, położony prawie 50 kilometrów na południe od Stuttgartu, jesienią 1939 roku został przekształcony w ośrodek zagłady. Osoby niepełnosprawne i chore psychicznie trafiały tam "na zagazowanie", jak to określiła sama Anna Haag. Wiedziała więc o tej metodzie mordowania i, jak pokazują ostatnie badania, duża część ludności niemieckiej również.
Najwyraźniej nie wiedziała o obozach zagłady na wschodzie. W każdym razie w jej pamiętniku nie ma o tym ani słowa. Nazwy takie jak Auschwitz, Treblinka czy Sobibór nie pojawiają się na kartach jej zeszytów. Jest to całkowicie zgodne z wynikami badań nad Holokaustem. Ponieważ tak wiele informacji o licznych masakrach wyciekło, istnienie obozów śmierci prawdopodobnie pozostawało dla większości ludności niemieckiej nieznane. Jednak było dobrze wiadomo, że Żydzi generalnie mieli być i byli unicestwiani, że niemieccy żołnierze dopuszczają się zbrodni wojennych na polskiej i rosyjskiej ludności cywilnej, jak i na innych narodach. To wszystko podsycało strach przed zemstą, im bardziej wojna groziła przegraną. Być może więc dlatego Niemcy masowo udawali, że o niczym nie wiedzą.
Anna Haag zmarła w 1988 roku. Jej pamiętniki natomiast, w pełnym wymiarze zostały opublikowanie dopiero w 2021 roku.
Był to post autorstwa zaprzyjaźnionego fanpage Okruchy Historii.
Zdjęcie: Montaż fotografii Bund Deutscher Mädel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz