W Wigilię w 1948 UB aresztował por. Jana Rodowicza „Anodę” – żołnierza Szarych Szeregów, batalionu Zośka, oficera AK i bohatera akcji pod Arsenałem. Ciężko ranny, ponoć miał tak zmasakrowane ciało, że po wojnie wstydził się rozebrać nad rzeką. Student Wydziały Architektury Politechniki Warszawskiej. Dwa lata niżej był tam Jan Suzin i zachowała się jego wypowiedź o Anodzie. „Szukałem w nim jakichś cech herosa. I nic nie znalazłem. To ciągle był ten sam uśmiechnięty, pogodny i łagodny Janek. Może tylko gdzieś na samym dnie jego uśmiechu czaiły się te stalowe błyski właściwe ludziom, którzy przemaszerowali przez piekło. A Janek przemaszerował”. Gdy go wyprowadzali w Wigilię, matka zdążyła mu podać opłatek. Wytrzymał do 7 stycznia 1949, miał 26 lat. Cześć i chwała bohaterom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz