25.04.1333 r.
W katedrze wawelskiej odbyła się koronacja Kazimierza III Wielkiego i jego żony Aldony Anny Giedyminówny na króla i królową Polski.
Zanim doszło do koronacji, jedyny polski król, któremu tradycja nadała przydomek Wielki, miał dużo powodów, by obawiać się, czy w ogóle do niej dojdzie. Koronacje jego trzech poprzedników nie przebiegały w zwyczajnym trybie. Przemysław II osiem miesięcy po obwołaniu się królem został zamordowany. Wacław II, król czeski, w sposób naturalny traktował koronę Polski bardziej jak zdobycz, nie myślał o zjednoczeniu kraju. Ojciec Kazimierza, Władysław Łokietek, otrzymał koronę po ponad dwudziestu latach starań o uznanie swej pozycji. W tych warunkach koronacja syna Łokietka oznaczałaby przywrócenie ciągłości i pierwszy krok ku stabilności. A do niej także było daleko. Kraj składał się zaledwie z dwóch rywalizujących ze sobą ziem: Wielkopolski i Małopolski.
Dobiegał końca rozejm z Krzyżakami, którzy mogli z powodzeniem wznowić działania wojenne, zawieszone jeszcze przed śmiercią Łokietka. Sojusznik Krzyżaków Jan Luksemburski, król czeski, sam zgłaszał roszczenia do korony polskiej, a za jego lenników uznawali się książęta śląscy i mazowieccy. Co więcej, koronację utrudniała matka Kazimierza, starając się nie dopuścić do uznania za królową żony Kazimierza - Aldony. Kazimierz jednak wszystkie te kłopoty pokonał, poradził sobie nawet z zaborczą matką, która znalazła sobie miejsce w klasztorze klarysek w Starym Sączu.
Uroczystego namaszczenia i nałożenia korony w katedrze na Wawelu dokonał arcybiskup gnieźnieński Janisław - ten sam, który koronował Władysława Łokietka. Przed młodym władcą stały poważne zadania, ale wywiązał się z nich znakomicie. Przedłużony w dniu koronacji rozejm z Krzyżakami zapewnił kilkudziesięcioletni okres pokoju. Gdy następnym razem przyszło skrzyżować z nimi miecze, pod Grunwaldem, Polacy byli już znacznie lepiej przygotowani. Duża w tym zasługa Kazimierza Wielkiego, który - jak mówi powiedzenie - "zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz