Cios, którego się obawiano, został zadany. Światowe Imperium pogrąża się w żalu po nieodwracalnej stracie. Nasza ukochana królowa, ugiąwszy się pod ciężarem lat i zaszczytów, udała się na wieczny odpoczynek. Nie ma słów, które oddałyby powszechny smutek i równie powszechne poczucie narodowej i osobistej straty" pisał "Times" dzień po śmierci królowej Wiktorii.
2 lutego 1901 odbył się uroczysty pogrzeb władczyni, do którego ona sama miała jasno sprecyzowane życzenia. Do trumny miała być ubrana w suknię z białego jedwabiu oraz swój ślubny welon. Wraz z ciałem zmarłej do grobu miały być włożone także jej osobiste przedmioty: szlafrok księcia małżonka, pierścionki, łańcuszki, zdjęcia bliskich. Monarchini nie godziła się także, by jej zwłoki były wystawione na widok publiczny.
Ciało zmarłej przetransportowano z wyspy Wright (gdzie zmarła) do Portsmouth królewskim jachtem "Albert", a wśród tworzących szpaler jednostek floty wojennej znalazły się także okręty francuskie, japońskie, portugalskie czy hiszpańskie i niemieckie pancerniki. Z Portsmouth do Londynu trumnę przewieziono pociągiem, gdzie na czele żałobnego marszu stanął Edward VII wraz ze swoim siostrzeńcem, niemieckim cesarzem Wilhelmem II. Na całej trasie konduktu zbierały się tłumy poddanych, którzy chcieli oddać ostatni hołd monarchini.
Msza żałobna odbyła się w Winsorze. Dzień później królową pochowano we Frogmore, gdzie spoczywał jej ukochany Albert.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz