Relacja jednego z mieszkańców warszawskiego getta opisująca sowiecki atak lotniczy z dnia 1 września 1942 roku;
" - 1 września 42r. - nalot. Ciszę nocną przerwał
alarm. Równocześnie spadły pierwsze bomby.
Spłonął cały plac Kiercelego, jedna z bomb uderzyła w gmach sądów.
Nazajutrz rano do Schmidtów wpadła Polka Janina bardzo wystraszona. Mówiła o przepełnionych pociągach, pełnych uciekających z obawy przed nalotami. Ceny żywności bardzo wzrosły, handel zmalał (każdy bał się stracić dobytek podczas nalotu). Najbliższe noce przyniosły rzeczywiście
następne naloty. Na Żydach nie zrobiło to
większego wrażenia.
- W nocy 1 września 1942r. nastąpił drugi sowiecki nalot nad W-wą. Silniejszy niż pierwszy. Znaczna ilość bomb spadła też na getto.. Jedna z bomb spadła na dom w którym mieszkali Bermanowie.
- W nocy naloty - otucha wstpuje w nasze serca,
gorzka radość, nie jesteśmy samotni. Każdy żyje dziwną pewnością, że getta bombardować nie będą. Przecież to przyjaciele, tylko niemiecką dzielnicę będą bombardować lub obiekty wojskowe. Niestety bomby spadają w pobliżu. Wszystko jedno,niech zniszczą, wszystko lepsze niż takie życie, niech wreszcie nastąpi koniec. A jednak chciałoby się przeżyć. Bomba odłamkowa wpadła do sąsiedniego domu. Są zabici i ranni. Biegniemy na pomoc. Nie ma noszy , nie ma bandaży, lekarzy.
Każdy jak skamieniały patrzy na ciała. Detonacje następują szybko po sobie. Gdyby tak cały Umschlag rozsadzić... Ale w wagonach są przecież ludzie. Lepsza już bomba, szybszy koniec. Po co te ofiary? jakiż okrutny nasz los. Mimo wszystko lżej teraz zasnąć. Może doprawdy się skończy?
Smieszne, skąd ta nagła nadzieja. Z powodu
jedneg nalotu, a czy w ogóle naloty mają
decydujące znaczenie w tej wojnie. Przecież nie. A jednak cieplejsza fala wiary obejmuje serce. Spij skazańcze spokojnie, mściciel szykuje się do ostatecznego obrachunku z twoim katem.
- Ktoś przynosi wiadomość, że podczas
bombardowania żandarmi na Umschlagu schowali się, z czego skorzystali zebrani tam skazańcy i uciekli. Na początku porządkowi"nasi" nawet i w takiej chwili wypuszczali tylko za łapówką, ale
później tłum natarł na nich i wszystkich musieli
wypuścić.
- Dowiaduję się o wielu ofiarach i
zbombardowanych domach w getcie - na
Wołyńskiej, Gęsiej, Muranowskiej, na Lesznie, obok szopu Toebbensa."
Na zdjęciu bombowiec Pe-8 wykorzystywany w
nalotach na Warszawę.
Boguś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz