Na zdjęciu - jeden z bohaterów boju VIII Brygady Jazdy pod Klewaniem - ppor. Antoni Bułhak - dowódca 3. szwadronu 2. Pułku Ułanów.
"Dowódca nasz przez moment zawahał się co robić, ale widząc tak wielką przewagę, skomenderował: »W tył zwrot, kłusem marsz!«. Zawróciliśmy i w zupełnym porządku cofamy się lasem ku Klewaniowi. Kozacy tuż za nami z krzykiem: »Urra, pan poddajsia, urraaa…!«. Krzyk ten brzmiał na przemian ze strzałami, któremi nas gęsto ostrzeliwali z rewolwerów i karabinów. Przewaga była za wielka po ich stronie, abyśmy mogli stawić im czoło, kozaków około 500 ludzi a nas 120 szabel i lanc. Ale wiedzieliśmy i to, że jeśli poddamy się panice, a las był pełen rowów, gdzie konia trzeba było bardzo uważnie prowadzić, to jakie by były nasze straty? Wiedzieli to wszyscy, jak szeregowi, tak oficerowie i dlatego idąc kłusem, zwartym szykiem nie byliśmy widać zbyt ponętni dla kozaków, gdyż żaden nie podjeżdżał na odległość szabli, czy lancy, trzymali się jeno za nami na 13-30 kroków, krzycząc i strzelając bezustannie, myśmy z tylnich szeregów odstrzeliwali się. Nieopatrznie podjechał jakiś kozak za blisko por. Bułhaka. Ten skoczył do niego, jak żbik i straszliwym cięciem przez twarz zwalił go z konia, a por. Bułhak rąbał dobrze. To kozaków nie zachęcało do zbytniej aktywności. Psychologia kozacka znana, tam gdzie wie, iż sam może oberwać, to trzyma się biernie w większości wypadków, gdzie zaś jest pewny bezkarności, wtedy są straszni – rąbiąc uciekających i gdybyśmy uchodzili w panice, to cała 2 kilometrowa przestrzeń jaką mieliśmy do Klewania, usiana byłaby naszymi trupami. K.[arabiny] m.[aszynowe] i ręczne biją z Klewania a my na razie nie możemy się orientować, gdzie, co i skąd”.
Więcej o przewagach tego młodego "zagończyka" dowiecie się z 2. tomu naszej serii "Bitwy Kawalerii" pt. "Klewań 17 IX 1920 r."
Koloryzacja:
Malczewski Colorization
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz