ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

środa, 14 sierpnia 2019

Dlaczego ukraińscy mężowie zabijali swoje polskie żony

Ukraińskie ludobójstwo - pamiętamy

ARTYKUŁ | 09.10.2016 | Autor: Aleksandra Zaprutko-Janicka
Kiedy czytamy o zbrodni wołyńskiej, słowa „I że cię nie opuszczę aż do śmierci” nabierają zupełnie nowego wydźwięku. W tych mrocznych czasach można było zginąć z ręki najbliższej, ukochanej osoby.
Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej tożsamość narodowa Ukraińców kształtowała się w opozycji do Polaków. Choć ludzie żyli obok siebie, cały czas funkcjonował podział na swoich i obcych, Polaków-katolików rzymskich i Ukraińców prawosławnych i katolików greckich. Młodzi ludzie nie zwracali uwagi na tę polaryzację widoczną nawet w małych lokalnych społecznościach i wiązali się ze sobą bez względu na przynależność etniczną.
Małżeństwa mieszane łączyły w sobie tradycje obu narodów, na przykład dwukrotnie obchodząc najważniejsze święta. Ślub zwyczajowo odbywał się w parafii panny młodej, a żadne z małżonków nie rezygnowało ze swojego wyznania. Także kwestia przynależności dzieci do Kościoła lub Cerkwi była najczęściej ustalana zgodnie z obyczajem – córki przyjmowały wiarę matki, a synowie ojca.
„Oczyszczenie ziem rdzennie ukraińskich”
Sytuacja zaczęła się drastycznie zmieniać wraz z rozwojem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), powstałej w 1929 roku. Jej działacze zaszczepiali w głowach Ukraińców ideę budowy własnego jednolitego narodowo państwa, najlepiej aż po rzekę San.
Wraz z radykalizacją nastrojów, wśród nacjonalistów zaczęły się pojawiać postulaty całkowitego usunięcia innych nacji z terenów „rdzennie ukraińskich”. Choć nie rozgłaszano tego wszem i wobec, chodziło o fizyczną eksterminację, wszak nikt nie wyobrażał sobie, że Polacy, Żydzi, Czesi i inne mniejszości jednego dnia spakują dobytek i opuszczą Kresy.
Coraz wyraźniejszy rozłam w społeczeństwie zaczął się też wkradać w codzienność rodzin mieszanych. Jak pisze Ewa Siemaszko w pracy „Zbrodnie OUN-UPA na Kresach Wschodnich a sytuacja rodzin polsko-ukraińskich”, nawet rodzeństwa okazywały sobie wrogość. Na przykład w domu, w którym siostry uważały się za Ukrainki, ich brat czujący się Polakiem, w prazdnik (ukraińskie święto) celowo remontował komin.
Kiedy przyszedł pamiętny rok 1943, umysły wielu osób były już do cna przegniłe nacjonalizmem. W książce „Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na ludności cywilnej w południowo-wschodniej Polsce (1942-194
Jednymi z bardziej dramatycznych są te dokonywane wewnątrz rodzin mieszanych, jak przypadek z miejscowości w powiecie lubaczowskim. 31 marca 1944 roku zostało tam zamordowanych dziewięć osób, wśród których znalazła się Katarzyna Mazepa, Ukrainka, matka Polaków Ludwika i Stanisława. Okoliczności jej śmierci opisują autorzy:
Wg ukrytego sąsiada miała odezwać się po ukraińsku do jednego z banderowców – będącego jej bratankiem – „Piotrze, co ty robisz?”. W odpowiedzi on zabił ją bagnetem.
W imię Boże?
Do ataków na Polaków i do agresji wewnątrz rodzin mieszanych namawiano też wiernych w wielu cerkwiach. Duchowni przesiąknięci nacjonalistycznymi ideami, zapominali o
Zamiast tego podżegali do nienawiści. Ewa Siemaszko przytacza w swojej pracy słowa delegata polskiej Rady Głównej Opiekuńczej:
W Trościańcu koło Mariampola [woj. stanisławowskie] proboszcz gr[ecko]kat[olicki] na kazaniu mówił, że małżonek gr[ecko]kat[olicki] może powtórnie wejść w związki małżeńskie, albowiem małżeństwa tzw. mieszane są wolne…
Chociaż duchowny nie nawoływał bezpośrednio do dokonywania zbrodni, jednak podważał ważność małżeństw ze względu na to, że były mieszane. Droga do powtórnego małżeństwa miała być otwarta pod warunkiem, że będzie ono czyste narodowo, nieskalane polską trucizną.
Tę postawę można uznać za znamienną. Wśród nacjonalistów zaczęło się szerzyć przekonanie o wyjątkowości ukraińskiej rasy. Korespondowało to z poglądami ideologa ruchu, Dmytra Doncowa, przekładającego teorię ewolucji na walkę pomiędzy narodami. Tylko najsilniejsza nacja miała szansę przetrwać, a najlepszą drogą do dominacji miało
Zetrzeć hańbę
Ewa Siemaszko przytacza przykład, jak wyglądało to w praktyce. Przedstawicielka trzeciego pokolenia rodziny opowiedziała o niemal zwierzęcym rozumieniu „skalania rasy” i „zmycia hańby”. Zastrzegła jednak, że nie poda żadnych danych umożliwiających identyfikację ofiar.
Bojówkarze z UPA zabiwszy Polaka – głowę rodziny, aby „usunąć” ślady polskości, dokonali zbiorowego gwałtu na Ukraince – żonie zamordowanego oraz na ich dwu córkach. Kobiety przeżyły tę zbrodnię, opuściły miejsce zamieszkania i w końcu wojny emigrowały do Ameryki. Akt seksualny z przemocą był rozumiany jako „fizyczne” eliminowanie polskości i „oczyszczenie zabrudzonej” rasy.
Druga wojna światowa sprawiła, że wartość ludzkiego życia dramatycznie spadła. Ci, którzy przez lata oglądali z bliska zbrodnie, stopniowo zaczęli się na nie uodparniać. Nacjonalizm wżerał się w ich umysły niczym rak, stawiając ideę budowy swojego etnicznie jednolitego państwa narodowego ponad wszystko.
Wyżej niż rodzinę, czy miłość. Nawet jeśli kiedyś „zdradzili” swój naród, wiążąc się z przedstawicielem wrogiej nacji, ową pomyłkę można było naprawić i do tego podżegali działacze OUN. Można by to określić mianem ostatecznego rozwiązania kwestii związków mieszanych. Metoda była jedna – zabić polską gałąź rodziny.

Nikt nie prowadzi statystyk odnośnie tego, ile Polek zginęło w czasie rzezi wołyńskiej z rąk swoich ukraińskich bliskich…
Kiedy przyszedł rok 1943 i rozpoczął się rozlew krwi, nikt nie był już bezpieczny. W książce „Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na ludności cywilnej w południowo-wschodniej Polsce (1942-1947)” opisano przypadek z podkarpackiego Borchowa:
Został zamordowany przez UPA Mazurkiewicz Piotr lat 38, który przyjechał na jeden dzień zza Sanu. Żona Ukrainka na pogrzebie oświadczyła, że poświęciła męża dla „Wielkiej Ukrainy”.
Ofiarami zbrodni wewnątrzrodzinnych na tle narodowościowym padały głównie kobiety. Mężowie zabijali swoje żony-Polki, szwagrowie „usuwali hańbę” swych braci. Nawet synowie uważający się za Ukraińców mordowali własne matki. Ten nieczęsto przytaczany rozdział tragedii wołyńskiej pokazuje, do czego zdolni są ludzie, którzy płoną nacjonalistyczną nienawiści. W Europie rosną w siłę ruchy narodowe, a hasła czystości narodu i niemieszania rasy otwarcie zaczynają się pojawiać na ich transparentach. Miejmy nadzieję, że historia nie zatoczy koła…

Brak komentarzy: