ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

wtorek, 1 września 2020

We wrześniu 1939 r. hitlerowskie Niemcy miały oprócz Sowietów jeszcze jednego sojusznika. Od południa Polskę zaatakowali Słowacy.

W związku z 80. rocznicą rozpoczęcia II wojny światowej przypominamy tekst, jaki ukazał się w "Rzeczpospolitej" w marcu 2017 roku.

Oczywiście skala walk, liczba uczestniczących w ataku wojsk i w końcu liczba ofiar tego starcia była niepomiernie mniejsza niż w przypadku działań Wehrmachtu i Armii Czerwonej, niemniej jednak udział Słowacji w agresji na Polskę we wrześniu 1939 r. jest faktem i stanowi ciemną kartę historii naszego południowego sąsiada.

Żołnierze niemieccy i słowaccy w zdobytej Komańczy w Bieszczadach
Wikipedia

 Pod koniec lat 30. XX w. polska doktryna obronna nawet w minimalnym stopniu nie uwzględniała wojny ze Słowacją. O ile, w miarę eskalacji żądań Hitlera, coraz realniejszy stawał się konflikt z III Rzeszą, niezmiennie przygotowywano się do odparcia agresji ze strony Rosji Sowieckiej i kiepsko układały się stosunki z żądnymi korekt granic Litwinami i Czechami, o tyle ataku ze strony niepodległego państwa słowackiego nikt się nie spodziewał. Powód był prozaiczny – takie państwo po prostu nie istniało. Tak zwana Pierwsza Republika Słowacka została utworzona dopiero 14 marca 1939 r., po zajęciu przez Niemcy Czech i Moraw. Państwo to powstało jednak pod złą (chciałoby się powiedzieć brunatną) gwiazdą. Jego ojcem chrzestnym był bowiem Adolf Hitler, który arbitralną decyzją utworzył marionetkową Słowację, na której czele stanął ksiądz Jozef Tiso, lider Słowackiej Partii Ludowej.

Narodowo-katolicka SPL od momentu swojego powstania na początku XX w. domagała się autonomii dla Słowaków, co w przyszłości miało prowadzić do uzyskania przez nich pełnej niezależności od Czechów. Co ciekawe, SPL w okresie międzywojennym łączyły świetne stosunki z Polakami. Władze w Pradze i w Warszawie poróżniła sprawa Zaolzia, które Czesi zajęli częściowo w 1920 r., wskutek zdradzieckiego ataku przeprowadzonego w momencie, kiedy wojska polskie zmagały się z bolszewicką nawałą. W interesie Polski było więc wspieranie SPL jako największej partii opozycyjnej w Czechosłowacji, ponieważ osłabiało to pozycję nieprzychylnego Polsce rządu rezydującego nad Wełtawą.

Obopólne stosunki skomplikowały się w 1938 r. Z punktu widzenia naszego rządu ludacy (potoczna nazwa SPL) zbyt mocno zbliżyli się do nieprzyjaznego Polsce reżimu hitlerowskiego. Z kolei pozytywne uczucia autonomistów do Rzeczpospolitej znikły po zajęciu przez wojsko polskie w listopadzie 1938 r. niewielkich obszarów położonych na Spiszu i Orawie (226 km kw. z 3280 mieszkańcami). Czarę goryczy przepełniło poparcie udzielone przez rząd sanacyjny Węgrom, którzy w marcu 1939 r. siłą odebrali Słowakom znaczne obszary ich państwa. Od tego momentu Słowacy rozpoczęli wspólnie z Niemcami przygotowania do ataku na Polskę, choć może lepiej jest napisać, iż zgodzili się odegrać narzuconą im przez Hitlera rolę w planie Fall Weiss.

Brak dobrze zorganizowanej armii był jedną z przyczyn tego, że Słowacy musieli w zasadzie bezradnie przyglądać się, jak południowy sąsiad zagarnia ich wsie i miasteczka (choć po prawdzie były one w większości zamieszkane przez Węgrów). Dlatego Słowacy energicznie przystąpili do tworzenia swojej narodowej armii. Miała ona liczyć około 150 tys. żołnierzy, z czego jedną trzecią niemal od razu wydzielono do planowanego ataku na II RP.

JÁNOŠIK ŁUPI POLSKĘ

Latem 1939 r. przygotowania do wojny ruszyły pełną parą. Niemcom bardziej niż na udziale stosunkowo słabych wojsk słowackich w kampanii przeciwko Polsce zależało na uzyskaniu dostępu do terenów, na których będą mogli zmagazynować zapasy broni i paliwa i budowie tam lotnisk polowych dla samolotów, które z terenu Słowacji miały bombardować Polskę. W lipcu strona słowacka oficjalnie wyraziła zgodę na takie działania, w rezultacie do Spiskiej Wsi błyskawicznie dotarły transporty bomb lotniczych i paliwa, a w okolicy rozmieszczono pierwsze eskadry bombowców. Jedno z lotnisk ulokowano na miejscu starego toru wyścigowego dla koni w Wielkiej Łomnicy. Jako że Niemcy nawet w sytuacji, kiedy i tak o wszystkim decydują, wolą mieć to na piśmie, 12 sierpnia podpisano dodatkowy słowacko-niemiecki układ wojskowy, który punkt po punkcie omawiał zasady współdziałania Wehrmachtu i armii słowackiej.

Słowacy zobowiązali się w nim do utworzenia armii, której nadano kryptonim „Bernolák". Jej dowódcą został gen. Ferdinand Čatloš. W jej skład wchodziła 1. dywizja piechoty (krypt. „Jánošik"), 2. dywizja piechoty (krypt. „Škultéty"), 3. dywizja piechoty (krypt. „Rázus"). 5 września, już w trakcie kampanii wrześniowej, sformowano dodatkowo Grupę Szybką „Kalinčak". Armia „Bernolák" miała osłaniać wschodnie skrzydło niemieckiej 14. Armii gen. Wilhelma Lista, uniemożliwić wkroczenie wojsk polskich na Słowację i w rezultacie oskrzydlenie jednostek niemieckich, a w dalszej fazie wojny jej zadaniem było zajęcie południowych powiatów województwa krakowskiego i lwowskiego.

1 września Słowacja, podobnie jak Niemcy, zaatakowała Polskę bez wypowiedzenia wojny. Przywódca Słowacji, ksiądz Tiso, uzasadniał atak zagrożeniem ze strony armii polskiej i konfliktem o Spisz i Orawę. Warto wspomnieć, że atak armii słowackiej skrytykował ambasador tego kraju w Polsce –Ladislav Szathmára.

Główne kierunki uderzenia armii słowackiej skierowane były na Niedzicę, Ochotnicę, Zakopane, Krynicę, Tylicz, Komańczę, Sanok, Lesko i Cisną. Choć walki polsko-słowackie nie były specjalnie zacięte i nie stoczono żadnych dużych bitew, trzeba pamiętać, że po obu stronach byli zabici i ciężko ranni, dlatego nie można tych wydarzeń lekceważyć. 1. Dywizja już pierwszego dnia wojny zajęła Zakopane, a w następnych, tocząc szereg potyczek z polską Strażą Graniczną i jednostkami KOP, zbliżyła się do Nowego Targu i Ochotnicy. Między 4 a 6 września w okolicach Ochotnicy trwały zacięte boje polsko-słowackie. Ostatecznie jednostki polskie wycofały się, a „Jánošik" 6 września zajął Muszynę. Oddziały zgrupowania współpracowały także z utworzonym pod patronatem Niemiec Legionem Ukraińskim pułkownika Romana Szuszki. W nocy z 9 na 10 września Słowacy i nacjonaliści ukraińscy wspólnie zaatakowali i zdobyli Jaśliska.

Druga dywizja „Škultéty" wraz z Grupą Szybką „Kalinčak" wkroczyły na teren II Rzeczypospolitej dopiero w drugim tygodniu walk i uczestniczyły w całej operacji w ograniczonym zakresie. Co prawda dywizja podjęła nieśmiałe próby zajęcia przygranicznych strażnic i miejscowości już 1 września, ale silny opór pododdziałów 2. Brygady Górskiej zniechęcił ją do dalszych działań. Co więcej, na tym odcinku Polacy starali się kontratakować. W nocy z 1 na 2 września żołnierze 1. Kompanii Batalionu KOP „Żatyń" przejęli na pewien czas kontrolę nad słowackimi miejscowościami: Mnišek nad Popradem, Kače i Pilhovčik.

Trzecia dywizja „Rázus" w pierwszych dniach września stoczyła liczne potyczki z ulokowanymi wzdłuż granicy oddziałami polskimi, które kilkakrotnie podejmowały śmiałe wypady na terytorium Słowacji. 2 września na obszarze działania zgrupowania doszło do zbrodniczego incydentu. Na posterunek graniczny w miejscowości Barwinek podstępnie zwabiono polskiego oficera i dowódcę 1. plutonu 1. Kompanii z 1. batalionu „Dukla" 2. Pułku Piechoty KOP „Karpaty" porucznika Rajmunda Świętochowskiego, po czym go zastrzelono. Świadkami zabójstwa byli podkomendni porucznika, którzy postanowili zemścić się na Słowakach za ten mord i jeszcze tego samego dnia zaatakowali budynek słowackiej strażnicy. Przebieg akcji znamy między innymi z relacji kpt. Stefana Kazimierczaka: „Widać jak 1. Pluton szturmuje budynek, z którego nie pada ani jeden strzał. (...) Są ślady krwi, ale ciała porucznika brak. Parter budynku pusty. Schody na pierwsze piętro zabarykadowane. Załoga ukryta na górnych piętrach. Czas nagli, kontratak nieprzyjaciela może wyjść w każdej chwili. Wyznaczony oficer oblewa budynek benzyną wewnątrz i na zewnątrz i podpala go. Pluton wycofuje się (...) i znów cekaemy grają bez zacięcia. Z płonącego budynku nikt nie mógł ujść... Pluton pomścił dowódcę. Długo, bo do późnej nocy, palił się urząd celny". Ciało por. Świętochowskiego Słowacy wydali dopiero 5 września.

Oddziały pancerne „Razusa" natrafiły także na silny opór polski w Tyliczu, gdzie zniszczono samochód pancerny słowackiego dowódcy. W kolejnych dniach dywizja powoli posuwała się jednak do przodu w ślad za wycofującymi się wojskami polskimi, wchodząc na około 60–90 km w głąb terytorium polskiego.

SŁOWACY PO WŁAŚCIWEJ STRONIE

W walkach polsko-słowackich uczestniczyło również słowackie lotnictwo, m.in. 17 września, atakując walczący po stronie polskiej Legion Czechosłowacki. Jednostkę tę utworzono z przybyłych do Polski Czechów i Słowaków, którzy opuścili swoje rodzinne ziemie po zajęciu Czech przez Niemcy w 1939 r. Nie wszyscy Słowacy godzili się z polityką swoich władz. Część kadry oficerskiej, spodziewając się represji ze strony pronazistowskiego rządu ks. Tiso i nie chcąc walczyć ramę w ramię z Niemcami, uciekła do II RP, licząc na to, że zbliżający się konflikt polsko-niemiecki da im szansę powrotu do w pełni wolnej ojczyzny. Po dość długich przepychankach formalnoprawnych ostatecznie 1 września 1939 r. utworzono Legion Czechosłowacki, który liczył 960 oficerów i żołnierzy i składał się z dwóch batalionów piechoty, dywizjonu artylerii i eskadry lotniczej (na razie spieszonej). W wyniku szybkich postępów wojsk niemieckich jednostka ta nie wzięła w zasadzie udziału w walkach. Wspomniany atak samolotów słowackich przydarzył się podczas wycofywania legionu koleją na wschód. W pobliżu wsi Hłuboczek Wielki od ognia karabinów maszynowych atakujących samolotów słowackich zginął aspirant Vítězslav Grünbaum. Po wkroczeniu na teren Polski Armii Czerwonej Legion podzielił się. Część żołnierzy przedostała się do Rumunii, a stamtąd na Bliski Wschód, zaś reszta poddała się Sowietom i została internowana.

Jednostki słowackie zostały wycofane z terenów polskich w połowie września 1939 r. Śmierć w walkach z wojskiem polskim poniosło 18 słowackich żołnierzy, 11 uznano za zaginionych, a 46 odniosło rany. Stracono dwa samoloty myśliwskie Avia B.534, a jeden z samochodów pancernych Tatra OA vz. został poważnie uszkodzony. Do niewoli trafiło około 1350 Polaków.

Dla uczestników kampanii rząd słowacki ustanowił 11 września 1939 r. odznaczenie za męstwo – Słowacki Krzyż Wojskowy oraz pamiątkowy medal Jaworzyna-Orawa. Ostatnim aktem zwycięskiej wojny z Polską była wielka defilada zwycięstwa zorganizowana 5 października w pobliżu Popradu, w której wzięło udział 10 tys. słowackich żołnierzy i wysocy dostojnicy słowaccy i niemieccy. Hitler już w połowie września podziękował ks. Tiso za właściwą w jego odczuciu postawę armii słowackiej w trwającej wojnie. W bardziej namacalny sposób Führer nagrodził Słowaków 21 listopada 1939 r., przekazując im oficjalnie północną część Spiszu i Orawy (należącą do 1938 r. do Czechosłowacji) oraz dodatkowo blisko 30 miejscowości z terenu przedwojennego powiatu nowotarskiego. Polska utraciła na rzecz Słowacji obszar o powierzchni 770 km kw. zamieszkany przez 34 509 osób.

Po zakończeniu kampanii wrześniowej współpraca słowacko-niemiecka wymierzona w Polaków przejawiała się głównie na wyłapywaniu przez słowackie służby graniczne oraz członków Gwardii Hlinkowej polskich żołnierzy próbujących przedostać się do Francji, a później kurierów polskiego podziemia. Ich los był często tragiczny, ponieważ Słowacy przekazywali aresztowanych niemieckiemu Gestapo.

Brak komentarzy: