Wspólny posiłek u wójta (1922)
Tak mnie coś tchnęło w perspektywie nadchodzącego dużymi krokami okresu wielkiego postu.
Czy lubicie odwiedzać cały czas będące w modzie karczmy z tzw. chłopskim jedzeniem? Ja od czasu do czasu lubię, ale zawsze wchodzę tam z poczuciem uczestnictwa w spektaklu. Wszystkie te kociołki drwala, michy Boryny czy żurki z większą ilością wkładki mięsnej niż samego płynu mają bardzo niewiele wspólnego z tym co jeszcze na początku XX wieku powszechnie jadano na wsi. Pamiętajmy, że chłopskie społeczeństwo w swej sporej części notorycznie zmagało się z biedą. Kuchnię chłopską kształtował minimalizm oraz rygoryzm.
1. Minimalizm - Jadano głównie potrawy oparte na ziemniakach, mące i mleku. Do tego kasze. Dieta była monotonna i raczej uboga. Warzyw i owoców wcale tak bardzo wiele, jak się powszechnie sądzi ,w diecie chłopskiej nie było. Oczywiście królowała kapusta. Był groch, buraki. Z owoców to głównie dzikie śliwki i gruszki oraz to co zebrano w lesie. Nie wszyscy mieli dostęp do sadów, tudzież własne drzewa owocowe. Wszystkie te żury, barszcze, wodzianki były zupami bardzo cienkimi. Czasem dodawano do nich soli czy czosnku, aby choć trochę poprawić smak. Sery (z mleka krowiego i owczego), jajka oraz spora porcja udojonego mleka szły na sprzedaż. Jedzenie kraszono słoniną oraz olejem. Mięso jadano sporadycznie i od święta! A schabowego wielkości talerza, jak to czasami bywa, włościanin widział może raz i to na własnym weselu.
2. Rygoryzm - Polegał na ścisłym przestrzeganiu podziału czasu na sacrum i profanum. Pożywienie chłopa w poście było jeszcze skromniejsze niż na co dzień. Do poszczególnych produktów przykładano zresztą większą wagę, traktując je jako dar - mam tu na myśli głównie pożywienie droższe, świąteczne - lub wyposażając je w niezwyczajne funkcje, np. wróżbiarskie. Miejmy także świadomość, że produkty, które kupujemy z myślą o ich tzw. historycznie ludowym pochodzeniu, bardzo często mają tyle wspólnego z kuchnią chłopską co kociołek juhasa z kuchnią pasterską. Naprawdę sery kozie to nie był produkt typowy dla przetwórstwa chłopskiego na ziemiach polskich. Nie pito powszechnie nalewek (to we dworach ziemiańskich i w miastach) a żurawina nie była składnikiem wiejskiej kuchni XIX i początków XX wieku.
fot: Ze zbiorów Muzeum etnograficznego w Krakowie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz