Wspaniałe zdjęcie, do którego lubię wracać.
Dziewczynka z Frasobliwym. Chociaż dla niej (Rabka) mógł być po prostu Świętą Turbacyją. Ten wizerunek Chrystusa wydaje się być absolutnie arcypolskim i chociaż wywodzi się z ziem kultury niemieckojęzycznej oraz terenów dzisiejszej Holandii (XIV w.) to chyba nigdzie tak mocno nie wrósł w pejzaż jak nad Wisłą. Jeszcze w międzywojniu tak uważano i dopiero późniejsze badania ikonograficzne wskazały na import Frasobliwego. Kiedy na przełomie XVII i XVIII wieku ustalona została - znana nam do dzisiaj - droga krzyżowa zbudowana z czternastu stacji, zabrakło w niej miejsca dla Chrystusa oczekującego w charakterystycznej pozie na ukrzyżowanie. W rezultacie Frasobliwy wywędrował z czasem ze świątyń aby osiąść w kapliczkach oraz domowych świętych kątach. Zagrożenie związane ze zniknięciem było, jak sądzę, znikome ponieważ ruch kontrreformacyjny na terenach zamieszkiwanych przez katolików, dbał o wizualny, namacalny wymiar pobożności.
Frasobliwy to oczywiście najbardziej rozpowszechniona nazwa, oczekującego na ukrzyżowanie, zasmuconego grzeszną kondycją ludzkości, Chrystusa. Na Kaszubach nazywano je Płaczebogiem a na Śląsku, Jezusem Starośliwym.
autor zdjęcia: Eustachy Kossakowski Zdjęcie (nieopublikowane) do artykułu „Świat żywych postaci”, Polska, nr 7 (71) 1960
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz