Sympatycy Stowarzyszenia Suozun
Po LIKWIDACJI całej RODZINY ukraińskiej bojówkarze nie byli zszokowani mordowaniem dzieci, bo ich uwaga była skoncentrowana na podziale łupów: gdzie podziały się 2 walizki z cennymi przedmiotami?
Komendant bojówki wyzywał podwładnych najgorszymi epitetami. Razem z referentem rejonowym zabierali dla siebie lepszą żywność i zjadali ją w tajemnicy przed szeregowcami. Dobre jedzenie dla „lepszych ludzi”, dla „czerni” ukraińskiej – ochłapy.
SZAKALE: ŚCIĄGALI Z TRUPÓW UBRANIA
Po „likwidacji” „prowidnycy” zabierali dla siebie i swoich rodzin najcenniejsze rzeczy, te gorsze pozostawiają szeregowym bojówkarzom... Jak szakale wydzierali sobie majtki, buty, spodnie, sukienki...
Potem sąsiedzi zamordowanych osób ze zgrozą rozpoznawali odzież ofiar na członkach rodziny morderców.
ROZMOWY BOJÓWKARZY OUN
Tak mówili „dowódcy” do wojaków w „powstańczej” „armii”:
„ciebie nikt nie wyleczy i zdechniesz”
„jak mi nie pościelesz, to cię zastrzelę”.
PRAWDA KONTRA PROPAGANDA
Tylko dzięki rozpowszechnianiu kłamstw, propagandy, jest możliwa ukraińska gloryfikacja zbrodniarzy, na przykład wręczenie ludobójcy złotej gwiazdy bohatera Ukrainy 14.10.2022 roku.
Czytanie rękopisów w języku ukraińskim pisanych na użytek wewnętrzny w SB OUN jest bardzo czasochłonne i prawdowpodobnie dlatego zawodowi historycy w niewielkim stopniu (jeśli w ogóle) zapoznali się z nimi. Ponadto nie ma tam oficjalnych pieczęci, oficjalnych podpisów, oświadczeń o zgodności z oryginałem...
Wszystko to, czego pragną zawodowi historycy, jest w dokumentach propagandowych. Ale nie ma tam prawdy.
PRAWDA W RĘKOPISACH
Tekst dokumentu opublikowany poniżej uzupełnia historię chorób wenerycznych w OUN-UPA w powiecie lubaczowskim. Są to spisane oświadczenia bojówkarzy. Wypytujący ich banderowski watażka był zainteresowany, kto kradł „mienie organizacyjne” OUN, czyli rzeczy mniej lub bardziej wartościowe pozostałe po zamordowanych „wrogach”, poczynając od koni http://suozun.org/dow.../n_koniokrady-z-oun-upa-z-syfilisem/ , na majtkach kończąc.
IPN BU 1554, t. 73, k. 57-60. Rękopis w języku ukraińskim, 4 strony.
Strona 1.
Protokół
z przesłuchania poszczególnych bojówkarzy rejonu V
„Karmeluk” zeznaje:
Odnośnie „Harkawego” ja nie mam co narzekać, bo on chodzi, chodzi z grupą, i stara się, żeby było dobrze, tylko teraz kiedy mi „Firman” przeznaczył buty, bo moje się podarły, wtedy „Harkawy” zrzucił swoje, które także są częściowo podarte, i wziął sobie te boksery od Demczuka, które „Firman” przeznaczył dla mnie. [Demczuk został zamordowany].
Poza tym ja mam wszystko swoje, jak również jeszcze jedne zapasowe swoje buty. Najbardziej brutalnie do nas wszystkich odnosi się komandyr „Siryj”. Nazywa bojowników tak, że nie licuje mi mówić, i jak postępuje z nami, przy czym [nieważne], czy jesteśmy sami, czy między cywilami.
Był jednego razu taki przypadek, gdzie planowaliśmy spać, a „Siremu” nie pościeliliśmy, ponieważ nam się nie chciało, bo on poszedł sobie do dziewki we wsi. Kiedy on przyszedł, wtedy mówi do „Karmeluka”:
„przynieś mi słomy i pościel”.
„Karmeluk” wtedy wymówił się od tego, wtedy „Siryj”
„idź, mi przyniesiesz, bo jak nie, to zastrzelę cię”,
wtedy my wszyscy krzyknęliśmy:
„a to spróbuj to zrobić”,
wtedy on już nic nie mówił.
Kiedy był spokój potem na wschodzie, to „Siryj” siedział często nawet przez tydzień [w domu] w Rzeczycy, teraz, kiedy tam bardziej niebezpiecznie, to siedzi koło grupy.
Słyszałem, że „Siryj” dał dobre spodnie „Surmaczowi”, a „Surmacz” dał mu materiał na dobre spodnie, podczas gdy są bojówkarze, którzy chodzą w podartych spodniach.
Kiedy zwrócili się do „Sirego” czy do „Harkawego” żeby coś dał, tak wtedy jeden do drugiego odsyła, gdzie wasi mają po kilka takich rzeczy,
„Siryj” także po likwidacji dał marynarkę „Sojce” z kuszcza. Gdzie dali bieliznę z tej „likwidacji”, nie jest mi wiadomo. Mówią chłopcy pomiędzy sobą, że „Harkawy”, „Czujko” i „Omelko” są zarażeni.
„Małyj”:
Kiedy po likwidacji sierżanta, to „Siryj” zabrał sobie wtedy kurtkę, czapkę, spodnie, nawet jeszcze w tej wiosce, gdzie ludzie widzieli, że on go miał, i widzieli, jak on był ubrany. Buty po nim wziął „Firman”, a co zrobili z bielizną, nie jest mi wiadomo. „Harkawy” i „Siryj” po likwidacji w Rzeczycy natychmiast dawali rzeczy bojówkarzom, na co nie żądali żadnego pokwitowania.
„Omelko” mówił do mnie, że „Harkawy” po likwidacji jednej kobiety dał mu spódniczkę. To było w Rzeczycy, i tę spódniczkę „Omelko” dał swojej siostrze. Tę spódniczkę ludzie poznali w tej wsi na siostrze „Omelka”.
Strona 2.
„Czujko” ma zegarek, on nie chodzi dobrze, ale ma złote koperty, on przedtem go nie miał. Mówił, że dał mu „Harkawy”.
Po każdej likwidacji przy spisywaniu rzeczy wciąż [byli] „Harkawy” i „Siryj”, a z bojówkarzy nikogo nie dopuszczali. Tak więc zauważyliśmy, że oni zabierają to, co im się podoba.
Widziałem na własne oczy, że „Harkawy”, „Omelko” i „Czujko” dawali sobie zastrzyki, ponieważ są zarażeni. Kupują sobie zastrzyki, inne strzykawki, za jakie pieniądze, nie jest mi wiadomo. Mówią nasi chłopcy, że „Omelko” sprzedał ogiera jakiemuś Polakowi, i za to mają pieniądze na zastrzyki.
„Omelko” w ostatnim czasie bardzo źle wyraża się wobec „Sirego”, dlatego że „Siryj” zaczął śledzić sprawę tego ogiera. Teraz […] my mamy 6 koni, i to 3 przyszło z likwidacji, tak więc było w sumie 9 [koni]. 5 koni daliśmy do prowidnyka „444”, a cztery jeszcze ma być. Kiedy poszliśmy kopać kryjówki, to „Siryj” i „Harkawy” mówili, po co wam kryjówki, i tak was zawalą.
„Czujko”
„Siryj” ostatnio kłócił się z „Harkawym” i jeden z drugim, ponieważ „Siryj” śledził sprawę konia, którego „Omelko” na pewno sprzedał. „Harkawy” dał „Omelkowi” spódniczkę dla siostry, którą poznali na niej ludzie z tej wsi. Tego […] po likwidacji w Deniskach jednej rodziny były 2 walizy dobrych rzeczy, a teraz tych rzeczy nigdzie nie ma, więc nie wiadomo gdzie one się podziały.
Kiedy „Harkawy” czy „Siryj” biorą sobie coś lepszego po likwidacji i biorą na siebie, to my także [bierzemy i] odsyłamy do swoich domów.
Po likwidacji sierżanta „Siryj” zabrał sobie prawie wszystko. Mieliśmy 11 koni, dlatego słyszałem, że mówili, że jeden koń przepadł, ale to nie przepadł, tylko na pewno „Omelko” sprzedał, bo mnie także do tego namawiali.
„Omelko” mówił, że za 18 000 złotych sprzedał zegarek, który dał mu chłopiec z Rzeczycy, ale to nie jest prawda. Bo on ten zegarek ma nadal.
Mówił, że sprzedał swoje skórzane spodnie. Dał siostrze 1000 złotych i dał 1000 złotych żeby mu siostra kupiła spodnie. Jego siostra chwaliła się przed drugą dziewczyną, że
„nasz „Omelko” ma bardzo dużo pieniędzy. Prosiłam go, żeby mi dał na buty, ale on mi nie chciał ich dać.”
Kiedy zaczął się wywóz [ludzi] z terenu Ulhówka, to „Omelko” poddał taki pomysł, żeby wziąć konia i sprzedać, że teraz nikt się nie pozna, dlatego, że teraz oddział już [poszedł w]
Strona 3.
teren, to nikt nie będzie wiedzieć, kto co wziął.
Wtedy „Harkawy” wywołał mnie na stronę, i mówi, pójdziesz, weźmiesz konia i sprzedasz, to będą pieniądze.
Powiedziałem, że tego robić nie będę, bo potem będzie granda, za to w terenie jest siatka, ona zamelduje, i co wtedy będzie.
Wtedy „Harkawy” wysłał „Omelka” do Rzeczycy, gdzie on sprzedał konia Polakowi i przez którego podawali na lekarstwa do Tomaszowa. Kiedy byliśmy na Horajach w czasie akcji wysiedleńczej [przesiedleńczej], to wtedy to „Harkawy” powiedział, że będzie mówić lekarz, czy jesteśmy zarażeni, więc wtedy „Harkawy” mówił do mnie, ponieważ będzie ciebie badał lekarz, że ty jesteś chory, to ty powiedz, że ty o tym nie wiedziałeś, a mi może uda się wykręcić, żebyś ty nie mówił, że jesteśmy zarażeni. Jednak tu w grupie są zarażeni ja, „Omelko” i „Harkawyj”.
My przedtem leczyliśmy się razem, potem „Harakawy” mnie odrzucił, i leczy się z „Omnelkiem”.
To co do mnie „Harakawy” mówił na Horajach […], ale ja jemu powiedziałem, zameldują do Was albo do prowidnyka „444”. „Harkawy” mówił, to trzeba leczyć się samemu. Ale ciebie nikt nie wyleczy i zdechniesz z tym. Ja mówię, no to zdechnę, będę chodzić dopóki będę mógł, a samemu [...] co chce robić.
Ja widziałem jak „Harkawy” dawał zastrzyki „Omelkowi”, a „Omelko” „Harkawemu”, widać było, że nie umieją sobie dawać. Ale im po tym powyrzucało baniaki [pryszcze], a „Omelko” coś tydzień temu teraz leżał, bo nie mógł chodzić.
Kiedy ja dostałem 2 zastrzyki od „Hriznego” z Ulhówka, to „Harkawy” zabrał mi i dał sobie, wtedy „Siryj” mówi do mnie, o widzisz, taki się leczy, a tobie nie dają niczego, mówi – niczego. Ja z tym [tę sprawę] załatwię.
Otóż „Harkawy” i „Omelko” nadal się leczyli, mnie odrzucili, otóż widać, że musieli sprzedać konie, bo mają pieniądze.
Słyszałem także, że „Surmacz” śledził, czy bojówka sprzedała konia. Kiedy „Surmacz” zabrał Demczuka, to „Harkawy” złościł się, dlatego że [Demczuk] kupował mu lekarstwa, dawał mu paczki z UNRA.
Wiem, że „Harkawy” wysyłał „Omelka” do Rzeczycy i po prosię, które on przywiózł do [wsi] Żurawce. Otóż [jeśli chodzi o] to prosię, [to] on mówił, że da swojej narzeczonej, jest […] że ona musiała go zabrać, to było jesienią 1945 r.
„Harkawy” dał również dobrego konia do domu, to młody łoszak, tak że ludzie mówili z tej wioski, o […] teraz będzie bogacz. „Omelko” mówił, że jest już zarażony 1 1/2 roku temu, „Harkawy” gdzieś teraz będzie rok [jak jest zarażony], to było w Żurawcach w święto Prawdziwego Krzyża, ja zaraziłem się
Strona 4.
ze staniczną [banderowska sołtyska wsi] na Zastawiu koło Uhnowa jeszcze jesienią 1945 r.
„Harakawy” dał mi zegarek, a czy on jest złoty, to nie jest mi wiadomo, mówił, że zameldował do prowidnyka „444”.
„Surmacz” dał mi teraz 1000 złotych, abym się leczył. „Harkawy” dowiedział się o tym, mówi kup lekarstwa, będę ci podawał.
„Dub”
„Firman” i „Surmacz” mówili, że nasza grupa sprzedaje konie, ale czy to jest prawda, to nie wiem, bo oni kryją się [z tym] przed nami. Co do rozdziału rzeczy, to jeszcze dają tym, którzy są z ich wioski, a za drugich nie […] mają.
„Siryj” w niemożliwy sposób nazywał [wyzywał] bojówkarzy. Chowają się przed nami z dobrą żywnością, i jedzą sobie osobno. „Harkawy” także prowadzi […] machlojki.
„Wychor”
Mnie „444” przerzucił z bojówki, a dał na kuszczowego informatora, ale mnie w teren nigdzie nie wypuszczają. Dla mnie lepiej być w oddziale, niż tutaj w bojówce, tylko że ja jeszcze jestem trochę chory.
„Omelko”
A mi jest dobrze, i dla mnie wszyscy są dobrzy, takiemu człowiekowi jak ja to wszędzie jest dobrze. Ja konia nie sprzedałem. Konia dałem gospodarzowi, który wyjechał na Ukrainę. Ja jestem zarażony, kto się leczy, nie wiem.
Uwaga: nie ma dowodu, że tego konia wujaszek [częste określenie ukraińskiego chłopa] zabrał, bo sąsiedzi tego gospodarza wyjechali, jest bliżej prawdy, że sprzedał, załączam protokół „Omelka”.
„S”
Przeprowadził [przesłuchania]: „333”.
Dodatkowe informacje o niektórych wymienionych w protokole:
Wasyl Fedyński, „Szram”, „444”. Od drugiej połowy 1945 r. do września 1947 r. okręgowy referent SB II Okręgu „Baturyn” OUN. Od września 1947 r. komendant bojówki okręgowej SB OUN. Zginął we wrześniu 1947 r. w bunkrze otoczony przez żołnierzy KBW.
Dzioba Petro lub Dmytro, ps. „Bohun”, „Surmacz”, Stal”, „Chłop”. Prowidnyk okręgowy OUN w Okręgu II „Baturyn” OUN. Prawdopodobnie zginął w 1946 roku w lesie nad Tanwią koło Biłgoraja.
Fotografia ilustrująca: Myrosław Szymczycz
Dowody zbrodni Symczycza: http://suozun.org/.../n_kto-okaze-milosierdzie-polskiemu.../
Przypominamy, że SUOZUN w kwietniu 2021 r. złożyło wniosek o wznowienie śledztwa w sprawie zbrodni ludobójstwa ludności polskiej w wioskach Pistyń i Trójca:
Z treści znalezionych przez nas dokumentów wynika jednoznacznie, że żyjący na Ukrainie Myrosław Symczycz ur. 5.01.1923 wydał rozkaz wymordowania polskich mieszkańców wsi Pistyń (powiat Kosów), grożąc przy tym karą śmierci w przypadku okazania miłosierdzia dzieciom, oraz osobiście zamordował rodzinę Iwanickich, w tym inwalidę bez nogi i dziecko – dziewczynkę.
W dniu 14.10.2022 r. sprawa „ruszyła z miejsca” – dzieciobójca otrzymał od prezydenta Ukrainy złotą gwiazdę bohatera Ukrainy....
W dniu 23.10.1944 r. we wsi Trójca do polskiego domu wszedł banderowiec (jeden z podkomendnych Symczycza, a być może był to sam Myrosław Symczycz) i zamordował trzy bawiące się dziewczynki, 2, 3 i 4 latka. Ta 3-letnia, Marysia Łukaszczuk, była Ukrainką.
Jej matka poszła do sąsiedniej wsi i zostawiła dziewczynkę pod opieką „znienawidzonych polskich okupantów”. Było to w piątym roku rzekomej „wojny międzyetnicznej”…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz