Danuta Szaflarska opowiada
„Jest takie nasze zdjęcie na Starówce. Nie było śladu życia, ani jednego domu. Nagle (…) z gruzów wyszła starsza pani i podeszła do mnie z pytaniem: Nie widzieli państwo Franka? Poszedł do powstania i powiedział, że wróci… Czekam a on nie wraca…
Czekała dwa lata w gruzach na syna …
A ja do dziś widzę Powstanie. Po 70 latach. Widzę każdą ulicę. Widzę, gdzie czyhał na nas gołębiarz. Widzę, jak giną chłopcy. Jak giną biegnące, aby ich ratować, dziewczęta. Wszystko widzę…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz