Niemieccy najeźdźcy we wszystkich Polakach widzieli podludzi. Fakt, że ci śmieli z nimi walczyć uważali za zbrodnię. A dowództwo tylko ich zachęcało, by traktowali pojmanych z najwyższym bestialstwem.
Żołnierze niemieccy wkraczali do Polski nafaszerowani propagandowymi nazistowskimi dogmatami. Hasła lansujące tezę o tzw. Polnische Wirtschaft (a więc nieudolnym, pełnym brudu i niemocy „polskim gospodarzeniu”), uprzedzenia o podłożu rasistowskim, czy ostrzeżenia dowódców o rzekomo fanatycznym i mściwym charakterze Polaków w stosunku do Niemców doprowadziły do eskalacji przemocy wobec naszych obywateli. Była ona powszechna, bo też oficerowie i zwierzchnicy polityczni robili wiele, by napędzić spiralę przemocy.
Sam Hitler naciskał dowództwo Wehrmachtu, aby polskich żołnierzy schwytanych za niemieckimi liniami i kontynuujących tam walkę z wrogiem traktować nie jak członków armii przeciwnika, chronionych przez konwencje międzynarodowej, ale raczej „partyzantów”, których należy karać śmiercią bez żadnego procesu.
Wszystkich więc, stawiających najeźdźcy czynny opór, ale nie bezpośrednio na pierwszej linii frontu, automatycznie uznawano za bandytów. W konsekwencji doprowadziło to do wielu bestialskich egzekucji, czy po prostu masowych mordów na polskich jeńcach. Nie lepiej zresztą traktowano także żołnierzy pojmanych w bezpośredniej walce. Nawet oni nie mogli liczyć na to, że będą traktowani w zgodzie z elementarnymi regułami wojny.
Zbrodnia pod Ciepielowem. Fakt czy propaganda?
Przez dziesięciolecia najbardziej znaną zbrodnią na żołnierzach Wojska Polskiego był mord w lesie pod Ciepielowem na Mazowszu, który miał mieć miejsce 8 września 1939 roku. Ofiarą żołnierzy niemieckiej 29. Dywizji Piechoty miało wówczas paść nawet 300 oficerów i szeregowych 74. Górnośląskiego Pułku Piechoty.
Z najnowszych ustaleń wynika jednak, iż nie była to pojedyncza zbrodnia, a co najmniej kilka udokumentowanych w tym rejonie mordów. W liczbie ofiar, która budzi liczne kontrowersje, mieszczą się również zabici we wcześniejszym boju, jaki miał miejsce między jednostkami polskimi i niemieckimi.
Nawet jeśli wydarzenia pod Ciepielowem zostały mocno podkoloryzowane dla potrzeb peerelowskiej komunistycznej propagandy to w żądnym razie nie rzutują one na ogólny obraz sytuacji. Zbrodni na jeńcach było przerażająco wiele. A liczbę ofiar należy liczyć w tysiącach.
Zbrodnie niemieckie pod Serockiem, Morycą i w Mszczonowie
5 września koło Serocka, leżącego nieco ponad 30 kilometrów na północ od Bydgoszczy, do wziętych do niewoli i zgromadzonych na polu żołnierzy polskich Niemcy otworzyli ogień, podobno w przekonaniu, że część usiłuje zbiec. Zginęło wówczas od 66 do ponad 80 Polaków.
W pobliżu wsi Moryca koło Piotrkowa Trybunalskiego 6 września w odwecie za stawiany opór rozstrzelanych zostało 19 oficerów 76. Pułku Piechoty. Szeregowców spalono żywcem w dwóch budynkach.
W Mszczonowie 8 września 11 polskich jeńców zostało rozstrzelanych przez żołnierzy 4. Dywizji Pancernej. W podwarszawskim Piasecznie od kul oprawców w mundurach Wehrmachtu zginęło 21 wziętych do niewoli żołnierzy 26. Pułku Artylerii Lekkiej.
Masakra z Zambrowie
Do jednej z największych masakr na pojmanych polskich żołnierzach doszło jednak w dniu 13 września w Zambrowie. Około 4 tysięcy jeńców rozmieszczono na placu, wokół którego Niemcy rozstawili karabiny maszynowe. W nocy między śpiących polskich żołnierzy wpadły spłoszone konie taborowe. Polacy poderwali się, a Niemcy, sądząc być może że to próba ucieczki, otworzyli ogień.
Jatka trwała ledwie 10 minut ale jej przerażającym efektem było około 200 zabitych i 100 rannych Polaków.
Zemsta za jednego Niemca. Zbrodnia niemiecka w Majdanie Wielkim
W Majdanie Wielkim niedaleko Tomaszowa Lubelskiego 20 września 1939 r. zostało zamordowanych 42 wziętych uprzednio do niewoli żołnierzy polskich. W rym przypadku motywem zbrodni była zemsta za śmierć jednego z Niemców, której to rzekomo nasi żołnierze mieli być sprawcami.
Tadeusz Nowak, żołnierz 20. Pułku Piechoty, który ocalał z rzezi wspominał:
Jeden z żołnierzy [niemieckich – D.K.] powiedział łamana polszczyzną: „My bierzemy was do niewoli i puszczamy do domu, a wy mordujecie niemieckich żołnierzy”, tu wskazał na leżącego opodal niemieckiego żołnierza. W trakcie bicia polskich żołnierzy przez żołnierzy niemieckich usłyszeliśmy w pobliżu czyjś donośny głos, a gdy spojrzałem w tym kierunku, ujrzałem niemieckiego oficera z rewolwerem w ręku.
Myślałem, ze zakazał on niemieckim żołnierzom bicia nas, lecz okazało się, że niemieccy żołnierze, którzy nas bili, po jego krzyku odstąpili na stronę, wycelowali w nas karabiny i otworzyli ogień do naszej grupy. Po rozpoczęciu strzelaniny padli jeńcy na ziemię; i ja upadłem, a dwóch rannych polskich żołnierzy upadło na mnie.
Kazimierz Hajdukiewicz, który leżał po mej prawicy, powiedział do mnie, bym się modlił; on sam rozpoczął modlitwę. Usłyszałem jego glos: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”. Po chwili usłyszałem, jak żołnierz niemiecki mówi: „Ten żyje jeszcze”, po czym usłyszałem strzał, który zabił ostatecznie Hajdukiewicza. Padło jeszcze kilka strzałów pojedynczych, wtedy gdy jeńcy leżeli na ziemi. Po tych strzałach ustały jęki i zapanował całkowity spokój. Byłem przytomny cały czas leżąc na ziemi, gdyż byłem jedynie lekko ranny w przedramię.
Gdy ucichło dokoła i przypuszczałem, ze nie ma już w pobliżu niemieckich żołnierzy, podniosłem głowę i ujrzałem, że nie jesteśmy pilnowani. Podniosłem się i pobiegłem do najbliższej stodoły, w której się ukryłem.
Egzekucja uczestników bitwy nad Bzurą i zbrodnia w Zakroczymiu
Zdarzały się również przypadki zabijania wyczerpanych fizycznie żołnierzy Wojska Polskiego. Po bitwie nad Bzurą wziętych do niewoli w okolicach Iłowa polskich żołnierzy pędzono na piechotę do obozu jenieckiego w majątku Sójki koło Kutna. Do przebycia było około 50 kilometrów. W tym czasie, jak relacjonują polscy świadkowie:
(…) osłabionych jeńców, którzy osuwali się na ziemię, hitlerowcy dobijali strzałem z karabinu. W ten sposób ginęli także ci, którzy z powodu głodu sięgali po głąby z wyciętej kapusty znajdujące się na polach.
Ostatniego większego mordu dokonano 28 września w Zakroczymiu. Mimo że trwało już zawieszenie broni i rozpoczęto rozmowy kapitulacyjne Niemcy rozstrzelali tam kilkuset polskich jeńców.
Bibliografia:
Artykuł stanowi fragment książki Dariusza Kalińskiego pod tytułem „Bilans krzywd. Jak naprawdę wyglądała niemiecka okupacja Polski”. Kliknij i kup z rabatem w naszej księgarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz