Tak Pani Wanda wspomina aresztowanie matki 24 sierpnia 1943 roku:
„Przed nasz dom przy ulicy Legionów 3 w Wołominie zajechały samochody
żandarmerii niemieckiej celem aresztowania ojca, za którym rozesłano list gończy. Ojca nie było w domu, toteż żandarmi rozpoczęli przesłuchiwanie matki. Z podwórka wprowadzili ją do pokoju, w którym akurat byłam, przerażona matka zdążyła mi powiedzieć, abym uciekała. Została sama ze swoimi oprawcami, którzy żądali ujawnienia miejsca pobytu ojca. Słyszałam głośne rozmowy i strzały, potem wszystko ucichło, a gdy wróciłam do mieszkania matki już nie było, a na ścianie pozostał portret ślubny rodziców ze śladami postrzałowymi."
Dalsze losy Aleksandry Zawadzkiej toczą się w areszcie na Szucha i Pawiaku dokąd trafić miała w roli zakładniczki aż do momemtu dobrowolnego zgłoszenia się tam jej męża. Obiecane zwolnienie nigdy jednak nie nastąpiło. 5 pazdziernika 1943 roku znalazła się w KL Auschwitz jako numer 64531. Została stracona w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia 1943 roku.
Boguś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz