ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

wtorek, 23 kwietnia 2024

Pamiętam, jak ukryci za drzewami bandyci strzelali do nas, mimo że samochody były oznaczone czerwonym krzyżem

 

W nocy z 22 na 23 kwietnia (z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek 1943 roku w osadzie Janowa Dolina pow. Kostopol okoliczni Ukraińcy (w tym dzieci i kobiety) dokonali rzezi około 600 Polaków (prawdopodobnie dwukrotnie więcej), spalili około 100 domów i kaplicę pw. Chrystusa Zbawiciela. Mordów dokonywali siekierami, widłami, przywiązywali do drzew i podpalali, palili żywcem w domach itp. Świadek zbrodni Janina Orłowska-Łasek pisze we wspomnieniach „Krótka historia i zagłada Janowej Doliny”, zamieszczonych „Biuletynie Informacyjnym 27 DWAK”, nr 3/1996 r.: „O północy, ze wszystkich lasów okalających osiedle i zabudowania kamieniołomów, rozpoczęła się kanonada strzałów z broni ręcznej i maszynowej. Ukraińcy otoczyli całe osiedle i posuwając się systematycznie, podlewali każdy budynek naftą czy benzyną, podpalając go następnie smolnymi łuczywami od strony wejścia. Oknami wrzucali granaty, do uciekających strzelali, kogo złapali, tego zabijali siekierami lub widłami. Napastników było bardzo wielu – obliczono później, że na każdy dom przypadało 8 – 10, w tym i dziewcząt ukraińskich. Zapanowała niesłychana groza, krzyki i tumult. /.../ Mieszkańcy, którym nie udało się opuścić swoich domów, w skrajnym przerażeniu chowali się wraz z dobytkiem w piwnicach, mając nadzieję, że ogień nie przedostanie się do podmurówek. Z tych ludzi nie ocalał prawie nikt. Żar i dym były tak wielkie, że zostali oni uduszeni, spaleni na węgiel, bądź upieczeni. Rozpoczęły się wręcz dantejskie sceny. Gdy ogień rozgorzał, nie tyle widziało się, co słyszało krzyki i jęki ludzi, wycie palącego się bydła, huk płomieni i strzelaninę – wszystko wprost nie do opisania. /.../ Stan oblężenia i masakra trwały do świtu. Około godziny czwartej nad ranem nadleciały niemieckie samoloty zwiadowcze i krążyły nad płonącym osiedlem. Być może samoloty te spłoszyły napastników, zaczęli oni się wycofywać, ustała strzelanina. Kto się uchował, wychodził z ukrycia. Ludzie ci, nie mając do czego wracać, zaczęli gromadzić się przy kilkunastu ocalałych domach. Wielu z nich było tylko w nocnej bieliźnie. Brudni, przerażeni, pokaleczeni i poparzeni. Dobierano im różne ubrania, by ich jakoś przyodziać. Dzielono się również żywnością, by nie byli głodni. /.../ Wokół roztaczał się tragiczny widok. Dopalały się domy i drzewa, unosiła dusząca woń spalenizny i odór podpalonych ciał ludzkich i zwierzęcych.”  Inny świadek, Janina Pietrasiewicz-Chudy opisuje: “Mój ojciec jako, że znał język niemiecki, jak również ukraiński (prowadząc budowle, zatrudniał Ukraińców, był nawet przez nich lubiany, bywał na ślubach, chrzcinach swoich pracowników) był tłumaczem, ja trzymałam się jego spodni i te największe tragedie widziałam. Pamiętam małe dzieci nadziane na pale na Alei Spacerowej. Całe rodziny z nożami w plecach leżące w krzakach, spalone moje koleżanki. /.../ Gdy ucichły strzały w pierwszej kolejności zajęto się rannymi, których umieszczono w Bloku. Widok był przerażający: jedni czarni, poparzeni, inni pokaleczeni, cali zbryzgani krwią, leżeli jeden przy drugim na gołej podłodze, jęcząc z bólu, błagając o pomoc lub łyk wody. Pozostała przy życiu jedna pielęgniarka była bezradna wobec tylu rannych, braku leków, chociażby tych, które uśmierzają ból. Pomoc ograniczała się do podawania wody. Nie wiem, czy to "dobre" serce Niemców, czy może strach przed Bogiem, a może jeszcze coś zupełnie innego było powodem, że ranni tego samego dnia zostali odwiezieni samochodami wojskowymi do Kostopola. Byłam w jednym z tych samochodów. Pamiętam, jak ukryci za drzewami bandyci strzelali do nas, mimo że samochody były oznaczone czerwonym krzyżem. Lęk dzieciństwa to tylko dwa słowa, ale do dnia dzisiejszego nie opuszczają mnie. Gdy jadę nocą samochodem, to nie wiem, kiedy z siedzenia zsuwam się na podłogę i nadsłuchuję, czy gdzieś nie słychać świstu kul. Ci, co pozostali przy życiu, wykopali jeden bardzo długi grób, gdzie stał krzyż. Było to miejsce przeznaczone na budowę przyszłego kościoła.
Zdjęcie

Brak komentarzy: