ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

niedziela, 22 listopada 2020

Niemcy

W nocy z 22 na 23 listopada 1939 roku, pijani członkowie formacji Selbschultze dowodzeni przez Harry’ego Schulza bestialsko zamordowali niemalże wszystkich więźniów prowizorycznego obozu dla internowanych znajdującego się na terenie klasztoru Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny w Górce Klasztornej koło Łobżenicy (36 Żydów i 7 Polaków). Selbschultze oszczędzili jedynie artystę-rzeźbiarza Jana Topora, który ze względu na swoje umiejętności przydał się im do rzeźbienia nazistowskich symboli. Z zeznań ocalałego wiemy, że przed śmiercią więźniowie byli bestialsko katowani, a kobiety dodatkowo były gwałcone. Dziewczętom żydowskim kazano rozebrać się do naga i biegać po ogrodzie w świetle latarek. Szczuto je przy tym psami. Później każdą z nich rozstrzelano. Szczególnie okrutną śmierć oprawcy wymyślili dla Anny Jaworskiej: ,, Przyprowadzili Żydów i Annę Jaworską. Przywiązali jej do nóg silne liny i dwom grupom Żydów, po pięciu w każdej, kazali ciągnąć w przeciwnych kierunkach. Selbschultze oświadczyli, że ich za to zwolnią. Kobieta prosiła o darowanie życia, bo ma małe dzieci. Krzyczała wniebogłosy. Zapamiętałem jej ostatnie słowa: „Jezus, Maryja, co wy ze mną robicie!”. Schulz popędzał Żydów. Gdy z rozerwanej kobiety wypłynęły wnętrzności, kopnął te strzępy skrwawionego ciała razem z linami do dołu. Żydów zaraz potem rozstrzelano – zeznał Jan Topor. Pozostałych skazańców piątkami doprowadzano do zbiorowej mogiły i rozstrzeliwano.Po zamordowaniu wszystkich więźniów Selbschultze kazali Toporowi zakopać zbiorową mogiłę, wyrównać i zamaskować liśćmi.

Foto: Członkowie łobżenickiego Selbstschutzu. Szósty od lewej stoi Harry Schulz.

/Marta

Brak komentarzy: