Królowa serc melomanów
Owacje na stojąco od arcyksięcia Rudolfa, występ pod batutą Brahmsa, czy występy przy akompaniamencie Ignacego Jana Paderewskiego - to tylko początek zniewalającej kariery śpiewaczki operowej Marceliny Sembrich-Kochańskiej. Pochodząca ze skromnej galicyjskiej rodziny Marcelina za granicą przyjęła łatwiejszą do wymówienia formę imienia Marcella Sembrich, występując na scenach całej Europy pod panieńskim nazwiskiem matki. Gdzie nie wystąpiła, tam czekały ja owacje na stojąco i naręcza kwiatów. Do tego śpiewała z największymi sławami swoich czasów, w tym z królem tenorów Enrikiem Carusem. W swoim repertuarze lubiła wracać do pieśni Chopina, co przy koncertach w zaborze rosyjskim groziło grzywną. Gdy podbiła sceny Europy, przyszedł czas na Amerykę: wystąpiła w sezonie otwierającym Metropolitan Opera, czyli „Met” - to jedna z najważniejszych dziś scen świata. Po latach występów w Europie primadonna powróciła do Nowego Jorku, gdzie została pierwszym sopranem Metu. Tam wystąpiła w amerykańskiej premierze opery Manru autorstwa Paderewskiego. Karierę zakończyła w pełni sił w 1909 roku, po jedenastu sezonach w Met.
---
Zdjęcie: Portret Marceliny Sembrich-Kochańskiej, ok. 1883,
Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz