ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

wtorek, 1 września 2020

Starcie Goliata z Dawidem

 

Oleszyce
Preludium Bitwy Tomaszowskiej
15-16 września 1939

Szanowni Państwo jest to opis ostatniej bitwy stoczonej z Niemcami przez oddziały 21 Dywizji Piechoty z Armii „Kraków” podczas Kampanii Wrześniowej w rejonie miejscowości Oleszyce w dniach 15 -16 września 1939r.
Drodzy Państwo przez ostatnie lata tyle pisze się o sukcesach wojsk niemieckich, a tak niewiele o naszych sukcesach podczas Kampanii Wrześniowej 1939. Głównie podkreśla się tylko jedna Bitwę nad Bzurą, a przecież podczas trwania tych działań nie tylko toczyliśmy walki w tym jednym miejscu.
Oto przedstawiam Państwu jeden z tak mało-znanych i naświetlanych przykładów kunsztu operacyjnego i odwagi jednego dowódców z Armii „Kraków” generała Józefa Kustronia który podczas Kampanii Wrześniowej 1939r wraz ze swoją 21 Dywizją i jej bohaterskimi żołnierzami tak mocno znaczył się na Polskiej Historii Wojskowości.
I tak Szanowni Państwo mamy rok 1939 wrzesień, Państwo Polskie walczy z całą nawałą inwazji niemieckiego Wermachtu. Wszystkie oddziały polskie od 1 września 1939 ustępują pod naporem przewagi technicznej i militarnej Niemców na całej długości granic.
I tak samo dzieje się również na południu Polski, gdzie na kierunku Krakowa trwał ogromny nacisk oddziałów Niemieckich wspieranych przez bardzo liczną broń pancerną, artylerie i lotnictwo z 14 Armii gen Wilhelma Lista. ok 250.000 żołnierzy i części 10 Armii W. Reichenaua ok 70.000 żołnierzy, na broniące się polskie oddziały z Armii „Kraków” gen. Antoniego Szylinga mającą zaledwie ok. 100.000 żołnierzy.
Tu oskrzydlone z trzech stron od północy, centrum i południa przez oddziały niemieckie oddziały polskiej Armii „Kraków” już 2 września 1939r wieczorem zmuszone są podjąć decyzje o odwrocie z rejonu Górnego Śląska i Beskidu Żywieckiego w stronę Krakowa.
Również na południu wchodząca w skład Armii „Kraków” i jej Grupy Operacyjnej „Bielsko” 21 Dywizja Piechoty Górskiej gen Józefa Kustronia rozpoczęła odwrót z linii umocnień w rejonie Bielska Białej w stronę Krakowa. 6 Września 1939 jej oddziały osiągnęły rejon Bochni gdzie odpierały liczne ataki niemieckiego 22 korpusu Pancernego, po czym na wieść o oddaniu Krakowa Niemcom wraz z oddziałami 6 Dywizji Piechoty gen Monda skierowała się na linie rzeki Dunajec. Tu 7 września stoczyła zacięte walki z oddziałami niemieckiej 2 Dywizji Pancernej o przeprawy na rzece Dunajec pod Biskupicami.
Po przeprawie przez rzekę Dunajec 8 września dowództwo 21 Dywizji otrzymało nowy rozkaz od dowódcy Armii „Kraków” generała Szylinga marszu na linie rzeki San, gdzie zgodnie z wytycznymi Naczelnego Wodza marszałka Rydza Śmigłego miała być stworzona nowa linia frontu.
Niestety marsz odbywał się w bardzo ciężkich warunkach. Dodatkowo oddziały 21 Dywizji Piechoty dość mocno się rozproszyły na znacznej przestrzeni. To ostatecznie spowodowało iż poszczególne pułki 21 Dywizji, jak i nawet poszczególne bataliony piechoty maszerowały samodzielnie w stronę linii Sanu. Były one dodatkowo stale atakowane z powietrza przez niemieckie lotnictwo jak i wydzielone oddziały pancerno-motorowe.
Tak że ostatecznie tocząc liczne walki z niemieckimi podjazdami pancernymi miedzy innymi podczas bitwy o Kolbuszową, poszczególne oddziały 21 Dywizji Piechoty dotarły nad linie Sanu w dniach 10-11 września 1939. Tam w okolicach Krzeszów- Leżajsk gen Kustroń zarządził przegrupowanie całej 21 Dywizji Piechoty. Niestety do 21 Dywizji nie dotarł 3 Pułk Strzelców Podhalańskich, który później dołączył do oddziałów 55 Rezerwowej Dywizji Piechoty pułkownika Stanisława Kalabińskiego wraz z częścią artylerii z 21 Dywizji.
Dlatego z macierzystych jednostek w skład na nowo sformowanej 21 Dywizji weszły tylko następujące jednostki, to jest 4 Pułku Strzelców Podhalańskich niepełny, 202 Pułk Piechoty, Zbiorczy Dywizjon Artylerii Polowej złożony z oddziałów 21 Pułku Artylerii. Na szczęście do tak mocno osłabionych oddziałów 21 Dywizji przyłączone zostały dodatkowo następujące jednostki: Pułk Korpusu Ochrony Pogranicza złożony z oddziałów 1 Brygady Górskiej, pozostałości 121 Kompani czołgów lekkich Vickers z 10 Brygady Pancerno-Motorowej pojedyncze kompanie i działony artylerii z 6 Dywizji Piechoty, plutom kawalerii 12 Pułku Ułanów i resztki szwadronu kawalerii dywizyjnej .
W sumie cała zreorganizowana na nowo 21 Dywizja Górska 12 września liczyła zatem ponad 5000 żołnierzy ok. 20 dział polowych, 21 armatek przeciwpancernych 70 ciężkich karabinów maszynowych i kilkanaście moździerzy, oraz 3-4 czołgi lekkie typu Vickers.
Tak zorganizowane na nowo oddziały w dniach 11-12 września przejęły odcinek obrony na rzece San długości ok 40 kilometrów od miejscowości Krzeszów po Sieniawe. Niestety polskim żołnierzom z 21 Dywizji nie długo było nacieszyć się obroną rzeki San.
Już wieczorem 12 września generał Piskor dostał rozkaz od generała Boruty Spiechowicza dowódcy Grupy Operacyjnej „Boruta” wchodzącej w skład Armii „Kraków” odejścia na nową linie obrony na rzece Tanew.
To działanie spowodowane było przerwaniem polskiej obrony na rzece San przez niemiecki 22 Korpus Pancerny generała Klaista w dniach 11-12 września w rejonie Jarosław-Radymno.
Oddziały 21 Dywizji Piechoty zgodnie z rozkazem zaczęły się przemieszczać przez cały dzień 13 września na linie rzeki Tanew w okolice Tarnogród-Księżpol.
Wstęp do bitwy
Wieczorem 13 września 1939 roku do sztabu 21 Dywizji Piechoty znowu napłynęły niepokojące informacje, tym razem o opanowaniu przez Niemców na głębokich tyłach Armii „Kraków” Tomaszowa Lubelskiego i podejściu ich oddziałów pancernych pod Zamość.
To spowodowało zwołanie pilnej narady w sztabie Grupy Operacyjnej „Boruta” podległych jej dowódców oddziałów polskich już o godzinie 2.00 14 września. Na naradzie stawił się również generał Kustroń. Podczas burzliwej debaty dowódca Grupy Operacyjnej „Boruta” gen Boruta Spiechowicz oznajmił iż z informacji zaczerpniętych z polskiego zwiadu lotniczego udało się ustalić iż od Tomaszowa Lubelskiego aż do Sanu, stoją tylko niewielkie ubezpieczenia tyłów niemieckiego 22 Korpusu Pancernego, a jego główne siły są pod Zamościem. Dodatkowo ustalono iż niemieckie oddziały piechoty dopiero zaczęły podchodzi do rzeki San.
Dlatego gen Boruta Spiechowicz postanowił wykorzystać tą trudną sytuacje polskich oddziałów na swoja korzyść, i postanowił uderzyć swoimi głównymi siłami 6 i 21 Dywizji Piechoty, wspieranych dodatkowo przez jednostki Krakowskiej Brygady Kawalerii na węzeł komunikacyjny w Lubartowie.
Zdaniem gen Boruty Spiechowicza jak wszystkich zebranych dowódców podległych mu jednostek, mogło to sparaliżować dalsze działania niemieckich oddziałów pancernych 22 Korpusu na polskich tyłach, a jednocześnie umożliwić polskim oddziałom Armii „Kraków” swobodny odwrót w stronę Lwowa.
Dlatego wydał swoim oddziałom rozkaz jak najszybszego wymarszu znad linii rzeki Tanwi w rejon lasów Lubartowskich, by w dniu 15 września przystąpić do natarcia na Lubartów.
Niestety podczas narady okazało się iż główne oddziały polskiej Grupy Operacyjnej „Boruta” są bardzo od siebie oddalone, niektóre nawet o 30-40 kilometrów, dlatego ich jednoczesny atak będzie niemożliwy od razu. Dlatego też postanowiono iż jako pierwsza do ataku 15 września na węzeł komunikacyjny w Lubartowie przystąpi 21 Dywizja Piechoty gen Kustronia, która była zaledwie dwadzieścia parę kilometrów od tego miasta. Następnie umocni się w tym rejonie i poczeka na nadchodzące jednostki bojowe z Grupy Operacyjnej „Boruta”.
Zatem Generał Kustroń zaraz po odbytej naradzie rozpoczął przygotowania swojej 21 Dywizji przez cały dzień 14 września jego żołnierze odpoczywali w rejonie na południe od Tanwi w rejonie lasów pod Cewkowe i Moszcznicą i zwalczali jedynie zabłąkane niemieckie kolumny zaopatrzeniowe z niemieckiego 22 Korpusu które wniknęły w obręb polskiej Dywizji. Jena z takich oddziałów w liczbie 10 samochodów ciężarowych i cystern, oraz paru motocykli nawet dojechała do sztabu dywizji gdzie została unicestwiony przez polska obronę. Polscy żołnierze zdobyli na Niemcach sporo żywności i paliwa a także mapy.
To ostatecznie przekonało gen Kustronia ze należy jak najszybciej uderzyć i z zaskoczenia przeciąć linie zaopatrzeniowe niemieckiego 22 Korpusu Pancernego na linii Oleszyce Lubartów. Wymarsz swoich oddziałów na południe nakazał gen Kustron na godzinie 18.00 14 września. Podyktowane było to przede wszystkim zmęczeniem oddziałów polskich jak i oszukaniem niemieckiego lotnictwa rozpoznawczego które w mroku nie mogło dostrzec ruchów polskich jednostek.
Dokładnie o godzinie 18.00 14 września większość oddziałów 21 Dywizji ruszyła na południe w stronę lasów Oleszyckich. Generał Kustron liczył iż do godziny 2.00 w nocy wszystkie jego jednostki zajmom pozycje wyjściowe do ataki, który planował na godzinę 4.00 15 września kiedy jego zdaniem niemieckie ubezpieczenia będą jeszcze spały.
W tym czasie jednak po stronie niemieckiej zaszły bardzo nieoczekiwane zmiany dla strony polskiej. Dowództwo niemieckiej 14 Armii dostrzegło ogromna lukę z prawego i lewego skrzydła 22 korpusu Pancernego którego czołowe elementy 2 Dywizji Pancernej i 4 Dywizji Lekkiej po przełamaniu polskiej obrony na Sanie 14 września znalazły się w okolicach Zamościa i Hrubieszowa oddalając się od jednostek niemieckiej piechoty o ponad 80 kilometrów.
Zmusiło to Niemieckie dowództwo 14 Armii do nakazania jak najszybszej przeprawy przez San niemieckich dywizji piechoty z VIII i XVII Korpusu Armijnego. Tak że oddziały niemieckiej piechoty z obu korpusów rozpoczęły przeprawy przez San już z rankiem 14 września.
I tu jak na złość polskim planom operacyjnym najszybciej przeprawy przez San dokonały oddziały niemieckiej 45 Dywizji Piechoty (dawnej austriackiej 4 Dywizji Piechoty generała Friedricha Materny), oddziały te dość sprawnie przemaszerowały od rzeki San na północ aż 30 kilometrów i wieczorem 14 września rozłożyły się na nocleg w rejonie Oleszyce-Cieszanów. Tu generał Materna nakazał odpocząć swoim oddziałom z 45 Dywizji by zgodnie z rozkazem z dowodowa 14 Armii 15 września rankiem rozpocząć dalszy marsz swoich jednostek w stronę Tomaszowa Lubelskiego.
Tak że na przygotowujące się do natarcia jednostki polskiej 21 Dywizji Piechoty generała Kustronia, które niestety nic nie wiedziały o ruchach niemieckich oddziałów znad Sanu, miała spotkać tam niemiła niespodzianka, zamiast słabych oddziałów tyłowych niemieckich wojsk z 22 Korpusu Pancernego w rejonie Oleszyc-Cieszanów stała rozłożona cała niemiecka 45 Dywizja Piechoty generała Friedricha Materny licząca prawie 17000 żołnierzy uzbrojonych w ok. 70 dział polowych, 70 armat przeciwpancernych, 50 moździerzy i 110 karabinów maszynowych.
I w ten sposób obie strony nie wiedząc prawie nic o sobie wchodziły do bitwy rankiem 15 września 1939r.
Bitwa dzień pierwszy 15 września 1939
Wieczorem 14 września oddziały 21 Dywizji Piechoty zaczęły zagłębiać się w lasy Oleszyckie by jak najszybciej wyjść na pozycje wyjściowe do natarcia na Oleszyce i Dachów. Niestety w ciemnościach lasu większość oddziałów z 4 Pułku Strzelców Podhalańskich jak i 202 Pułku Piechoty pogubiła się na leśnych duktach. Jedynie zbiorczy Pułk KOP z 1 Brygady Górskiej osiągnął około 4.30 rano 15 września stanowiska wyjściowe do natarcia na Dachów. Dodatkowo wszystkie wymienione pułki podczas marszu utraciły łączność ze sobą.
Dlatego też około 5.30 15 września do ataku jako pierwsze na niemieckie pozycje w Dachnowie przystąpił tylko pułk KOP podpułkownika W.Wójcika.
Atak ten okazał się kompletnym zaskoczeniem dla kończących śniadanie oddziałów niemieckich z 133 Pułku Piechoty. Ich czołowe kompanie zostały zmiecione polskim uderzeniem w głąb miejscowości Dachów gdzie wywiązała się bezpardonowa walka na bagnety.
Jednak dowódca niemieckiego 133 Pułku bardzo szybko otrząsnął się z początkowego zaskoczenia spowodowanym polskim atakiem i szybko wprowadził do walki swoje odwodowe bataliony piechoty i artylerie, które powstrzymały dalsze polskie natarcie. Dodatkowo powiadomił dowództwo całej 45 Dywizji o zaistniałej sytuacji.
To zmusiło czołowe oddziały polskiego pułku KOP do wycofania się z zabudowań Dachowa w stronę lasu Oleszyckiego już około godziny 6.30. Tam polskie oddziały zajęły dogodne pozycje obronne.
Niemcy natomiast zaskoczeni niespodziewanym polskim atakiem natychmiast rozpoczęli działania zaczepne przeciwko stronie polskiej. Dowódca niemieckiej 45 Dywizji generał Materna mając informacje od pojmanych pierwszych jeńców polskich iż nacierają na niego jednostki polskiej 21 Dywizji Piechoty postanowił rozwinąć do ataku jak najszybciej wszystkie swoje pułki, aby otoczyć polskie jednostki zgrupowane w lesie Oleszyckim naprzeciw Dachowa.
I tak z północy z rejonu Cieszanowa uderzyły na oddziały polskiego Pułku KOP bataliony niemieckiego 130 Pułku Piechoty wsparte dodatkowo przysłana na pomoc z 2 Dywizji pancernej kompanią czołgów ok 10 wozów bojowych, a od czoła z Dachowa uderzyły bataliony piechoty niemieckiego 133 Pułku Piechoty.
Jednak atak obu pułków na zaprawionych w bojach polskich Kopistów zakończył się sromotną porażką strony Niemieckiej. Ich czołowe kompanie piechoty zostały dopuszczone na sam skraj lasu i niemalże wybite co do nogi przez ukryte polskie karabiny maszynowe i armaty polowe, a czołgi które przyszły im na pomoc zostały dosłownie rozstrzelane przez polskie armatki przeciwpancerne, tylko 1 z 10 zdołał się wycofać się z pola walki.
Widząc tak nieciekawy obrót sytuacji generał Materna postanowił przydusić polska obronę skoncentrowanym ogniem swojej artylerii dywizyjnej i uderzyć na polskie stanowiska z południa swoim 135 Pułkiem Piechoty.
Jednak i tym razem Niemcom się nie powiodło. Gdy tylko około godziny 7.00 ich oddziały wyruszyły do ataku z Oleszyc w stronę lasów Oleszyckich. Natrafiły na spóźnione polskie oddziały które w nocy pobłądziły w tutejszych lasach, były to jednostki z 4 Pułku Strzelców Podhalańskich podpułkownika B. Warzyboka i 202 Pułku Piechoty podpułkownika Z. Piwnickiego wspartych przez 3 Dywizjon Artylerii Polowej z 21 Pułku Artylerii dowodzonego przez kapitana Bronikowskiego.
Wówczas czołowe Niemieckie kompanie piechoty 135 pułku wychodzące z zabudowań Oleszyc zostały również zmiecione celnym i skoncentrowanym ogniem polskich karabinów maszynowych i dział. A kontratakujące polskie oddziały które ruszyły za uciekającymi Niemcami zajęły nawet przejściowo wysunięte na przedpolu Oleszyc miejscowości Uszkowce i Oleszyce Stare. Tam nawet polskim oddziałom udało się zdobyć na Niemcach sporą liczbę broni maszynowej i amunicji.
W tym czasie do sztabu 21 Dywizji Piechoty gen Kustronia znajdującego się w Dzikowie doszły dopiero pierwsze meldunki od atakujących jego oddziałów. Niestety łączność polskich jednostek we wrześniu 1939 była katastrofalna. General Kustroń dowiedziawszy się z napływających informacji z pola walki iż jego oddziały zamiast słabych niemieckich grup osłonowych natrafiły na całą niemiecka 45 Dywizje Piechoty zarządził natychmiastowe przejście jego oddziałów do obrony.
Bowiem cały czas liczył iż zgodnie z planem gen Boruty Spiechowicza tuż za nim przemieszcza się cała 6 Dywizja Piechoty gen Monda i Krakowska Brygada Kawalerii które przyjdą mu z pomocą.
Jednak w tym czasie na całej linii walk 21 Dywizji piechoty zaszły znaczne zmiany. Niemcy od godziny 9.30 15 września wznowili swoje ataki na polskie pozycje obronne. Jednak ataki te były dość skutecznie odpierane przez stronę polska, ale od godziny 12.30 wystąpił dość poważny kryzys w polskiej obronie 21 Dywizji Piechoty, spowodowany był głównie brakiem amunicji artyleryjskiej dla własnej artylerii jak i wprowadzeniem przez niemieckie dowództwo 45 Dywizji do boju wszystkich jej oddziałów.
Przewaga niemiecka była już tak duża iż generał Kustroń nakazał zmniejszenie linii obrony swoich oddziałów przez cofniecie przednich linii frontu parę kilometrów w głąb lasu Oleszyckiego. Nawet podczas zwężania polskiej obrony jeden z niemieckich patroli przeniknął w pobliże kwatery generała Kustronia i ostrzelał jego sztab. Wówczas to generał Kustroń został lekko ranny w okolice twarzy. Ale mimo cieknącej krwi nie wytraciło go to z równowagi, nakazał sanitariuszowi „zalepić tylko ranę i dać mu dowodzić”.
W tym czasie w niemieckim sztabie 45 Dywizji również zaszły zasadnicze zmiany. Do sztabu gen Materny w Lubaczowie przybył około godziny 14.00 dowódca niemieckiego XVII Korpusu generał Werner Kienitz który widząc powagę zaistniałej sytuacji obiecał dowódcy 45 Dywizji wszelką pomoc, oraz oddanie do dyspozycji 44 Dywizji Piechoty z XVII Korpusu, która właśnie 15 września rozpoczęła przeprawę przez San także do boju będzie mogła wejść już 16 września po południu. Dodatkowo generał Materna dowiedział się od dowódcy XVII korpusu iż na tyły polskiej 21 Dywizji Piechoty wszedł do bitwy 49 pułk pościgowy z niemieckiej 28 Dywizji Piechoty, którego czołowe elementy po przeprawieniu się przez San wyszły nad rzekę Tanew. Tak że znając już sytuacje polskich oddziałów 21 Dywizji pod Oleszycami generał Materna jak i generał Kienitz postanowili o godzinie 18.00 wstrzymać dalsze ataki swoich jednostek 15 września. Tak aby całością swych sił decydujące natarcie na okrążone polskie oddziały przesunąć na ranek 16 września.
Znów po stronie polskiej wieczorem 15 września generał Kustroń wraz ze swym sztabem omawiał sytuacje całej 21 Dywizji Piechoty. Wówczas nadeszły do sztabu 21 Dywizji alarmujące meldunki od wysuniętych tylnych ubezpieczeń, iż na tyły polskich oddziałów wybiły się klinem aż nad rzekę Tanew oddziały z niemieckiej 28 Dywizji Piechoty generała Hansa Obstfeldera. które zajęły miasto Tarnogród. To spowodowało po burzliwej konsultacji ze swoimi oficerami u generała Kustronia zmianę planów działania, postanowił on wycofać swoje oddziały 21 Dywizji pod osłona nocy z powrotem na północ za rzekę Tanew.
Niestety ten plany został dość szybko zaniechany bowiem około godziny 19.00 15 września radiostacja 21 Dywizji Piechoty odebrała radiogram od dowódcy Grupy Operacyjnej „Boruta” generała Boruty-Spiechowicza następującej treści: „Podziwiam wasze bohaterstwo, Munio naciera, wytrwajcie B”. Znaczyło to iż z północy znad Tanwi na pomoc 21 Dywizji Piechoty idzie cała 6 Dywizja Piechoty generała Monda.
To znowu spowodowało kolejna zmianę planów działania 21 Dywizji Piechoty, generał Kustroń wydał bowiem ponowny rozkaz swym oddziałom aby wytrwały na swoich stanowiskach do południa 16 września do chwili kiedy nadejdzie obiecana pomoc od 6 Dywizji Piechoty.
Jednak jak się później okazało wieczorne natarcie 15 września idących na odsiecz 21 Dywizji oddziałów 16 Pułku Piechoty z 6 Dywizji znad Tanwi na Łukową załamało się w niemieckiej obronie. A dowódca 6 Dywizji Piechoty generał Mond poinformowany o nowych ruchach niemieckiej 28 Dywizji Piechoty znad Sanu w jego pasie działań postanowił przerwać wszelkie próby przyjścia z pomocą samotnie walczącej 21 Dywizji i wycofał swoje oddziały za rzekę Tanew.
Jeszcze jedną probe pomocy 21 Dywizji Piechoty późnym wieczorem podjęły oddziały Krakowskiej Brygady Kawalerii generała Piaseckiego, które nawet przejściowo opanowały miasto Tarnogród wyrzucając z niego Niemców. Jednak z powodu rosnącej przewagi oddziałów Niemieckich rankiem 16 wrzenia zmuszone zostały ponownie opuścić miasto Tarnogród i wycofać się za rzekę Tanew.
Tak że ostatecznie 15 września wieczorem 21 Dywizja Piechoty została pozostawiona na placu boju sama, a następny dzień miał rozstrzygną jej dalszy los.
Dzień drugi 16 września 1939
Rankiem 16 września około godziny 5.00 po kilkunastominutowym przygotowaniu artyleryjskim ruszyły do ataku na polskie oddziały 21 Dywizji wszystkie jednostki niemieckiej 45 Dywizji Piechoty. Jednak pierwsza fala niemieckiego ataku zostali powstrzymana przez wszystkie polskie oddziały do godziny 7.00. Po czym około godziny 8.00 16 września po ponownym ostrzelaniu pozycji polskich przez artylerię niemiecką i zbombardowaniu ich przez bombowce nurkujące Stukas Ju 87 polska obrona zaczęła się rwać.
Mając taki obraz w sytuacje generał Kustroń zarządził natychmiastowy odwrót swoich oddziałów na nową linie obrony w rejonie Dzikowa i Starego Dzikowa.
Jednak już około godziny 10.00 nadeszły do generała Kustronia kolejne niepokojące informacje.
Pierwsza z nich brzmiała jednoznacznie jak wyrok, bowiem z informacji otrzymanych od wysłanych gońców generał Kustroń dowiedział się iż polskie oddziały 6 Dywizji zupełnie nie ruszyły mu na pomoc. Druga informowała iż obrona 21 Dywizji Piechoty została całkowicie przełamana przez Niemców, a jej pułki piechoty wycofują się w rozproszeniu.
Widząc tak tragiczny obrót sytuacji generał Kustroń wydał około godziny 11.00 następujący rozkaz aby aby wszystkie jeszcze walczące oddziały 21 Dywizji rozpoczęły wycofywać się na północ w stronę rzeki Tanew.
Po wydaniu tego rozkazu do generała Kustrona przybył oficer łączności z 4 Pułku Strzelców Podhalańskich, który prosił generała aby dołączył do najsilniejszego i nierozbitego jeszcze związku operacyjnego z jego 21 Dywizji który przebijał się w kierunku zachodnim na Moszczanicę i w stronę rzeki Tanwi.
Jednak generał Kustroń stanowczo odmówił twierdząc „Zostaje przy dywizji i zginę razem z ostatnimi jej żołnierzami, i tak żyje już za długo” Po czym generał Kustroń zgromadził przy sobie oddział niedobitków z 21 Dywizji w liczbie ponad 300 żołnierzy wraz ze sztabem dywizji i ruszył z nim na północ w stronę Tanwi.
I tak po forsownym marszu Zgrupowanie generała Kustronia dotarło około godziny 14.00 16 września do miejscowości Ułazów skąd zostało zaledwie kilkanaście kilometrów polskim żołnierzom aby dotrzeć do rzeki Tanew, za którą znajdowały się polskie oddziały z Armii „Kraków”.
Niestety Zgrupowanie gen Kustronia wpadło tu w zasadzkę ogniową przygotowaną tu przez niemiecki pułk pościgowy z 28 Wrocławskiej Dywizji Piechoty. Wówczas generał Kustroń próbował poderwać swoich żołnierzy po raz ostatni do boju, niestety seria niemieckiego karabinu maszynowego przeszyła jego głowę, i tak zmarł na rekach swoich żołnierzy. Niemiecki ostrzał trwał jeszcze około pół godziny. Po czym Niemcy przerwali ostrzał i zabrali z pola walki ostatnich żyjących 60 jeńców. Na placu boju pozostali tylko zabici i ranni.
Przy zwłokach polskiego generała zostało kilku jego oficerów których siłą próbowali odciągnąć Niemcy, jednak gdy dowiedzieli się iż jest to polski generał pozwolili asystować im przy wynoszeniu zwłok polskiego generała z pola bitwy.
Po czym zwłoki generalia Kustronia zostały 16 września o godzinie 18.00 przewiezione ciężarówka na cmentarz w Ułazowie gdzie zostały złożone na tamtejszym cmentarzu, w obecności księdza tamtejszej parafii, a nawet przy asyście plutonu niemieckich żołnierzy, który oddał salwę honorową nad grobem polskiego generała.
Tak zakończyła się epopeja bohaterskiej 21 Dywizji Piechoty w kampanii wrześniowej 1939 i jej wspaniałego dowódcy generała Kustronia, a która jednocześnie ginąc w nierównym starciu, rozpoczęła drugą największą bitwę kampanii wrześniowej pod Tomaszowem Lubelskim.
Ogólny bilans walk obu stron pod Oleszycami w dniach 15-16 września 1939 był następujący:
Polacy stracili: ok 150-200 zabitych 300-400 rannych żołnierzy, 3000 jeńców wziętych do niewoli przez oddziały niemieckiej 45 i 28 Dywizji, 10 dział polowych, 12 armatek przeciwpancernych 40 karabinów maszynowych, 3-4 czolgi lekkie Vickers.
Dodatkowo należy tu dodać iż ok 1400 żołnierzy polskich wraz z ok. 10 armatami polowymi, wyrwało się z kotła pod Oleszycami. Było to zgrupowanie 4 Pułku Strzelców Podhalańskich które omijając od zachodu niemieckie posterunki przez miejscowość Moszczanicę przedarło się w stronę rzeki Tanew, gdzie następnie dołączyło wieczorem 16 września do 55 Dywizji Piechoty z Armii „Kraków”.
Niemcy stracili: ok 200 zabitych zarówno z 45 i 28 Dywizji Piechoty, ponad 400 rannych i zaginionych, 9 czołgów i samochodów pancernych, 6 działek przeciwpancernych, 20 karabinów maszynowych.
Po Słowie
Szanowni Państwu bitwa pod Oleszycami generała Kustronia to nie jedyne starce jego wiernych żołnierzy ale i ogromna bitwa trwająca przeszło 14 lat którą toczyła jego żona Aleksandra Kustroń, o pamięć cześć swego męża generała Kustronia zarówno z okupantem Niemieckim jak i Władzami PRL. Epopeja tej bohaterskiej Pani Generałowej zaczęła się we wrześniu 1939 r kiedy to zgodnie z wolą swojego męża ewakuowała się z rodzinnego Nowego Sącza do Rumunii.
Tam oczekiwali na wieści o losie swojego męża ponad 3 miesiące, pisząc nawet do polskich władz na emigracji we Francji. Niestety nie mogąc się doczekać na odpowiedz w grudniu 1939r z Rumuni poprzez Węgry, Słowację wróciła do okupowanej Polski do Nowego Sącza. Tu dopiero od byłych żołnierzy uczestników kampanii wrześniowej dowiedziała się iż poległ pod Oleszycami 16 września 1939.
Dlatego zaraz przystąpiła do starań aby ekshumować zwłoki swojego męża i sprowadzić je do rodzinnego miasta Nowego Sącza. Władze niemieckie odmówiły ekshumacji tłumacząc to toczonymi działaniami wojennymi. Za to w styczniu 1940 roku władze niemieckie zwróciły wdowie po generale Kustroniu elementy umundurowania męża i jego odznaczenia wojskowe zdjęte z zakrwawionego munduru.
Znów po zakończeniu II wojny światowej Pani Generałowa Aleksandra Kustroń zwróciła się już w czerwcu 1945 roku z prośba o ekshumacje zwłok swojego męża do władz PRL i przeniesienie ich do Nowego Sącza, niestety odmówiono jej. Jedynie udało się przenieść zwłoki gen Kustronia z małego Ułazowa do Lubaczowa w 1946. Jednak Pani Generałowa się nie poddała jak jej mąż co parę miesięcy pisała list za listem do władz PRL, aż w kwietniu 1953 napisała bezpośrednio do ówczesnego namiestnika wojsk sowieckich w Polsce marszałka Polski Konstantego Rokossowskiego. Który wbrew stanowisku władz Polski Ludowej zezwolił na ekshumacje i przeniesienie zwłok generała Kustronia do Nowego Sącza.
Tak że ostatecznie mimo ogromnych problemów z przewiezieniem trumny generała Kustronia jego szczątki godnie spoczęły w grobowcu rodzinnym w Nowym Sączu w 1953 roku. Kończąc tym samym jego bojowy szlak. Pani Generalowa godnie wychowując dzieci męża również po latach spoczęła obok niego. A jego syn który z powodów politycznych nie mogąc iść w ślady ojca został znakomitym nauczycielem historii w Nowym Sączu i spoczął godnie obok swoich rodziców w 2013r .
Kończąc powyższy opis tak bohaterskich walk Polskiego Żołnierza 21 Dywizji Piechoty i jego dowódcy gen Kustronia na ziemi Lubaczowskiej we wrześniu 1939r, mam ogromną nadzieję że Państwu mój tekst się podobał i poruszył Państwa serca, oraz dobitnie stwierdził iż bycie Polakiem który walczy do końca o swoją Ojczyznę jest czymś wspaniałym i potrzebnym nawet dziś.
Z wyrazami szacunku autor Piotr Ziemblicki
Powyższy tekst służy głownie celom edukacyjnym a sam tekst, mapy, zdjęcia został opracowany na podstawie
Bibliografia
  1. Armia „Kraków” autor Władysław Stembik, Warszawa 1989
  2. Bitwy Polskiego Września 1939 autor Apoloniusz Zawilski Łódź 1972
  3. Niemiecki Oficjalny Wykaz Walk w Polsce z 1940 „Unser Kampf in Polen” wyd Munch.
  4. Boje Polskie 1939-1945 autor Krzysztof Komorowski Warszawa 2009
  5. 21 Dywizja Piechoty Górskiej autor Paweł Sulich Warszawa 2018
  6. Bitwa pod Oleszycami autor Ryszard Zieliński Warszawa 1975
  7. Tomaszów Lubelski Wrzesień 1939 Polskie Rydwany Ognia autor Piotr Ziemblicki 2019 praca 
  8. niepublikowana

Brak komentarzy: