26 września 1345 Fryzowie pokonali armię księcia Holandii Wilhelma IV pod Warns/Staveren. Wspomniany władca poległ w walce.
Fryzja w średniowieczu była dość nietypowym regionem na skutek tzw. "fryzyjskiej wolności", która zakładała podległość mieszkańców bezpośrednio cesarzowi bez pomniejszego pana lennego. Na skutek tego i pewnej izolacji, w regionie nie wykształciła się praktycznie warstwa rycerstwa, a większość mieszkańców stanowili wolni chłopi. Najbardziej rozwiniętym centrum miejskim było miasto kupieckie Staveren na zachodzie kraju. Autonomia regionu była nie po myśli zarówno książętom sąsiedniej Holandii, jak i biskupom Utrechtu, którzy chętnie przyłączyliby Fryzję do swych państw. W 1165 roku cesarz Fryderyk Barbarossa zarządził, że biskupi i książę mają zarządzać terytorium w kondominium, wybierając wspólnie swego przedstawiciela. Gdy nie byli w stanie dojść do zgody, funkcję tą obierał sam cesarz. Jako, że Utrecht i Holandia pozostawały zwykle w stanie pernamentnej wrogości, najczęściej władzę w teorii sprawował namiestnik cesarski, jednakże jego autorytet ograniczał się właściwie do terenów wybrzeża i miasta Staveren.
W 1256 książę i Król Rzymian Wilhelm II próbował siłą zdobyć Zachodnią Fryzję, ale zginął na lodzie w bitwie pod Hoogwoud. Sztuka powiodła się dopiero jego synowi, Florisowi V, który dzięki wysadzaniu desantów we Fryzji Centralnej i zalaniu części wrogich terenów, ostatecznie podporządkował sobie zachodnią część kraju w 1297 roku, zabijając podobno wszystkich mężczyzn w wieku od 14 do 45 lat. Od tego momentu książęta Holandii dodali do swych tytułów miano księcia Zachodniej Fryzji. Na tym ich ambicje się jednakże nie skończyły, bo reszta Fryzji (podzielona na Westergo i Oostergo) wraz z miastem Staveren pozostała niezależna. Sprawą zajął się książę Wilhelm III zawierając w 1310 roku układ z lokalną elitą Westergo. Ci uznali go za swego władcę, ale jednocześnie wynegocjowali szeroką gamę przywilejów. Pokojowe współżycie trwało 13 lat, aż do momentu gdy władca rozczarował się brakiem możliwości stopniowego zwiększenia swojej kontroli i zraził do siebie Fryzów, którzy w odpowiedzi wygnali jego przedstawicieli i zwolenników. Wojna szalała przez 5 lat na morzu, w Westergo i na ulicach Stavoren, gdzie zwolennicy obu stron wbijali sobie nawzajem noże w plecy. W 1328 zawarto nowy traktat, który nadawał Wilhelmowi nieco większe uprawnienia co do wyboru urzędników w zamian za potwierdzenie innych przywilejów.
Wilhelm III umarł w 1337 roku i został zastąpiony przez swego syna Wilhelma IV, który przyjął tytuły księcia Holandii, Zeelandii, Hainault i Zachodniej Fryzji. Nowego monarchy nie uznali jednakże mieszkańcy Westergo, którzy uznali umowę z poprzednikiem za nieważną. Lojalne pozostało jedynie miasto Staveren, ale jak się miało okazać niedługo. Pomiędzy oboma stronnictwami wybuchła wojna morska, a w 1344 roku pro-separatystyczni mieszczanie wygnali swoich przeciwników i zlikwidowali ostatni holenderski przyczółek w regionie. Tej zniewagi Wilhelm nie mógł odpuścić.
Książę, uczestnik walk z muzułmanami w Grenadzie i z poganami w Prusach, zorganizował szybko siły na ekspedycję, które składały się w dużej mierze z rycerzy (poza załogami statków) wezwanych zarówno z własnych lenn, jak i z szeregów niedawnych krzyżowców z Francji oraz Flandri. Dodatkowe oddziały rycerstwa przyprowadził jego stryj Jean de Beaumont, hrabia Soissons. Na okręty poza zbrojnymi zapakowano liczne materiały oblężnicze i zapasy, bo zamierzano odzyskać Staveren. W ten sposób jednakże zabrakło miejsca na konie, które zostawiono w kraju. Już na morzu podzielono dostępne wojsko na dwie części. Jedna pod de Beaumontem wylądowała na południe od miasta w pobliżu opactwa św. Odolfa, a druga, licząca 500 zbrojnych pod księciem, wylądowała na północ od Staveren. Fryzowie dostrzegli wrogie okręty na jeziorze Zuiderzee i na szybko zorganizowali dostępnych w okolicy miasta mężczyzn w oddziały milicji. Reszta ludności cywilnej uciekła z wiosek do lasu.
De Beaumont wylądował na brzegu bez problemów i rozłożył tymczasowy obóz na plaży, by po pełnym rozładunku ruszyć w kierunku opactwa. Miejsce to zostało obsadzone małym oddziałem Fryzów, który został całkowicie wyrżnięty podczas szturmu wraz z częścią zakonników. Masakra wprawiła w gniew inne lokalne oddziały w okolicy, które zaatakowały z furią wrogich rycerzy, zmuszając ich do defensywy i powolnego odwrotu w kierunku statków.
Tymczasem Wilhelm kazał zostawić okręty w pewnej odległości od brzegu, nie wiadomo czy chcąc odciąć podkomendnym prostą drogę ucieczki czy też obawiając się, że wróg mógłby zdobyć nagłym atakiem statki. W każdym razie 500 ciężko opancerzonych zbrojnych mozolnie wdrapało się na suchy ląd i podjęło marsz w kierunku Staveren. Wokół panowały upały, a teren był bagnisty, więc ponaglani przez władcę rycerze szybko zaczęli opadać sił. W trakcie drogi ich największym sukcesem okazało się spalenie wiosek Laaxum i Warns oraz wybicie tych paru mieszkańców, którzy nie uciekli do lasu. Zaraz po podjęciu dalszego marszu zmęczona kolumna wpadła w zasadzkę przeważających sił Fryzów, których zwabiły słupy dymu. Na oszołomionych i półprzytomnych z upału zbrojnych spadła nawała strzał i oszczepów, a potem gęstwina zaroiła się od wyjących piechurów. Mimo, że miejscowi byli często uzbrojeni anachronicznie lub zgoła w zabrane na szybko narzędzia rolnicze, szybko uzyskali przewagę nad wrogiem. Gdzieś na tym etapie zabity został książę Wilhelm i panika ogarnęła jego ludzi. Większość zaczęła uciekać drogą do Scharl, która dosłownie wpakowała ich w głębokie bagno, gdzie zostali na spokojnie zarżnięci przez ścigających. Reszta dostała się nad brzeg jeziora, ale nie była w stanie dostać się w ciężkich zbrojach do oddalonych okrętów i utonęła lub została wybita przez lekkozbrojnych Fryzów.
Wieści o zagładzie drugiej części ekspedycji dotarły do Jeana de Beaumonta, który zarządził natychmiastowy odwrót na okręty. Ten przerodził się szybko w paniczną ucieczkę podczas której większa część zbrojnych padła ofiarą zajadłego pościgu. Niedobitki wraz ze swym dowódcą szybko zepchnęły statki na wodę i odpłynęły do Holandii. W kraju zapanowała żałobą po śmierci władcy, który w dodatku nie pozostawił po sobie żadnego potomka. W rezultacie władzę w księstwach przejęła jego siostra, cesarzowa Małgorzata. Zdając sobie świadomość z niechęci części możnych do niej, oświadczyła, że jest skłonna przekazać władzę swemu synowi Wilhelmowi, ale tylko pod warunkiem nadania jej korzystnych koncesji. Wywołało to natychmiast wojnę domową pomiędzy zwolennikami cesarzowej (liga Hooekse (haków)) i jej syna (liga Kabeljauwse (łososi)). Walki wewnętrzne zakończyły się w praktyce dopiero w 1490 roku, więc o Fryzji chwilowo zapomniano. W niej samej jednak także wybuchły walki pomiędzy stronnictwami Vetkoperów i Schieringerów, z czego oba często zwracały się o pomoc do władców Holandii. Pozwoliło im to nominalnie opanować kraj pod koniec XIV wieku, ale zaraz potem wybuchła rewolta Schieringerów, którzy ponownie uniezależnili Fryzję w 1411 roku. Ostatecznie plany o podboju sąsiednich terytoriów porzucił książę Jan Bawarski, po krótkim konflikcie, gdy sprzymierzył się z Schieringerami w 1421 roku, ale został pobity przez Vetkoperów współpracujących z miastami Hanzy.
Dzień 26 września jest do dziś hucznie obchodzony przez fryzyjskich separatystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz