Via: Paweł Libera
Dzisiaj rocznica wykonania wyroku Polskiego Państwa Podziemnego na "kacie Warszawy" Niemcu generale ss Franz Kutschera - Wyrok wykonali żołnierzy oddziału specjalnego Kedywu Komendy Głównej AK „Pegaz” .
Arcyciekawy tekst o drodze broni Kutschery do MWP podebrany z archiwum "Życia Warszawy" ---"Gdy w grudniu 2000 r. oficerowie CBŚ wkraczali wraz z antyterrorystami do jednego z mieszkań w Warszawie, spodziewali się, że odkryją pokaźny arsenał. I rzeczywiście, w lokalu pracował najlepszy rusznikarz, na usługach "Pruszkowa". Policjanci zabezpieczali kolejne sztuki broni, gdy jeden z funkcjonariuszy znalazł nietypowego Walthera PP. - Na okładzinie była niemiecka "wrona", ale zaskoczyły nas złote blaszki po bokach, złoty spust i taki sam napinacz. Rusznikarz ujawnił, że pistolet - świetnie zachowany, gotowy do użycia - należał do szefa warszawskiej SS Franza Kutschery. Wpadł w ręce żołnierzy z batalionu "Parasol" podczas zamachu na hitlerowca 1 lutego 1944 r. Gdy opel admirał znienawidzonego szefa esesmanów wjechał w Al. Ujazdowskie, drogę zajechało mu auto prowadzone przez Michała Issajewicza "Misia". Do limuzyny podbiegło dwóch członków brygady szturmowej i zaczęło strzelać. Dołączył do nich "Miś", który wyciągnął Niemca z auta i dobił kilkoma strzałami. Właśnie wtedy Issajewicz miał wyrwać walthera z kabury Kutschery. Później "Miś" dał pistolet niejakiemu R. Ten przed śmiercią przekazał go kolejnej osobie. I tak broń trafiła do rusznikarza, który miał ją sprawdzić i odnowić. Właściciel nie zdążył odebrać cacka bo zmarł. Policjanci z CBŚ stwierdzili, że broni nie użyto do żadnego przestępstwa. Po zakończeniu wszystkich procedur prokuratura zdecydowała o przekazaniu jej do Muzeum Wojska Polskiego. Gdy w piątek w południe oficer CBŚ przywiózł broń, pracownicy muzeum nie kryli zadowolenia. - To rzadki egzemplarz. Takie pistolety z pozłacanymi elementami przeznaczone były dla wyższych oficerów SS - mówi Paweł Żurkowski, ekspert od broni palnej. - Kolekcjonerzy daliby za niego dużo, bez względu na to, czy należał do Kutschery, czy nie. Próbowaliśmy sprawdzić numery w fabryce, ale w czasie wojny nie prowadzono takiej ewidencji. Teraz będziemy mogli się nim zająć. Według Renaty Wilewskiej z kierownictwa muzeum, pozłacany Walther PP będzie jedną z ozdób zbiorów. - Jesteśmy bardzo wdzięczni policji za taki prezent - powiedziała. Policjanci z CBŚ twierdzili, że mogli mówić o wielkim szczęściu. Gdyby broń trafiła do bossów gangu, ci od razu sprzedaliby ją pierwszemu lepszemu kolekcjonerowi, a ten wywiózłby ją do Niemiec. "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz